Spotykając się z koleżanką na kawę, Jodi Fedor czuje, jak serce jej kołacze. Klatka piersiowa staje się napięta, a splot słoneczny aż drży ze złości. To jednak jej koleżanka – a nie ona – ma powód do zmartwienia. Fedor pochłania cudze humory niczym gąbka. Gdy podczas spaceru po Ottawie zauważy na drzewie nierozwinięty pączek, czuje ścisk w gardle. Krakanie kruka w oddali przykuwa jej uwagę. Widok porzuconego gniazda na wpół ukrytego w koronie drzewa napełnia ją wzruszeniem. Mniej przyjemne bodźce mogą budzić równie silne uczucia. W dzieciństwie nieszkodliwe dokuczanie kolegów wywoływało u Kanadyjki płacz i dramatyczne reakcje. Do dziś nawet drobne kąśliwe uwagi odczuwa całym ciałem. „Jakbym rzeczywiście została zraniona” – mówi. Fedor to przykład osoby nadwrażliwej. „Jestem jak odsłonięty nerw” – przyznaje. „W najlepszym wypadku jestem jak emocjonalna chorągiewka na wietrze, w pełni zależna od kaprysów środowiska”. Ale nadwrażliwość bywa również darem – umożliwia trzymanie ręki na pulsie i wyczucie najdrobniejszych zmian w otoczeniu.

Utrata proporcji. Układ nerwowy wykrywa bodźce o niskiej częstotliwości

Dowody wskazują, że nadwrażliwcy stanowią duży odsetek osób kreatywnych. Potrafią dostrzegać prądy w kulturze, zanim przebiją się do powszechnej świadomości. Jedni umieją docenić bogactwo szczegółów, niezauważonych przez innych. Inni z kolei są uwrażliwieni na punkcie zwierząt i sposobu, w jaki się je traktuje. Łatwo ich zranić – ciągle wysłuchują uwag o tym, jak to powinni „wziąć się w garść”. Nauka potwierdza, że istnieje grupa ludzi, których wyjątkowa wrażliwość objawia się w różnych dziedzinach życia. Osoby te są wyczulone na subtelne sygnały, mają złożone życie wewnętrzne i potrzebują czasu, by przetworzyć nieustanny strumień bodźców zewnętrznych, które mimowolnie odbierają. Niektóre mają skłonność do trudno rozpoznawalnych dolegliwości typu zespół chronicznego zmęczenia czy fibromialgia (charakteryzująca się uogólnionym bólem w układzie ruchu). Postęp technologiczny nareszcie pozwala nam zbadać to, co ich wszystkich łączy – układ nerwowy wykrywający i wzmacniający bodźce o bardzo niskiej częstotliwości. Każdy z nas reaguje niekiedy przewrażliwieniem. U nadwrażliwców natężenie emocji jest jednak nieustannie tak wysokie, że potrafi odcisnąć piętno na osobowości i życiu zawodowym czy intymnym w równym stopniu jak płeć czy rasa. Ci, którzy są w stanie opanować bezlitosne wahania emocjonalne, nieodłącznie związane z tym typem osobowości, mogą nadwrażliwość przekuć w spostrzegawczość. Nowojorski komik Dan Nainan potrafi zatracić poczucie proporcji po każdym występie. „Choćby tysiąc osób podeszło mi podziękować, wystarczy, że jeden widz rzuci jakąś uwagę, a dotyka mnie to osobiście” – wyjaśnia. „Parę razy wdałem się z tego powodu w sprzeczki. Prawie doszło do rękoczynów”. 

„To tak, jakbyśmy czegoś dotykali pięćdziesięcioma palcami, a nie dziesięcioma” – wyjaśnia Judith Orloff, psychiatra i autorka książki „Wolność emocjonalna”. „Nadwrażliwcy dysponują większą liczbą receptorów odpowiedzialnych za postrzeganie”.

