Kubeczki menstruacyjne - lepsze od tamponów i podpasek?

Okres to nie choroba. Pamiętam, jak w liceum powtarzała to moja nauczycielka WF, zachęcając nas do ćwiczeń w „te dni”. Z drugiej strony pamiętam też koleżankę, która kupowała podpaski tylko w supermarketach z samoobsługową kasą.

– Spaliłabym się ze wstydu, gdyby kasjerem był facet – tłumaczyła, wlepiając wzrok w podłogę. Na szczęście krwawa zasłona wstydu już dawno opadła. Dziś o okresie mówi się głośno i bez skrępowania nawet w telewizji śniadaniowej. Jego awans z kategorii tabu do „normalnych” tematów to w dużej mierze zasługa pop feministek, które (czasem nawet zbyt) ochoczo dzielą się swoimi doświadczeniami menstruacyjnymi w mediach społecznościowych. – Tak, mam okres – napisała kiedyś na Twitterze Katy Perry, jednocześnie ucinając plotki o ciąży. Z kolei Mila Kunis przyznała w jednym z wywiadów, że fascynują ją Thinx, czyli wchłaniające krew majtki, które robią furorę w USA. Można stosować je jako wsparcie dla podpasek  czy tamponów albo solo. Dostępne są w różnych wersjach, dostosowanych do obfitości okresu, od najbardziej chłonnych bokserek po stringi na „najlżejsze” dni. Na stronie marki można obejrzeć zabawny filmik, na którym modelka testuje skuteczność Thinx, przytwierdzając do nich wenflon i woreczek do przetaczania krwi. Bez względu na to, czy robi brzuszki, je frytki czy czyta książkę, krzesło na którym siedzi, pozostaje suche i czyste. Wiele kobiet narzeka jednak, że w Thinx czują się jakby miały na sobie pieluchę. A to zdecydowanie nie jest cool. Na szczęście na rynku pojawili się kolejni producenci takiej bielizny, także polscy! Ale dziś nie o nich...

Miss gadżet - kubeczek menstruacyjny

Cool są za to kubeczki menstruacyjne. Dostępne w różnych kolorach i przechowywane w efektownych woreczkach, mogą śmiało uchodzić za designerski gadżet i nie mają nic wspólnego z nieznośnie szeleszczącymi i  wstydliwie chowanymi na dnie torebki podpaskami. Jak pisze szwedzka blogerka i youtuberka Clara Henry w książce „Tak, mam okres, a co”, to właśnie one uchodzą za najfajniejszy z dostępnych na rynku środków higienicznych. „Przynajmniej jeśli masz 20 lat, chcesz żyć ekologicznie i obracasz się w odpowiednich kręgach światopoglądowych. Używanie środków higienicznych wielokrotnego użytku (…) jest nie tylko bardziej przyjazne dla środowiska, lecz także posiadanie kubeczka miesiączkowego jest megahipsterskie. Z kubeczkiem menstruacyjnym masz superorientację w najnowszych trentach menstruacyjnych drugiej dekady XXI wieku”. 

Kubeczek menstruacyjny - jak stosować?

Zwolenniczki kubeczków chwalą je za to, że są przyjazne dla środowiska i portfela. Według producentów, właściwie konserwowany, dokładnie czyszczony po każdym użyciu, jeden silikonowy kubeczek można stosować nawet do 10 lat. Inwestycja w taki produkt zwraca się więc już po kilku miesiącach. Dzięki temu, że nie wchłania krwi, tylko jest ona gromadzona w zbiorniczku, pozwala też monitorować obfitość miesiączek. Ponadto, idealnie sprawdza się w sytuacji, kiedy długo nie chcesz pamiętać o tym, że masz okres, np. na imprezie. - Zakładasz przed wyjściem, nic nie zmieniasz w barowej łazience i spokojnie doczeka do domu, nawet jak wrócisz bardzo późno – przekonuje mnie koleżanka. Z kubeczków korzysta też na wakacjach i gdy idzie na basen. Można się w nich spokojnie kąpać, bo w przeciwieństwie do tamponów nie nasiąkają od zewnątrz. Nie powodują też nadmiernego wysuszenia wnętrza pochwy, bo nie wchłaniają nadmiernie śluzu. Do wyboru są kubeczki w różnych rozmiarach, od S do XL. Mniejsze zalecane są kobietom młodym, o drobnej budowie ciała, które nigdy nie rodziły. Większe (i bardziej pojemne) będą wskazane dla pań po minimum jednym porodzie, atletycznej figurze i tych, które mają obfite miesiączki.

Karmazynowy przypływ

Wbrew pozorom nie jest to jednak nowy, hipsterski wynalazek. Pierwsze kubeczki były stosowane w USA już w 1860 roku. Musiały jednak być okropnie niewygodne, skoro nosiło się je pod ubraniem, przytwierdzone na pasku. Kubeczki, w takie formie, w jakiej znamy je do dziś, pojawiły się w 1937. Za ich pomysłodawczynię uchodzi amerykańska aktorka Leona Chalmers, której zależało by kubeczek był niewidoczny nawet pod bardzo obcisłymi sukniami. Początkowo wytwarzano je z lateksowej gumy. Dziś najbardziej powszechne są kubeczki z miękkiego silikonu medycznego, których produkcję zapoczątkowała wciąż działająca brytyjska firma Mooncup. 

