Ludzie zjawiają się u detektywek, bo podejrzewają, że zdradza ich partner. Chcą znaleźć ukrywającą się osobę. Zbierają informacje na temat swoich dłużników. Myślą o tym, żeby sprawdzić pracownika. Prześwietlają nianię. Ale również wtedy, gdy im się wydaje, że ich mąż jest gejem albo żona lesbijką. Chcą, aby partner ich zdradził. Marzą o zemście na sąsiedzie, który otruł im kota. Ponieważ zgubili psa. Są przekonani, że śledzi ich kontrwywiad, a nawet UFO. I co ciekawe, zarówno liczba wykonujących ten zawód kobiet, jaki osób korzystających z ich usług błyskawicznie rośnie. Kiedy zjawiam się u każdej z detektywek, wiedzą o mnie prawie wszystko. Tłumaczą, że zbieranie informacji o ludziach to dla nich już odruch. Niegroźne zawodowe skrzywienie.

Ania, 35 lat: Żyłka poszukiwacza

Ludzie chcą sprawdzać wszystko. Męża, żonę, kochankę, sąsiada, pracownika. Raz przyszedł do mnie mężczyzna ze swoją kochanką po to, żeby sprawdzić małżonkę — od razu zauważyłam, że chciał, żeby go zdradzała, bo to ułatwiłoby mu rozwód! Podejrzewali, że kogoś ma, ponieważ zauważyli u niej drogą torebkę. Zażądali testera miłości, to teraz bardzo modne. Podstawia się kogoś z pakietem cech pożądanych przez wskazaną osobę. Czyli jeśli podobają ci się wysocy, wytatuowani, dynamiczni bruneci, to szukamy takiego, aranżujemy sytuację i sprawdzamy, czy zdradzisz męża. A kto by nie poszedł na drinka z wysokim, przystojnym brunetem? Słyszałam o małżeństwach, które dobrze funkcjonowały, dopóki nie pojawił się tester, dlatego nie posuwamy się do takich kroków. Poza tym jeśli ktoś chce zdradzić, to sam znajdzie swój pozamałżeński ideał, a my go tylko na tym przyłapiemy.