Gisele Bündchen i Tom Brady mężem i żoną zostali w 2009 roku. Gwiazda modelingu i zawodnik futbolu amerykańskiego wspólnie wychowywali 9-letnią Vivian i 12-letniego Benjamina, a na publikowanych w sieci zdjęciach sprawiali wrażenie szczęśliwej rodziny. Poza kadrem miały wybrzmiewać jednak małżeńskie sprzeczki. Według anonimowych źródeł modelka oczekiwała od partnera większego zaangażowania w opiekę nad dziećmi. Ten jednak wolał poświęcić się karierze sportowej. „To bardzo brutalny sport. Mamy dzieci i chciałabym, żeby był on bardziej obecny. Rozmawiałam z nim o tym, ale ostatecznie czuję, że każdy musi podjąć decyzję, która będzie dla niego odpowiednia. On też musi iść za tym, co sprawa mu radość” – mówiła w rozmowie z ELLE. Czy spór o wyczerpujące treningi i agresywne zagrania na boisku rzeczywiście doprowadził do wizyty w sądzie? Gisele Bündchen odniosła się do tematu w wywiadzie dla Vanity Fair.

Gisele Bündchen szczerze o rozwodzie z Tomem Bradym

Na wstępie modelka zaznacza, że udało jej się utrzymać poprawne relacje z byłym mężem: „Nie działamy przeciwko sobie. Jesteśmy drużyną i to jest piękne. Patrzę wstecz i nie żałuję. Uwielbiałam to wszystko”. Rozpad związku wspomina jako trudne doświadczenie i dowód na to, że mimo wysiłku i poświęcenia nie zawsze udaje się zrealizować plany. „To było jak śmierć i ponowne narodziny. Jak opłakiwanie śmierci swojego marzenia. To trudne, ponieważ wyobrażasz sobie, że twoje życie potoczy się w określony sposób, zrobiłaś wszystko, co w twojej mocy. Jako dziecko wierzyłam w bajki. Myślę, że wspaniale jest mieć tę wiarę […] Dajesz z siebie wszystko, żeby spełnić marzenie. Starasz się na sto procent, a potem pęka ci serce, gdy sprawy nie potoczą się tak, jak tego oczekiwałaś i nie dostaniesz tego, na co tak ciężko pracowałaś. Jednak pozostaje nam tylko wykonać swoją część zadania”.

Gisele odniosła się również do plotek o przyczynie rozstania. Stanowczo zaprzeczyła, jakoby miała postawić mężowi ultimatum i zażądać ostatecznego odejścia z NFL. Podkreśliła, że proces rozpadu małżeństwa „trwał lata”, a medialny szum były „bardzo bolesny”. „To najbardziej szalona rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałam” – czytamy na łamach magazynu. „Zawsze go wspierałam i tak pozostałoby już do końca. Jeśli miałabym wskazać jedną osobę, którą chciałabym widzieć jako najszczęśliwszą na świecie, byłby to on, uwierz mi. Chcę, żeby wszystkie jego marzenia się spełniły. Naprawdę, z głębi mojego serca”. Rozmówczyni wyśmiała też nagłówki przedstawiające ją jako przeciwniczkę futbolu amerykańskiego. „Żartujesz sobie ze mnie? Kiedyś żartowałam, że będę mogła sędziować, bo obejrzałam tyle meczów”.

„To, co zostało powiedziane, jest tylko jednym kawałkiem znacznie większej łamigłówki. To nie jest czarno-białe”.

„W miarę upływu czasu zdaliśmy sobie sprawę, że pragniemy różnych rzeczy i stanęliśmy przed wyborem. Nie znaczy to, że nie kochasz drugiej osoby. Oznacza to po prostu, że aby pozostać wiernym sobie i żyć pełnią życia, musisz mieć kogoś, z kim spotkasz się w pół drogi. To taniec, to równowaga. Kiedy kogoś kochasz, nie zamykasz go w więzieniu i nie mówisz: »Musisz żyć w ten sposób«. Uwalniasz go, żeby mógł być tym, kim naprawdę jest. A jeśli chcesz podążać w tym samym kierunku, jest to niesamowite”.

