Dramatyczne okoliczności powstawania filmów możemy niekiedy śledzić na bieżąco. Tak było w przypadku „Nie martw się, kochanie”. Napięcie sięgało zenitu, kiedy na jaw wychodziły kolejne szczegóły starć między reżyserką Olivią Wilda a mocno poróżnioną obsadą. Bańka nadmuchiwana przed prasowe nagłówki i samych aktorów, publicznie oskarżających się o nieuczciwe postępowanie, pękła z chwilą premiery. Wraz z pierwszymi pokazami okazało się, że fabuła nie mogła równać się z rzeczywistymi kryzysami targającymi ekipą. Bywa też tak, że zakulisowe niesnaski ujawniane są po wielu latach. Opartego na towarzyskich plotkach rozgłosu z pewnością nie potrzebował „Zakochany Szekspir”. Kostiumowy romans triumfował na najważniejszych branżowych galach i przyciągnął do kin rzesze widzów. Choć od wejścia na afisz minęło już 25 lat (!), producent Edward Zwick postanowił przypomnieć o jednym ze swoich największych zawodowych osiągnięć. Na łamach biuletynu Air Mail opublikował szczere wspomnienia z czasów, gdy przyszłość oscarowego dramatu zawisł na włosku. Wszystkiemu winne były wybryki młodziutkiej Julii Roberts.

Julia Roberts miała zagrać w „Zakochanym Szekspirze”. Główna rola przyniosła rozgłos Gwyneth Paltrow

Filmowiec przyznaje, że początkowo Julia Roberts z pewnością przysłużyła się twórcom „Zakochanego Szekspira”. Prace nad filmem o romansie brytyjskiego dramaturga i aspirującej aktorki rozpoczęły się w 1992 roku. 24-letnia gwiazda zmagała się wtedy z nagłą popularnością, jaką przyniosła jej rola w „Pretty Woman”. Nie była też wolna od problemów osobistych. „Wszystko wskazywało na to, że jej życie prywatne, które stało się już obiektem zainteresowania tabloidów, wykoleiło się” – pisze Zwick. „Najwyraźniej na kilka dni przed ślubem z Kieferem Sutherlandem, jej partnerem w filmie »Linia życia«, Julia zostawiła go niemal przed ołtarzem. Adres, pod który zostaliśmy skierowani, był domem Jasona Patrica, przyjaciela Kiefera i współgwiazdy filmu »Straceni chłopcy«, z którym obecnie pomieszkiwała”.

To właśnie w miłosnych zawirowaniach i trudach sławy producent upatrywał przyczyn zbliżających się problemów. W pierwszej fazie współpracy obecność Julii Roberts na pokładzie wpłynęła na hojność włodarzy wytwórni. Scenarzysta Tom Stoppard otrzymał czek na milion dolarów i zaczął pracować nad tekstem, któremu miało brakować „szekspirowskiego dowcipu i przenikliwości”. „Tom zgodził się dołączyć do projektu, jeśli studio będzie skłonne zapłacić mu milion. Nie patrzyli na to przychylnie. Do czasu aż na horyzoncie nie pojawiła się Julia Roberts” – wspomina.

Bijąca rekordy popularności aktorka też postawiła swoje warunki. Zapragnęła, aby jej ekranowym partnerem został Daniel Day-Lewis. Ten nie mógł przyjąć roli ze względu na inne zawodowe zobowiązania. „Mimo moich próśb, już rozmawiała przez telefon ze swoją asystentką, prosząc ją o wysłanie mu dwóch tuzinów róż z wiadomością: »Bądź moim Romeo«” – czytamy. „Fascynacja Julii Danielem była zrozumiała. W hollywoodzkich romansach występuje efekt lustrzanego odbicia. Ona została uznana za nową it-girl, więc natura podpowiadała jej, że jej parterem powinien być największy aktor na świecie”.

„Było w tym coś przejmującego. Młoda kobieta pożądana przez wszystkich mężczyzn znalazła kogoś, kogo sama pragnęła”.

Julia Roberts nie chciała grać z Ralphem Fiennesem, bo „nie był zabawny”. Odrzuciła też innych kandydatów

Daniel Day-Lewis odmówił udziału w projekcie. Julia nie przyjęła dobrze odrzucenia propozycji. „Następnego ranka, kiedy zeszła na dół, po jej uśmiechu nie pozostał nawet ślad. Były tylko zaczerwienione oczy i rozczochrane włosy. Wyglądała tak, jakby nie spała”. Aby poprawić jej humor, producenci zaczęli zapraszać na zdjęcia próbne najznamienitszych aktorów młodego pokolenia. Pierwszy w kolejce był Ralph Fiennes. „Praca, jaką wykonywał na scenie, była wspaniała (w 1995 roku zdobył nagrodę Tony za »Hamleta«), ale dysponował też najostrzejszym dowcipem, z jakim się spotkałem... cóż, od czasów Toma Stopparda. Oprócz wielkiego uroku i ciepła miał też urodę, którą kochała kamera (podobnie jak jego młodszy brat Joseph [Fiennes], który lata później zagrał tę ról w naszym filmie)”.