Pięćdziesiąt palców. Nadwrażliwcy mają wyostrzone zmysły powonienia i dotyku

Osoby nadwrażliwe są wszędzie. Stanowią około 20 proc. populacji, a odsetek mężczyzn i kobiet wśród nich jest prawdopodobnie równy. Wszelkie dowody wskazują na to, że nadwrażliwcem się jest z urodzenia, a nie wychowania. Najłatwiej ich rozpoznać po najbardziej widocznej cesze – nadwrażliwości emocjonalnej. Shari Lynn Rothstein-Kramer, właścicielka firmy marketingowej w Miami na Florydzie, płacze niemal codziennie. Czuje ścisk w gardle na sam widok pięknego stroju czy wytwornej torebki. Niedawno znalazła pod wycieraczką kartkę od sąsiadki: „Nie zajmuj dwóch miejsc parkingowych!”. Natychmiast się popłakała. Musiała sobie obiecać, że nie da sobie popsuć humoru. Układ nerwowy nadwrażliwców jest niezwykle podatny na zranienie. Wystarczy niewinny żart czy uwaga, a obrażają się na kilka dni. Niespodziewany komplement czy miła rozmowa mogą natychmiast poprawić im humor, podczas gdy widok ojca bawiącego się z synem wywoła przypływ emocji i łzy wzruszenia. Zważywszy na ich silną zdolność wyczuwania i przyswajania sobie nastroju otoczenia, obecność zdenerwowanej osoby może być niepokojąca dla nadwrażliwca, choćby nawet nie rozmawiał z nią. Nadwrażliwcy często mają wyostrzone zmysły powonienia i dotyku. Zdarza się też, że nie znoszą drapiących tkanin czy nagłych dźwięków, co odzwierciedla ich niski próg tolerancji na bodźce zmysłowe. Narzekają na rzeczy, które pozostają niezauważalne dla innych: skarżą się na bóle głowy wywołane dezodorantem kolegi czy świecami zapachowymi. Przede wszystkim jednak wyróżniają ich wewnętrzne przeżycia. „To tak, jakbyśmy czegoś dotykali pięćdziesięcioma palcami, a nie dziesięcioma” – wyjaśnia Judith Orloff, psychiatra i autorka książki „Wolność emocjonalna”. „Nadwrażliwcy dysponują większą liczbą receptorów odpowiedzialnych za postrzeganie”.

Osoby nadwrażliwe uważane są za introwertyków, gdyż relacje towarzyskie są dla nich wyczerpujące. W rzeczywistości jednak reagują silnie na wszystkie czynniki środowiskowe i potrzebują więcej czasu, by przetworzyć bodźce związane z danym przeżyciem. Co piąty nadwrażliwiec to tak naprawdę ekstrawertyk – towarzyska osoba, żądna wrażeń i czerpiąca przyjemność z rozmów. Ich mózgi wymagają jednak niezwykle dużej „mocy obliczeniowej”, by przetrawić różne doświadczenia. Rothstein-Kramer uważa się za niezwykle wrażliwą ekstrawertyczkę. „Powiedziałabym nawet, że jestem zwierzęciem stadnym”. Mimo to nieprzyjemne rozmowy wpędzają ją czasem w depresję. „Ludzie potrafią sprawić, że czuję się wniebowzięta, ale zdarza im się też wpędzić mnie w dół”. Ogólnie rzecz biorąc, wysokie wymagania kognitywne nadwrażliwców sprawiają, że mają raczej skłonność do postaw reaktywnych niż odważnych i aktywnych. Natłok bodźców zmysłowych pochłania zasoby umysłowe, lecz sprawia również, że osoba nadwrażliwa dobrze się zastanowi, zanim zacznie działać. Wszelkie ryzyko jest dokładnie ważone.

