Dzień Kobiet, który obchodziłyśmy ostatnio, był dla wielu z nas pretekstem do refleksji o kobiecości, sile i o tym, za co siebie kochamy. Za co kochacie siebie? 

Marta Wojtal: Za pracowitość, upór i wiarę w siebie. Kocham w sobie to, że sama jestem siebie ciekawa. Wciąż mam ochotę się rozwijać, zobaczyć jak to będzie, jak zrobię "coś" jeszcze. Nie boję się wyzwań, nie boję się zmian. Lubię ten moment, gdy do życia podchodzę z ciekawością, a nie strachem. Teraz akceptuje siebie ze wszystkimi wadami i zaletami. 

Sylwia Gruchała: Pierwsze co przychodzi mi do głowy to to, że gdy w życiu bywa bardzo ciężko, to ja zawsze daję radę. Lubię w sobie to, że kiedy coś sobie postanowię, to potrafię dopiąć to do końca i osiągnąć cel mimo przeszkód i trudności. Mam świadomość, że bywam bardzo słaba, ale wiem też, jak potrafię być silna. Potrafię powalczyć o siebie i o ludzi, którzy są dla mnie ważni. Kocham siebie też za to, że potrafię zadbać o moich najbliższych.

Agnieszka Kobus-Zawojska: To trudne pytanie, bo zawsze łatwiej odpowiada się na pytanie "Co chciałabyś w sobie zmienić". Cenię w sobie to, że potrafię się cieszyć. Mam to szczęście, że uczestniczę w fascynujących wydarzeniach, jak międzynarodowe zawody sportowe, szczególnie myślę tu o igrzyskach olimpijskich. Byłam już na jednych w Rio de Janeiro i możliwe, że pojawię się na kolejnych. Bardzo kocham ten czas i myślę, że potrafię z tego wyciągnąć jak najwięcej dla siebie.

Sport wiele mi dał: spotykam na swojej drodze bardzo fajnych ludzi, przeżyłam niezapomniane momenty i nauczyłam pokory. Za to jestem bardzo wdzięczna.

Staram się podróżować jak tylko czas na to pozwala, lubię przygotować dobrą kawę i zjeść dobre jedzenie. Wszystkim tym się delektuje. Potrafię to doceniać. Nie chciałabym zmieniać tej cechy.

Nie miewacie już gorszych chwil? 

Marta Wojtal: Kiedyś tak i zawsze wtedy bardzo ostro do siebie mówiłam. Byłam na siebie zła, że je mam i szybko chciałam z nich wychodzić. Motywowałam siebie różnymi hasłami. Dziś sobie na to nie pozwalam. Serio.

Gorsze chwile trzeba zaakceptować, przyjąć, dać sobie z nimi pobyć. Dziś, gdy jest mi źle, daje sobie na to przyzwolenie i już nie uciekam. 

Sylwia Gruchała: Zawsze w trudnych momentach wracam do wdzięczności. Wdzięczności za wszystko co mnie otacza. Dziękuję za ludzi, których kocham i oni kochają też mnie. Za ich wsparcie, uśmiech. To, że mamy siebie, możemy liczyć na siebie i dobrze się czujemy w swoim towarzystwie.

To co robicie, aby poprawić sobie samopoczucie? 

Marta Wojtal: Mnóstwo kobiecych rzeczy. Po moich 35 urodzinach postanowiłam powiedzieć sobie dość nie znajdywaniu czasu na siebie. Muszę go mieć! I choćbym miała wstać godzinę wcześniej, znajdę czas na kawę w pojedynkę, na pielęgnację bez pośpiechu (do niedawna nie wiedziałam nawet po co jest tonik do twarzy), spokojne śniadanie... Coś co robię tylko dla siebie i w absolutnym spokoju. Ostatnio odkryłam w sobie też nową pasję - robienie ludziom portretów filmowych. I szukam przestrzeni by móc to ćwiczyć.

Sylwia Gruchała: Mieszkam w Trójmieście bardzo blisko morza. Korzystam z tego dobrodziejstwa każdego dnia. Biegam po plaży - to moja forma medytacji. To mój czas. Jeżdżę też na Kaszuby, gdzie spaceruje po lasach wśród jezior i łąk. W ten sposób ładuje akumulatory. Z natury czerpie moc. Muzyka też mi dobrze robi - otwiera moją duszę i poprawia nastrój.

Agnieszka Kobus-Zawojska: Dbanie o siebie jest wpisane w higienę życia sportowca. Staramy się unikać chorób czy kontuzji. Utrzymujemy ciało w dobrej kondycji korzystając z masaży i innych terapii. Dbamy o dobre żywienie, sen i relaks. I to niewątpliwie poprawia nasze samopoczucie i kondycje fizyczną. Poza jednak sferą sportową mam kilka swoich sposobów na poprawę humoru. Staram się jeść rozsądnie, ale też uważam, że w życiu trzeba zachować balans. Właśnie dlatego po dobrym treningu lubię nagrodzić się czymś słodkim. Najfajniej jak da się połączyć przyjemne z pożytecznym i mogę zjeść smaczną, zdrową i słodką przekąskę. Wtedy jestem podwójnie zadowolona.

