Widzowie Netfliksa z zapartym tchem śledzą romanse Emily Cooper, a użytkownicy mediów społecznościowych mają wgląd w rodzinną codzienność Lily Collins. Podczas gdy bohaterka serialu Darrena Stara uwikłała się w kłopotliwy miłosny trójkąt, wcielająca się w nią aktorka odnalazła szczęście i stabilizację u boku reżysera Charliego McDowella. Para zaczęła spotykać się w 2019 roku, a rok później na palcu gwiazdy pojawił się pierścionek zaręczynowy. „W chwili, gdy go poznałam, od razu zdałam sobie sprawę, że chcę być jego żoną” – mówiła w programie Live With Kelly & Ryan. „Było tylko kwestią czasu, kiedy to nastąpi”. W 2021 roku zakochani powiedzieli sobie „tak” w trakcie romantycznej ceremonii w Kolorado. „Ożeniłem się z najhojniejszą, najtroskliwszą i najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem, dziękuję ci” – napisał w sieci szczęśliwy mąż. Od tego czasu Lily Collins i Charlie McDowell tworzą zgrane małżeństwo, które chętnie dzieli się z fanami wspólnymi wyjazdami i beztroskimi spacerami z czworonożnym przyjacielem. Jednak nie wszystkie związki gwiazdy wyglądały równie sielankowo. Aktorka właśnie wróciła pamięcią do traumatycznych przeżyć z przeszłości.

Lily Collins wspomina toksyczny związek w szczerym wywiadzie

Lily Collins została gościnią podcastu We Can Do Hard Things autorstwa Glennon Doyle. Odcinek z udziałem serialowej „Emily w Paryżu” nosi tytuł „Jak odnaleźć dobrą miłość?”. Rozmówczynie skupiły się na temacie budowania zdrowych relacji – z innymi ludźmi i nami samymi. Omówiły niepokojące symptomy, które powinny posłużyć nam za czerwone flagi ostrzegające przed toksycznym partnerem. Jako przykład posłużył im przykry epizod z życia 33-letniej gwiazdy. Okazało się, że doświadczenia sprzed lat były na tyle poważne, że musiała skorzystać z pomocy terapeuty. „Mój toksyczny związek był werbalnym i emocjonalnym znęcaniem. Sprawiał, że czułam się naprawdę nieistotna. Mówił na mnie »mała Lily«. Używał w stosunku do mnie okropnych słów, komentował to, co miałam na sobie, nazywał mnie »dziwką«” – zaczęła swoją opowieść.

„Byłam taką osobą, jaką on chciał, żebym była. Mówiłam to, co on chciał usłyszeć. Nosiłam tylko to, na co on pozwalał. Dyktował, co mogę, a czego nie mogę robić. Było w tym dużo kontroli. Dużo emocjonalnego zadręczania”.

Aktorka wspomina, że zaczęła unikać konfrontacji i milcząco godziła się na warunki partnera. Wsłuchiwanie się w obraźliwe uwagi wpędziło ją w zaburzenia odżywiania. Wyznała, że „stała się cicha i zamknięta w sobie”. Wspomniała też, jak zachodzący proces wytłumaczył jej terapeuta: „Kiedy ofiara czuje się zagrożona, chce stać się jak najmniejsza. Najłatwiej osiągnąć to unikając jedzenia, starając się wyglądać jak najmniej soczyście i kusząco, jak to tylko możliwe. W ten sposób  zdobywa poczucie bezpieczeństwa”.

Gwiazda dodała, że mimo terapii wciąż towarzyszą jej niepokój i lęk. „Moja sytuacja jest zupełnie inna niż 10 lat temu. Jednak czasem pojawia się panika. Nawet jeśli jestem obecnie w najzdrowszej relacji, może nastać moment, w którym ta historia do mnie wraca. Bywa, że jest to milisekunda lub nawet mniej niż milisekunda. Twoja jelita reagują, twoje serce zaczyna bić mocniej i nagle przypominasz sobie chwilę, w której usłyszałaś coś złego 10 lat temu, to okropne”.

Lily podkreśliła, że może liczyć na pomocną dłoń swojego męża. „Charlie jest jedyną osobą, która widziała mnie w tym stanie. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie pozwalałam sobie na szczerość, nie czułam się na tyle komfortowo, bo obawiałam się odrzucenia. Teraz w moim życiu mam wspaniałego i wspierającego męża. Otwarcie się ze sobą komunikujemy, rozmawiamy o tak wielu rzeczach. Jest pierwszą osobą, która powie mi: »Wiesz, że to nie jest normalne, prawda?«”.