Stosowanie kubeczków jest szczególnie propagowane w krajach rozwijających się, m.in. w Indiach i Afryce, gdzie z powodu bardzo ograniczonego dostępu do środków higienicznych jedna na 10 dziewczynek nie chodzi do szkoły podczas okresu. To właśnie im złożyła hołd Kiran Gandhi, która wzięła udział w londyńskim maratonie. Choć miała wtedy miesiączkę, dla własnej wygody zrezygnowała z jakichkolwiek środków higienicznych. Jej zdjęcia obiegły cały świat. Wiele osób chwaliło Kiran za odwagę i przełamywanie tabu. Ale pojawiło się też liczne grono hejterów, którzy pisali, że to, co zrobiła, jest obrzydliwe. Bo krew (szczególnie miesiączkowa), budzi skrajne emocje.

W wielu religiach, m.in. hinduzimie i judaizmie miesiączkująca kobieta uchodzi za nieczystą i powinna pozostawać na uboczu. Mówi się wręcz o zjawisku menstruacyjnej dyskryminacji, z którą walczą feministki na całym świecie, podkreślając, że miesiączka to tylko jeden z etapów w cyklu życia kobiety. Zresztą absolutnie zgodny z naturą, zdrowy i normalny. A właściwie dobrane środki higieniczne mogą nam tylko ułatwić wygodne przejście przez niego. „Miesiączka jest znakiem, że wszystko działa prawidłowo, a ja wcale nie muszę się przy tym wysilać” - dodaje Clara Henry.  

Kubeczek menstruacyjny - wysiłek czy wygoda

I tu pojawia się problem, bo przy stosowaniu kubeczków trzeba się trochę wysilić. Po pierwsze, podczas instalacji, która może być wręcz bolesna, szczególnie na początku. - Dla ułatwienia można użyć lubrykantu – radzi moja znajoma testerka, choć po chwili dodaje, że nigdy nie chciało jej się tego zrobić. Ponadto, każda z nas ma inaczej umiejscowioną szyjkę macicy, która podczas okresu jeszcze się obniża, a kubeczek trzeba umieścić płycej niż tampon. Jeśli jednak zainstalujemy go zbyt nisko, może sprawiać lekki dyskomfort przy chodzeniu. Aby tego uniknąć, należy najpierw złożyć go w dłoni, potem zaaplikować i poczekać, aż otworzy się wewnątrz do pełnego rozmiaru, tak aby „zassał się” w pochwie (dzięki temu nie będzie przeciekać). Poprawnie włożony nie powinien się poruszać - mięśnie pochwy utrzymają go w tej samej pozycji. Użytkowniczki polecają różne pozycje  - można zakładać kubeczek kucając, tak jak tampon, można na stojąco lub opierając jedną nogę wyżej. 

Ale to nie koniec, bo przecież potem trzeba go wyjąć. Najlepiej wybrać taki, który ma na końcu kuleczkę lub kółko, za które można pociągnąć jak za zawleczkę. W razie, gdyby się zassał (co się zdarza), warto przycisnąć kubeczek do podstawy i ruszając na boki delikatnie go wyciągnąć. Większość kubeczków ma też dziurki, żeby powietrze się odessało, co chroni przed „utknięciem” i wyciąganiem go w panice. Producenci zalecają opróżnianie kubeczka co 4-8 (Mooncup) lub 8-12 godzin (Selena Cup). W bardziej obfite dni trzeba wymieniać go częściej, aby nie dopuścić do jego przelania. W praktyce jednak ta metoda sprawdzi się u kobiet o przewidywalnym okresie. - Po opróżnieniu wystarczy przepłukać kubeczek czystą wodą. Czyszczenie po zakończeniu menstruacji to sterylizacja w gotującej wodzie – czytam na ulotce jednego z produktów. 

Kubeczki menstruacyjne - opinie

Mimo zachwytów youtuberek i zapewnień producentów, że kubeczki nie powodują ryzyka wstrząsu toksycznego i nie są siedliskiem bakterii jak tampony, wydaje mi się to mało higieniczne. Moje obawy potwierdza ginekolog dr Grzegorz Południewski. - Jednorazowe środki higieniczne, jak tampony i podpaski, są aseptyczne, jałowe. Żeby kubeczki spełniały te same normy sanitarne, powinno się je sterylizować po każdym użyciu. W ich przypadku ryzyko zakażeń i chorób septycznych wynikających z braku higieny jest więc wielokrotnie wyższe niż podczas stosowania klasycznych środków higieny jednorazowej - tłumaczy. Jego zdaniem kubeczki są adresowane do bardzo wąskiej grupy kobiet, które mają czas i ochotę, by postępować zgodnie z instrukcją i poddać się reżimowi związanemu z częstą wymianą, myciem, sterylizacją. - Tylko po co, jeśli możemy sięgnąć po tańsze, wygodniejsze i bardziej profesjonalne środki higieny osobistej, które są proste w użyciu, bezpieczne dla zdrowia i wymagają mniej wysiłku – dodaje ginekolog. Zupełnie nie widzę siebie co wieczór wygotowującej kubeczki we wrzątku. Zostawię je więc moim zakręconym na punkcie ekologii koleżankom. Szanuję ich determinację, ale znacznie bliższe jest mi podejście Clary Henry, która w swojej książce pisze: „moim głównym celem jest to, żeby nie poświęcać miesiączce ani jednej myśli, kiedy już nadejdzie”.