Jestem sportowcem, ale też kobietą dlatego lubię o siebie zadbać. Tzw. „me time” to dla mnie wizyta u kosmetyczki czy manicurzystki. Nawet na start lubię mieć zadbane paznokcie - w końcu wyścig to dla mnie „sportowe święto”. W wolnych chwilach, pomiędzy zgrupowaniami, lubię znaleźć czas tylko dla siebie w domu czyli kąpiel przy świecach z ulubioną muzyką w tle. To mnie bardzo relaksuje!

Zaczynam podejrzewać, że Twoja doba trwa więcej niż moja, więcej niż 24 godziny...

Marta Wojtal: Trwa tyle samo, ale znalezienie czasu dla siebie wymaga od nas przeorganizowania tego, co było do tej pory.

Musisz z czegoś na jakiś czas zrezygnować, albo ten obowiązek przekazać komuś innemu. Ja tak na jakiś czas zrobiłam z gotowaniem i przeszłam na dietę od Maczfit.

Przez co nie muszę zajmować się zakupami i gotowaniem - to bardzo dużo zaoszczędzonego czasu. Oczywiście nie jest tak, że zupełnie nie gotuję. Lubię to i gdy moje dziecko chce rosół,  to go robię. Ale nie mam już takiego poczucia obowiązku, że trzeba jechać na zakupy, a w głowie nieustającej myśli "Ale co ja dziś zrobię na obiad?", bo pod drzwiami zawsze mam torbę wartościowych posiłków.

Często powtarzam sobie też: "Odpuścić, nie musisz być we wszystkim najlepsza". Przecież nie musisz mieć zawsze wysprzątanego domu, zrobionych zakupów po pracy, kariery, samych pozytywnych dni - odpuśćmy trochę i idźmy na kompromis.

Z czegoś trzeba zrezygnować, by coś innego zyskać. Aby dawać innym ogień, najpierw sama musisz płonąć.

Znalezienie czasu dla siebie to więc nie tylko inwestycja w siebie, ale i w innych. 

Sylwia Gruchała: Uprawienie zawodowo sportu przez 25 lat nauczyło mnie nie tylko dyscypliny i dobrego zarządzania czasem, ale też zachowania równowagi pomiędzy pracą, a odpoczynkiem. Wiem, że nic nie da się nadrobić, przyspieszyć. Wszystko ma swój odpowiedni czas. Praca z psychologiem sportu nauczyła mnie robienia hierarchii priorytetów. Co jest najważniejsze, a co jedynie ważne. Myślę, że to jest klucz do właściwego działania i organizacji czasu. 

Sylwia Gruchała

Agnieszka Kobus-Zawojska: Na zgrupowaniach mam poukładany grafik, którego wszyscy przestrzegamy. Spędzam ok. 270 dni w ciągu roku na zgrupowaniach, często nawet spotkanie z rodziną musze dokładnie zaplanować. Dlatego też bardzo ważne w moim przypadku jest gospodarowanie czasem. Do domu przyjeżdżam na kilka dni i wówczas poza treningami, które często są dwa w ciągu dnia muszę zrealizować plany rodzinne, domowe, administracyjne, a czasem reklamowe i medialne. Aby z tym się wyrobić o wiele wcześniej już planuję godzinowy kalendarz. Taki reżim czasowy zdecydowanie pomaga w wypełnieniu założeń.

To wspaniałe, na co dzień naprawdę rzadko stawiamy siebie na pierwszym miejscu. 

Marta Wojtal: Tak, ale nie denerwujmy się na siebie za to. Usiądź, pomyśl jak możesz przeorganizować swój dzień, tydzień. Może możesz z czegoś zrezygnować? Nie porównuj się do innych. A jeśli chcesz zmian, po prostu się za nie zabierz. Do strachu podchodź z zaciekawieniem. Więc na koniec dodam tylko: Sprawdzaj, czy faktycznie warto się było bać. Dużo światu dajesz, więc naucz się też brać. 

Sylwia Gruchała: Bywa to trudne. Wiem. Akceptować siebie, kochać siebie z wadami, kompleksami, deficytami. Ale kiedy przyjdzie na nas czas, po prostu zatrzymaj się.

Agnieszka Kobus-Zawojska: Do utrzymania dobrej kondycji psychicznej potrzebne też są chwilę, w których czujemy się szczęśliwe. Takie momenty może wywołać widok, lektura, rozmowa, nowa szminka, w której czujemy się piękne, zabawa z dzieckiem lub z domowym pupilem... Często najprostsze rzeczy dają nam najwięcej szczęścia. Nie szukajmy daleko. 

Czyjego wsparcia na co dzień potrzebujecie, żeby znajdować czas dla siebie?  

