76. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes zbliża się ku końcowi, ale dopóki przed pałacem festiwalowym rozpościera się czerwony dywan, wszystkie drogi poprowadzą ludzi kina na Lazurowe Wybrzeże. Od kilku dni we Francji przebywa między innymi Eva Longoria. Gwiazda „Gotowych na wszystko” przyjechała tam nie tylko jako aktorka, ale również debiutująca reżyserka. W trakcie imprezy była uosobieniem filmowego blichtru. Na wczorajszej premierze „The Old Oak” Kena Loacha – jednego z faworytów do tegorocznej Złotej Palmy – zjawiła się w zjawiskowej szampańskiej sukni Elie Saab. Prześwitująca kreacja z misternymi cekinowymi zdobieniami stanowiła piękną zasłonę dymną dla ciemnych stron hollywoodzkiego biznesu. Między seansami Eva Longoria znalazła czas na udział w dyskusji będącej częścią programu „Women in Motion” grupy Kering. Wywodząca się z Meksyku aktorka zabrała głos w sprawie dyskryminacji kobiet i mniejszości etnicznych w branży rozrywkowej.

Eva Longoria o nierówności w Hollywood. Aktorka boi się o przyszłość po reżyserskim debiucie

Lionel Hahn/Getty Images

Eva Longoria przyjechała do Cannes z biograficznym inspirującym dramatem „Flamin' Hot: Smak sukcesu”. Wyreżyserowany przez aktorkę film opowiada o Richardzie Montañezie – niepozornym woźnym w firmie Frito-Lay, który bazując na tradycyjnych meksykańskich przepisach, opracował słynny smak chipsów Cheetos i zrewolucjonizował przemysł spożywczy. Produkcja miał premierę na festiwalu SXSW w amerykańskim Austin i zebrała w większości pochlebne recenzje. Mimo to twórczyni martwi się o przyszłość na stołku reżyserskim. Wszystko przez panującą w branży dyskryminację. Według gwiazdy Hollywood nie traktuje poważnie kobiet ani mniejszości etnicznych. Porażki, które uprzywilejowanym filmowcom aka białym mężczyznom uchodzą płazem, dla mniej wpływowych grup mogą oznaczać koniec kariery.

„Nie przypada nam w udziale zbyt duży kawałek tortu. Mój film w żadnym razie nie był niskobudżetowy – nie miałam do dyspozycji 100 milionów, ale nie były to też 2 miliony. Kiedy ostatnio zdarzyło się, aby Latynoska stanęła za kamerą filmu dużej wytwórni? Minęło już jakieś 20 lat? Nie może być tak, że dostajemy jeden film na dwie dekady” – mówiła Longoria na canneńskiej debacie.

Dawid Podsiadło rezygnuje z kariery muzycznej? „Powoli będę się wycofywał w cień” >>

„Problem polega na tym, że jeśli produkcja okaże się klapą finansową, ludzie będą mówić: »Och, latynoskie historie się nie sprawdzają, reżyserki nie dają rady«. Nie pokłada się w nas wiary. Biały mężczyzna może zaprzepaścić 200 milionów, a i tak zaraz będzie mógł realizować kolejny film, ja nie dostanę drugiej szansy”.

„A i tak muszę pracować dwa razy ciężej, dwa razy szybciej, dwa razy taniej. Naprawdę podczas kręcenia filmu nosisz w sobie pokoleniowe traumy, ale mnie to jednak napędza. Czuję się bardziej zdeterminowana”.

„Istotny jest sposób, w jaki mierzymy sukces. Wytwórnie i sieci telewizyjne chwalą się tym, że podwoiły liczbę kobiet pracujących za kamerą. Kiedyś była to jedna kobieta, a teraz są dwie. Technicznie rzecz ujmując, rzeczywiście tak się stało, ale wciąż oznacza to, że dajecie zatrudnienie tylko dwóm kobietom”.

Czy Latynoska ma powody do obaw? A może „Flamin' Hot: Smak sukcesu” okaże się hitem, który otworzy kolejnym kobietom drzwi do hollywoodzkich wytwórni? Przekonamy się już niebawem. Film będzie można obejrzeć w Polsce już 9 czerwca. Produkcja w reżyserii Evy Longorii trafi wówczas do katalogu Disney+.