Pamiętam, że na którejś sesji psychoterapii rozmawiałam o orgazmach. Powiedziałam, że mam kochanka, który nie tylko czeka na mnie w łóżku, ale nawet rezygnuje ze swojego orgazmu, żebym miała swój. Psycholozka powiedziała: „To dobry mężczyzna”. Jesteście dobrymi mężczyznami?
DAMIAN Wyczekiwanie orgazmu może dowodzić, że dwoje ludzi się nie czuje lub nie rozumie swoich potrzeb, nie inspirują się wzajemnie w łóżku. To przecież dialog dwóch ciał i umysłów. Narosło wokół tego wiele przekonań, jak choćby to, że mężczyźni myślą tylko o sobie. I pewnie w większości przypadków tak bywa. Ja uważam, że orgazm kobiety jest równie przyjemny jak własny. A jeszcze w tym samym momencie… Choć nie ukrywam, dużo czasu mi zajęło, żeby pojąć tę trudną sztukę. Traktuję spełnienie kobiety jako swego rodzaju nagrodę. Umiem też zrezygnować ze swojej. Zdarza się jednak, że myslę egoistycznie i jeśli widzę, że starania idą na marne (z powodu obopólnych blokad), sięgam po nagrodę tylko dla siebie. Ale tak, staram się być „dobrym mężczyzną”.
KRZYSZTOF Mężczyzna ma zdecydowanie łatwiej, bo kobiecie podobno można tylko pomóc osiągnąć orgazm. Zgodzę się z Damianem, że jest to pewnego rodzaju nagroda, a nawet prezent dla obu stron – daje rozkosz kobiecie i zarazem łechce ego mężczyzny. Dojście do orgazmu po uprzednim szczytowaniu partnerki zwiększa moją frajdę i satysfakcję.
MARTA Ewolucyjnie orgazm ma być rzeczywiście nagrodą, jedną z największych gratyfikacji, jakie znamy. Ale raczej nasz orgazm, nie zaś obserwowany. Mówiąc poważnie, kobiecy orgazm może być dla mężczyzny wielorakim komunikatem. Wszystko zależy od tego, po co ten konkretny facet poszedł do łózka z tą konkretną kobietą.

Specjalisci twierdzą, że aby wejśc w stan „orgazmicznego odlotu”, trzeba czuć się absolutnie bezpiecznie. Ja, kiedy tak się poczułam, mogłam wreszcie powiedziec „wow!”.
BEATA Być może specjaliści mają rację, choć pewnie każdy z nas ma inne granice poczucia bezpieczeństwa. Są przecież osoby, które mówią o nieprawdopodobnych doznaniach erotycznych z obcymi osobami. Ja mogę mówić tylko o sobie. Czuję się bezpiecznie w łóżku z kimś, komu ufam. Aby pozwolić sobie na „orgazmiczny odlot”, czyli na totalne otworzenie się przed drugą osobą, muszę wiedzieć, że jestem akceptowana, pożądana, podziwiana etc. Musi być trochę tak jak w piosence Johnny’ego Legenda: „Love your curves and all your edges. All your perfect imperfections. Give your all to me…” (w skrócie: kochaj wszystkie swoje doskonałe niedoskonałości – przyp red.).
MARTA Ciało kobiety działa tak, że informacje o bezpieczeństwie docierają do ciałka migdałowatego i dają możliwość wejścia w relaksacje. Dla wielu kobiet jest to warunek pojawienia się orgazmów i tak, zdecydowanie to prawda, że ludzie maja różne progi poczucia bezpieczeństwa.
KRZYSZTOF Jak dla mnie orgazm to coś bardziej w stylu ulubionego miejsca, do którego drogę odkrywa się wciąż na nowo i które za każdym razem wygląda inaczej.

To sprzyja kreatywności?
BEATA Orgazm daje kopa, natomiast seks w ogóle sprzyja kreatywności. Z pewnościa udany seks i częste orgazmy sprawiają, że jestem piękniejsza. Sama sobie bardziej się podobam i mam ochotę ubierać swoje ciało w seksowne fatałaszki, bo czuję się atrakcyjna. À propos kreatywności poorgazmicznej, przypomina mi się malarstwo Georgii O’Keeffe. Myślę, że jej cipka była zródłem wielu fantastycznych orgazmów, które zainspirowały ją do namalowania przepięknych waginalnych kwiatów.
MARTA Orgazmy też mogą być przeróżne: strefowe, całego ciała, pochodzące ze stymulacji łechtaczkowej, analnej, strefy G. Jednak ilekolwiek nazw przeczytamy, nie dajmy sie zwariować. A tym bardziej wkręcic w przymus szczytowania w jakimś określonym stylu. W seksie najważniejszy jest nie orgazm, ale sens tego, co robimy.

TEKST Iza Szolc