1. Słuch

Zmysł, który ostatnio niezwykle mi się przydał przy produkcji serialu „The Eddy”. Nie tylko dlatego, że na planie rozbrzmiewały przeróżne języki i żeby się porozumieć, musiałam maksymalnie zaangażować słuch i wzrok. Niezwykłym doświadczeniem było też to, że wykonywaliśmy każdy utwór na żywo, a serial był kręcony techniką dokumentalną i nigdy nie wiedzieliśmy, kogo akurat rejestruje kamera. Śpiewałam po francusku i angielsku, z towarzyszeniem wybitnych jazzmanów.

2. Wzrok

Zdarza mi się pojechać na dobę do hotelu, żeby nad czymś popracować. Przestrzenie hotelowe są hermetyczne i dominuje w nich biel. To pomaga mi budować różne role, wchodzić w postacie,
z których każda ma swoje życie, dom, relacje z ludźmi. Potrzebuję czystej przestrzeni, żeby sobie to wszystko ułożyć i pobyć w miejscu, w którym nie otacza mnie nic własnego. A w życiu prywatnym lubię widok przyrody, a także ludzi – dużo jeżdżę i z zachwytem obserwuję spieszących gdzieś ulicami mężczyzn i kobiety.

3. Smak

Ostatnio wreszcie zaczęłam delektować się jedzeniem, bo jako aktorka ciągle musiałam być na dietach. Zaczęłam świadomie szukać smaków, które lubię: potraw z dzieciństwa, pyszności poznanych
na wakacjach. Smaki łączą się ze wspomnieniami: przypominają chwile spędzone z mężem albo ciekawe rozmowy z ekipą. No i Paryż, gdzie ostatnio znowu spędziłam dużo czasu na planie serialu „The Eddy”. Francuzi mają niesamowitą kulturę jedzenia i bardzo przywiązują do tego wagę. Uczę się czerpać ze smaku przyjemność.

4. Węch

To dla mnie najbardziej pierwotny zmysł: ostrzega przed nieświeżym jedzeniem, alarmuje, kiedy coś się pali. Nie lubię dusznych pomieszczeń, piwnic. Kocham relaksujące zapachy spa. Perfumy? Mam jedne: MO21. Powiedziałam panu w butiku, co lubię, a on skomponował dla mnie zapach. Ciągle do niego wracam.

5. Dotyk

Kojarzy mi się z czułością, z mężem, z dotykiem dzidziusia – tym pierwszym razem, kiedy położono mi dziecko na piersi. Z tuleniem się do sióstr, z rodziną. I z zabawami. Zanim jeszcze pojawił się Jan, mój synek, lubiłam bawić się z Antkiem, synkiem mojej siostry. Przytulaliśmy wspólnie drzewa. Co ciekawe, mam taką dziwną cechę: potrafię się tak mocno wyłączyć, że nie czuję dotyku, np.
na planie. Czeszą mnie, malują, ubierają, a ja jestem myślami daleko. Albo potrafię tak się rozemocjonować, że nie czuję, że zamarzam.

6. Intuicja

Nigdy mnie nie zawodzi. To wewnętrzny głos, który daje o sobie znać, kiedy jestem wypoczęta, i z którym współpracuję. Przykłady? Decyzja o odejściu ze Starego Teatru. Albo kampania oscarowa
– pojechałam do Los Angeles w ciąży, co było ryzykowne. Ale intuicja mi mówiła: „Jedź, to ważne”. Nawet ostatnio teściowa wspominała: „Aśka, miałaś jednak niesamowitą intuicję. Zawsze takich dziwnych wyborów dokonywałaś, aż się trochę martwiłam, a tu się okazuje, że to były dobre decyzje!”.

 

Materiał ukazał się w czerwcowym numerze ELLE Polska 2020.