Woda samoopalająca to lekki kosmetyk pielęgnująco-upiększający, który szybko się wchłania i nie zapycha porów, a przy okazji ujędrnia i nawilża cerę oraz zapobiega przetłuszczaniu się strefy T. Daje efekt cery muśniętej słońcem i jest must have osób, które nie mają czasu na opalanie lub świadomie unikają ekspozycji na promienie słoneczne. 

Jak działa francuska woda samoopalająca luksusowej marki Ella Baché?

Woda samoopalająca z kolekcji Monoi Spa francuskiej marki Ella Baché to must have osób, które chcą cieszyć wakacyjnym lookiem, ale unikają ekspozycji na słońce, opalania się lub stosują kremy ochronne z wysokim filtrem SPF 50+. Jest to też szybka, wygodna, bezpieczna i lekka alternatywa dla samoopalających balsamów, kremów, pianek, opalania natryskowego i solarium. Łatwa aplikacja za pomocą miękkiej rękawicy nadaje równy i naturalnie wyglądający koloryt bez smug i pomarańczowych tonów. Efekt można stopniować powtarzając aplikację co kilka dni. Woda szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej lub tłustej warstwy, dzięki czemu nie brudzi też ubrań. Stosując ją wieczorem możemy bez obaw wskoczyć w czystą, białą pościel. Oprócz działania nadającego wakacyjny koloryt cery, woda zawiera nawilżające, kojące podrażnienia, ujędrniające i przeciwstarzeniowe składniki naturalne. 

Woda pięknie pachnie perfumami o nutach luksusowego olejku monoi. Może przypominać zapachy takie, jak: Body II KKW Fragrance, Very Sexy Now Wild Palm Victoria's Secret czy Koru Yakura.

Sprawdziliśmy opinie Francuzek, które komentowały działanie wody na Instagramie. Jest to kosmetyk odpowiedni do każdej karnacji, nawet tej alabastrowej. Sprawdził się także u panów, którzy obawiali się najbardziej sztucznego efektu. 

Uwielbiam tę markę i, jako że jestem biała, a nawet przezroczysta, stosuję samoopalacz, bo nie mogę wystawiać się na słońce ze względu na bielactwo nabyte. Chyba więc dam się skusić na ten produkt – napisała na Instagramie jess_s_dziennik

Pielęgnujące i poprawiające koloryt cery składniki wody Monoi

Marka jest ceniona przez najbardziej wymagające osoby (także przez kosmetologów, wizażystów i ekspertów). Skład kosmetyków Ella Baché to maksymalne ograniczenie substancji, które nie są naturalne i niezbędne. Jeżeli unikasz parabenów, olejów mineralnych, sztucznych barwników, substancji powodujących zaburzenia endokrynologiczne, alkoholu, silikonu, fenoksyetanolu i sztucznych aromatów, do dodaj tę markę na swoją bezpieczną listę. Warto też dodać, że te kosmetyki nie są testowane na zwierzętach

Za działanie pielęgnujące wody samoopalającej Ella Baché odpowiada zawarty w składzie naturalny sok z liści aloesu. Jest to ceniona od wieków substancja, która nawilża, tonizuje, zapobiega przetłuszczaniu się skóry i koi podrażnienia zarówno te wynikające z przesuszenia, jak i te, które powoduje dłuższa ekspozycja na słońce. Ważnymi składnikami, na które warto zwrócić uwagę są ekstrakty z gardenii. Cenione są one w pielęgnacji anti-aging, ponieważ przyczyniają się do zwiększenia jędrności cery i wygładzenia zmarszczek. Oprócz tego wyrównują jej koloryt, poprawiają nawilżenie, koją podrażnienia, stany zapalne i zaczerwienienia, a także chronią przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Są one też naturalnym źródłem tzw. witamin młodości C i E. Efekt stopniowej i naturalnie wyglądającej opalenizny bez smug to działanie zawartych w składzie wody bezpiecznym substancjom, które nie wykazują działania alergizującego. DHA (dihydroksyaceton) – reaguje z aminokwasami znajdującymi się w warstwie rogowej naskórka, dając efekt opalenizny, bez konieczności wystawiania się na promieniowanie UV. Erytruloza działa nieco wolniej niż DHA, ale daje trwalszy efekt opalenizny.

Przeciwstarzeniowa pielęgnacja skóry wiosną i latem

Co roku mam dylemat, czy opóźnić procesy starzenia się skóry i stosować kremy ochronne z wysokimi filtrami SPF, czy jednak skusić się na kąpiele słoneczne, aby mieć wymarzoną cerę jak po wakacjach na Zanzibarze. Jako alergik wiele popularnych samoopalaczy musiałam odrzucić, ponieważ dobrze sprawdzały się na nogach, ale na skórze twarzy i ramionach wywoływały brzydkie niespodzianki. Nie jestem też wystarczająco cierpliwą i uważną osobą, dlatego przy próbach aplikacji pianek zawsze w którymś miejscu wyglądałam trochę jak zebra. W ostatnich latach na polskim rynku pojawiło się jednak sporo nowości, które pozwalają na efekt naturalnie wyglądającej opalenizny (także na twarzy), bez konieczności smażenia się jak skwarka i bez efektów ubocznych w postaci smug, wysypki, podrażnień czy pomarańczowej cery. Do moich ulubionych należą np. krople samoopalające. Mają one podobne składniki brązujące, co francuska woda, ale wymagają połączenia z kremem do twarzy lub balsamem do ciała. Wygodnym kosmetykiem nadającym efekt sun kissed skin jest mgiełka samoopalająca. Moimi ulubieńcami na wiosnę i wakacje są także pogłębiające i utrwalające naturalną opaleniznę kremy z ekstraktem z marchwi, które sprawiają, że nawet 10 minutowy spacer w słoneczny dzień, nadaje skórze zdrowy koloryt. Wiosną i latem, warto częściej sięgać po nawilżające kosmetyki bogate w tzw. witaminy młodości: E, C oraz zawierające prowitaminę B5, a także zapewniające ochronę przed fotostarzeniem się komórek masło shea