Entuzjazmu producenta nie podzieliła główna aktorka. „Po niezręcznej pogawędce otworzyli scenariusze. Słyszałem ją po raz pierwszy w tej roli i byłem bardzo ciekawy. Występ Ralpha był dobry w każdym calu, ale Julia sprawiała wrażenie nieobecnej. Są aktorzy, którzy nie znoszą prób, chociażby Denzel Washington, ich odczyty są zawsze powściągliwe, nieautentyczne. Jednak to była inna sytuacja. Chociaż Ralph robił, co mógł, aby przywołać ten słynny uśmiech, Julia ledwie zwracała na niego uwagę”.

„Nie sugeruję, że celowo sabotowała projekt, ale mimo wszystko była to katastrofa. Chciałem przeprosić Ralpha, ale wszedł stamtąd czym prędzej. Kiedy zniknął, spojrzałem na Julię w oczekiwaniu na jej reakcję. »On nie jest zabawny« – powiedziała”.

Julia Roberts i Ralph Fiennes; Getty Images

„Kolejne dni pamiętam równie fatalnie. Nie mam już pod ręką listy potencjalnych kandydatów, ale pamiętam, że rozważani byli Hugh Grant, Rupert Graves, Colin Firth, Sean Bean, Jeremy Northam. Julia widziała wady we wszystkich aktorach. Jeden był zbyt sztywny, inny nie był romantyczny i tak dalej. Z pewnością żaden z nich, bez względu na to, jak utalentowany, dowcipny czy przystojny, nie był tak właściwy jak Daniel — co ma sens, ponieważ nie byli Danielem. Do dziś, gdy natykam się na Russella Crowe'a, spada na mnie krytyka za to, że go wtedy nie obsadziłem. Musieliśmy przesłuchać każdego aktora w Anglii”.

„The Idol” z Lily-Rose Depp i The Weeknd zmiażdżony przed premierą. Wyciekły niepokojące szczegóły serialu >>

„Po dwóch tygodniach castingu znaleźliśmy jedynego aktora, z którym Julia była skłonna odczytać tekst. Nazywał się Paul McGann [...] Rankiem tego dnia Julia promieniała w kostiumie z epoki, ale kiedy z jej ust zaczęły padać słowa, coś było nie tak. Nie było w tym magii. Problemem nie był scenariusz. Ani Paul McGann. Była nim Julia. Od chwili, kiedy się odezwała, stało się jasne, że nie pracowała nad akcentem”.

Według autora następnego ranka Julia Roberts wymeldowała się z hotelu, nie zawiadamiając nikogo. „Wykonałem kilka telefonów, próbując ją namierzyć – do jej asystentki, agenta – ale nikt nie zauważał problemu. Dopiero późnym popołudniem skontaktowałem się z jej menadżerem, który poinformował mnie, że Julia poleciała z powrotem do USA i odchodzi z projektu [...] Zadzwoniłem do Toma Pollocka, szefa studia, któremu przedstawiono już zarys sytuacji. »Ona nie może tego zrobić« - wrzasnąłem. »Zawarliśmy z nią umowę. Jest częścią filmu od miesięcy. Wybraliśmy lokalizacje, zbudowaliśmy scenografię, uszyliśmy kostiumy...«” – wylicza.

Dziś filmowiec podkreśla, że nie ma żalu do aktorki i w pełni rozumie presję, z jaką musiała się wówczas mierzyć. „Nigdy więcej nie rozmawiałem z Julią, ale obserwowałem, jak jej praca nabiera głębi i znaczenia. Nie żywię do niej urazy. Była przerażoną 24-latką. Sam nie byłem wiele starszy, starając się zachować się jak dorosły, gdy Teatr Globe był burzony na moich oczach. A wraz z nim moje marzenia o wielkości”.

Pedro Pascal wspomina pracę z Sarah Michelle Gellar na planie „Buffy: Postrach wampirów”. „Jestem bardzo podekscytowany tym, że mnie pamięta” >>

Dziś wiemy już, że smutek producenta był przedwczesny. „Zakochany Szekspir” wszedł na ekrany kin w 1998 roku. Przed kamerą stanęli między innymi Judi Dench, Joseph Fiennes, Geoffrey Rush, Gwyneth Paltrow, Colin Firth i Ben Affleck. Produkcja okazała się dużym komercyjnym i artystycznym sukcesem. Otrzymała Oscara dla najlepszego filmu. Po złotą statuetkę sięgnęły też główne aktorki, scenarzyści, twórcy muzyki, scenografii i kostiumów. Na długiej liście osiągnięć znalazły się także 3 Złote Globy i 3 nagrody BAFTA.