Sylwia Gruchała: Wsparcie? Nie można zapomnieć o tym, że wsparcie ma każdy w samym sobie. To jest jest najważniejsze wsparcie. My po prostu mamy siebie. Od tego trzeba rozpocząć. To, co dzieje się w życiu zewnętrznym jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w naszym życiu wewnętrznym. Nie na odwrót. Kiedy sami sobie nie chcemy pomóc, nikt nie będzie w stanie nam pomóc. 

Staram się dbać o sferę mentalną i o ciało. Ważne jest dla mnie to, co jem. Jedzenie to paliwo, dzięki któremu mogę żyć tak jak chcę i realizować zamierzone plany. Jem o systematycznych porach i dzięki Maczfit zawsze pięć posiłków dziennie. Wówczas mój metabolizm pracuje właściwie, a kultura jedzenia jest dla mnie bardzo ważna. Poza tym, jedzenie jest dla mnie również wielką przyjemnością. 

Agnieszka Kobus-Zawojska: Największe wsparcie to moi bliscy a w szczególności mój mąż. Bez bliskiej osoby, która pomaga w sprawach prozaicznych, życie sportowca byłoby bardzo trudne. Jesteśmy skoncentrowani zasadniczo tylko na swojej pracy, spędzamy mnóstwo czasu poza domem. Wracając do domu jednak zawsze chcę się odwdzięczyć bliskim i cieszyć każdą chwilą z nimi. Zawsze układam tak kalendarz, aby w krótkich przerwach między zgrupowaniami był czas tylko dla rodziny i przyjaciół. Jestem wdzięczna osobom i firmom, które podejmują wysiłek, aby mi ulżyć w obowiązkach. Dzięki temu mam więcej czasu w domu dla siebie i swoich bliskich, a to dla mnie sprawa priorytetowa. 

Duże znaczenie ma dla mnie catering. Jako sportowiec muszę jeść dobre jakościowo posiłki, które zapewnią mi energię oraz przyspieszą regenerację. Przygotowanie dań zajmowałoby mi dużo czasu. Na szczęście spotkałam na swojej drodze firmę, która się o mnie fantastycznie troszczy w tym zakresie. Teraz poza obowiązkami mam więcej czasu dla siebie i najbliższych!

Jest coś, bez czego nie byłybyście w stanie włączyć tak wielu ról?

Marta Wojtal: Pomaga mi w tym niewątpliwie Maczfit, ponieważ nie muszę się już martwić się gotowaniem, a zaoszczędzony czas mogę poświęcić sobie i bliskim. Dziś kobiety mogą rozwijać swoje pasje, spełniać się zawodowo i być wspaniałymi mamami, niekoniecznie poświęcając się również obowiązkom domowym. Czy coś w tym złego? Absolutnie nie! Jem zdrowe, pełnowartościowe posiłki, które przede wszystkim bardzo mi smakują, jednocześnie nie spędzając czasu w kuchni. Catering dietetyczny jest wspaniałym udogodnieniem, stwarzającym mnóstwo możliwości dla każdej z nas. Czasami zamawiam również posiłki dla całej rodziny i przyjaciół. I wiecie co? Nie pojawił się dotąd nikt, kto byłby niezadowolony! 

Agnieszka Kobus-Zawojska: Jestem sportowcem, żoną, kobietą, córką, ciocią... W przerwach pomiędzy zgrupowaniami jestem też trenerką wioślarzy amatorów oraz wspólnie z mężem staramy się popularyzować wioślarstwo, które jest moją pracą i miłością. Dzięki Maczfit mogę łączyć wszystkie te rolę i cieszyć „każdym swoim wcieleniem”. 

Z drugiej strony 

Bardzo szybko przekonałyśmy się, że praca w trybie home office i znajdywanie czasu dla siebie wcale nie idą w parze. Regularnie zdarzało nam się pomijać śniadania i obiad - czas posiłków, który kiedyś był dla nas przyjemnym momentem codziennego wytchnienia. Idąc drogą Marty postanowiłyśmy więc do kwestii cateringu podejść na nowo - wcześniej myślałyśmy o nim jak o diecie, dziś traktujemy catering jako styl życia, który sprawia, że jest nam po prostu łatwiej i lepiej. 

A jak pamiętacie z naszego pierwszego testu (znajdziecie go TUTAJ), w ofercie Maczfit jest z czego wybierać. I to dosłownie. Komunikacja marki doskonale wpisuje się we współczesne trendy i zmiany, dlatego ofertę Maczfit można spersonalizować pod dowolny styl życia. Możemy m.in. bez problemu zmieniać adresy dostaw czy rodzaje diety - każda z ambasadorek przyznaje, że jest to dla niej ogromne ułatwienie. Wśród opcji diet znajduje się przecież wariant "Mój wybór", który pozwala na własnoręczne układanie jadłospisu w aplikacji z kilkudniowym wyprzedzeniem. Jak to wygląda w praktyce? Po pierwsze - jecie to, na co macie ochotę, a po drugie - każdego z posiłków wyczekujecie z ogromną niecierpliwością. I taki lifestyle nam odpowiada ;)