Pamiętacie, jak przed kilkoma miesiącami Kieran Culkin i Jesse Eisenberg wypatrywali pociągu w tłumie podróżnych na warszawskim dworcu? A lubelski ratusz informował o przesłuchaniach dla statystów? Jeśli marzył wam się występ w hollywoodzkim przeboju, niestety nieco się spóźniliście. „A Real Pain” przeszło już etap postprodukcji i nawet zostało wystawione na surowe oceny krytyków, które w tym wypadku – spoiler alert – wcale surowe nie były. Festiwal Filmowy Sundance przyniósł nie tylko nowinę o nowej grzywce Kristen Stewart i butach na wiosnę Saoirse Ronan, ale także zaktualizował naszą wiedzę na temat nakręconego w Polsce komediodramatu (w końcu nazwa imprezy zobowiązuje). Oto wszystko, co wiemy o filmie i jego odbiorze za oceanem. 

„A Real Pain” – o czym jest nakręcony w Polsce film?

„A Real Pain” to historia dwóch kuzynów, Benjima i Davida. Krewni odnawiają kontakt po latach milczenia, kiedy dociera do nich smutna wiadomość o śmierci babci. Informacja skłania ich do zaplanowania podróży po Polsce, gdzie zmierzą się z cieniem Holocaustu i zrewidują własne uciążliwości dnia codziennego. „A Real Pain” utrzymany jest w konwencji „słodko-gorzkiego” komediodramatu i swoistego filmu drogi. Akcję popychają do przodu nie tylko zmieniające się za oknem swojskie krajobrazy, ale także „zabawna i napięta” relacja głównych bohaterów.

„Chcę zadać pytanie, czy współczesny ból jest uzasadniony w obliczu prawdziwej historycznej traumy” – objaśnia swój zamysł reżyser. Za kamerą stanął nominowany do Oscara Jesse Eisenberg. Opowiedziana w filmie historia ma dla niego osobisty wydźwięk. Aktor znany za sprawą „The Social Network”, „Zakochanych w Rzymie” czy „Iluzji” ma żydowskie korzenie, a jego bliscy wywodzili się z terenów Polski i Ukrainy. W końcowej scenie ukazany jest dom w Krasnymstawie, w którym jego rodzina mieszkała w przedwojennych czasach.

„Mój film to list miłosny do Polski” – mówił filmowiec w wywiadzie dla Vogue Polska. „Wielu amerykańskich Żydów uważa, że Polska była negatywną częścią ich historii. Ja czuję inaczej. Polska to miejsce, w którym moja rodzina żyła i prosperowała, dopóki Niemcy nie rozpoczęli wojny. Chciałem poprzez film pokazać jej najpiękniejszą, spektakularną stronę”.

Krytycy chwalą Jessego Eisenberga i Kierana Culkina z „Sukcesji”

Dziś wiadomo już, że „A Real Pain” należy do filmów udanych. Festiwalowa publiczność zareagowała owacjami na stojąco, a prawa do dystrybucji za kwotę 10 milionów dolarów zakupiła wytwórnia Searchlight. Sukces świętować mogą m.in. Ewa Puszczyńska („Zimna wojna”, „Strefa interesów”), Michał Dymek („IO”, „Słodki koniec dnia”), Mela Melak („Planeta singli”) i Małgorzata Fudala („Klangor”), którzy na planie odpowiadali kolejno za produkcję, zdjęcia, scenografię i kostiumy. Zdaniem pierwszych widzów najlepiej spisał się jednak Kieran Culkin. Opublikowane w branżowych serwisach recenzje nie kryją zachwytu nad aktorskimi umiejętnościami gwiazdora „Sukcesji”. 

„Kieran Culkin daje jeden ze swoich absolutnie najlepszych występów w dotychczasowej karierze” – pisze Chase Hutchinson z The Wrap.

Doskonale odnalazł się w duecie z Eisenbergiem. „Razem tworzą zwycięską parę, uzupełniają się na różne sposoby, co odzwierciedla pokazane w filmie stratę, żal i wyrzuty sumienia” – czytamy w The Daily Beast. „Celem Eisenberga było mówienie o ważnych rzeczach bez bycia pretensjonalnym i zdystansowanym, co może być trudne do zrealizowania dla kogoś, kto z natury wydaje się pretensjonalny i zimny, ale jego drażliwa neurotyczność równoważona jest [na ekranie] wrodzonym magnetyzmem Culkina” – pisze Matt Oakes.

Jak „A Real Pain” wypada jako całość? „Potrafi być szalenie zabawny, ale także pełen melancholii” – napisano w Screen International. „Często sprawi, że zaśmiejesz się w głos, ale emocjonalny ładunek zakradnie się niepostrzeżenie i rozłoży cię na łopatki” – pisze David Rooney z The Hollywood Reporter. „Zręczna, śmieszna, porywająca, pięknie zainscenizowana wędrówka” – podsumowuje Variety.

Brzmi jak bardzo dobry film. A skoro na pokładzie jest już dystrybutor, mamy nadzieję, że wkrótce sami wybierzemy się do kina, aby przekonać się o tym na własne oczy.