Gisele Bündchen o macierzyństwie i relacjach z Bridget Moynahan

Gisele Bündchen wróciła pamięcią do początków związku: „Kiedy poznałam Toma, miałam 26 lat i chciałam założyć rodzinę. Czułam się taka gotowa”. Na przeszkodzie stanęła jej wiadomość o ciąży ekspartnerki sportowca. Zanim futbolista zaczął spotykać się z aniołkiem Victoria's Secret, randkował z aktorką Bridget Moynahan. Modelka wyznaje, że sytuacja była wyzwaniem zarówno dla zakochanych, jak i przyszłej mamy. Całej trójce udało się jednak dojść do porozumienia. Priorytetem stało się dla nich dobro chłopca.

„Jack pojawił się w naszym życiu i czułam, że było to błogosławieństwo, które obudziło we mnie pragnienie bycia matką” – mówi dziś o synu Toma i Bridget. „Zawsze marzyłam o posiadaniu dzieci, ale myślę, że stało się to szybciej, niż się spodziewałam, ponieważ nagle miałam tego pięknego małego anioła, o którego mogłam się troszczyć i go kochać”.

Choć obecnie Gisele i Bridget są sobie bliskie, nie zawsze tak było. Do ich pierwszego spotkania doszło dopiero po ponad roku od narodzin Jacka. „Miłość wszystko zwycięża. Moje życie stało się o wiele bogatsze, wiele mnie to nauczyło. Dowiedziałam się, że nie warto się kłócić. Obrałam sobie za cel bycie jak najbardziej pomocną. Jak mogę uczynić tę sytuację łatwiejszą? Weszłam w jej buty i pomyślałam: »Jak mogę ją wesprzeć?« Ostatecznie to była gra zespołowa. Wszyscy chcieliśmy, żeby Jack miał najlepsze życie”.

Gisele Bündchen o nowym partnerze i mediach plotkarskich 

Rozwód oznaczał dla Gisele również wzmożone zainteresowanie jej życiem miłosnym. Odkąd wyszło na jaw, że brazylijska supermodelka znów jest singielką, internauci natychmiast weszli w rolę swatki. W mediach społecznościowych można było znaleźć informacje o romantycznych schadzkach z instruktorem ju-jitsu Joaquimem Valente i agentem nieruchomości Jeffreyem Sofferem. „Niestety, teraz kiedy jestem rozwiedziona, będą próbowali znaleźć mi drugą połówkę. Jestem wdzięczna, że mam wokół siebie tych wszystkich ludzi, bo bardzo pomogli nie tylko mi, ale także moim dzieciom. Stali się świetnymi przyjaciółmi, zwłaszcza Joaquim. Jest naszym nauczycielem i, co najważniejsze, osobą, którą podziwiam i obdarzam zaufaniem. Tak dobrze jest mieć ten rodzaj energii wokół siebie i swoich dzieci”.

Plotki o romansie z Jeffreyem Sofferem nazwała „absurdalnymi”. „Nie utrzymuję z nim kontaktu. On jest przyjacielem Toma, nie moim. Nie umawiałabym się z jego przyjacielem. Nie byłabym z tym mężczyzną. Twierdzono, że zainteresowałam się nim, bo ma pieniądze – to śmieszne”. Na koniec zaapelowała o poszanowanie prawa do prywatności: „Kto skorzysta na tych historiach? Dlaczego ktoś miałby rozsiewać takie plotki? Jest tylko jeden powód. Chcą sprawić, żebym sprawiała wrażenie kogoś, kim nie jestem”.

„Nie jest łatwo słuchać kłamstw na swój temat. Jestem zwyczajną dziewczyną, zostawcie mnie w spokoju. Chcę tylko wykonywać swoją pracę i wychowywać moje dzieci”.