Dziurawy pancerz. 10-20 proc. niemowląt rodzi się z wyczulonymi nerwami


Koncepcja głosząca, że istnieje cała kategoria ludzi, których układ nerwowy nadmiernie reaguje na zwykłe bodźce, zrodziła się z osobistego doświadczenia psycholog Elaine Aron. Zaczęła ona chodzić do psychiatry w 1991 roku, szukając pomocy w radzeniu sobie z silną reakcją na pewną kwestię medyczną. Podczas drugiej wizyty terapeuta półżartem zasugerował, że jej przesadna reakcja na drobną dolegliwość wynikała z tego, że „po prostu była bardzo wrażliwa”. „Już wcześniej zauważyłam, że byłam inna” – mówi. „Ale nie potrafiłam tego ująć w słowa. Spodobało mi się to określenie i postanowiłam się dowiedzieć, co tak naprawdę oznacza to, że ktoś jest wrażliwy”. Okazało się jednak, że zwykła wrażliwość, a ostre reakcje emocjonalne, które przeżywała, to dwie różne rzeczy. Poszukiwania w literaturze naukowej wykazały jedynie sporadyczne odniesienia do wrażliwości w kontekście chemicznym lub medycznym czy też do wrażliwości jako kluczowego wymiaru macierzyństwa. W trakcie poszukiwań Aron trafiła na prace Ernesta Hartmanna, psychiatry z Tufts University, badacza snu. Hartmann właśnie formułował pojęcie granic jako wymiaru osobowości i sposobu doświadczania otoczenia. Zauważył, że życie składa się z granic: między przeszłością a teraźniejszością, między osobami czy między podmiotem a przedmiotem. Każdy z nas różni się tym, jak postrzega te granice. Według Hartmanna osoby o zbyt „cienkich” granicach nie dostrzegają wyraźnej różnicy między elementami świadomości – tym samym marzenia mogą mieszać z życiem codziennym. To tak, jakby ludzie o cienkich granicach mieli porowate pancerze, przepuszczające więcej czynników środowiskowych, działających na nerwy i pojawiających się potem w snach. Teoria Hartmanna o cienkich granicach zdaje się sugerować, że istnieje cała grupa osób odbierających o wiele więcej bodźców niż reszta. Aron znalazła też odniesienia do osób nadwrażliwych w badaniach nad temperamentem niemowląt, przeprowadzonych przez Jerome’a Kagana, psychologa z Harvard University. Odkrył on, że 10–20 proc. niemowląt rodzi się z silnie wyczulonym układem nerwowym: reagują ożywieniem, roztrzęsieniem lub zaniepokojeniem na nowe bodźce. Z owych wysoko reaktywnych niemowląt, jak nazwał je Kagan, mogą wyrosnąć „zahamowane” dzieci, mające skłonność do obronnego wycofywania się w obliczu wyzwań. Badania wykorzystujące techniki obrazowania mózgu pokazują, że reaktywność związana jest z charakterystyczną cechą biologiczną – wyczulonym ciałem migdałowatym, czyli ośrodkiem mózgu odpowiedzialnym za szacowanie zagrożeń i sterowanie reakcjami lękowymi. Niespodziewane wydarzenia – od śnieżycy po kartkówkę – uruchamiają system alarmowy wbudowany w naturalnie czułe ciało migdałowate. Sprawia to, że nadwrażliwcy nieustannie czatują na zagrożenia. Mimo że Aron z ulgą przyjęła wiadomość o istnieniu ludzi, których życie zdominowane jest przez wrażliwość, była niezadowolona, że cechę tę kojarzono wyłącznie z patologią. „Postanowiłam dowiedzieć się, co o tym myślą osoby uważające się za nadwrażliwe” – mówi. 30 godzin wyczerpujących wywiadów posłużyło jej jako podstawa do stworzenia ankiety składającej się z 27 pytań i twierdzeń (np. „mam bogate, złożone życie wewnętrzne” czy „przeszkadzają mi głośne dźwięki”), uważanej dziś za model badania nadwrażliwości. 

Dzicy od urodzenia. Osoby nadwrażliwe widzą świat w wysokiej rozdzielczości

Postępy w badaniach neurobiologicznych wskazują, że wrażliwość emocjonalna, o której mówiła Aron, ma związek z konkretnymi zmianami w ekspresji genów w układzie nerwowym, zwłaszcza związanych z wytwarzaniem dwóch neuroprzekaźników – serotoniny i dopaminy. Od dawna wiadomo, że pewna zmiana genetyczna – dwa krótkie allele w transporterze serotoniny 5-HTT – wiąże się ze skłonnością do depresji oraz napadów lękowych. Najnowsze badania wskazują jednak, że ten sam allel odpowiedzialny jest za wiele korzystnych cech, między innymi zdolność podejmowania lepszych decyzji w grach hazardowych. Aron podejrzewa, że allel ten może być obecny również u nadwrażliwców, co wyjaśniłoby skłonność tych osób to rozważnego podejmowania ryzyka. „Trudno sobie wyobrazić, żeby ta cecha przetrwała w puli genetycznej, gdyby wywoływała wyłącznie negatywne emocje” – wyjaśnia Aron. „Kłopotliwe skutki nadwrażliwości po prostu łatwiej dostrzec niż pozytywne”. Badania przeprowadzone za pomocą techniki obrazowania mózgu wskazują na istnienie różnic w mózgach nadwrażliwców i reszty populacji. Obszary kory mózgowej związane z uwagą i przetwarzaniem danych percepcyjnych reagują na bodźce zwiększoną aktywnością. Co więcej, perspektywa nagrody wywołuje nieproporcjonalną reakcję ośrodka przyjemności, a obszary odpowiedzialne za lęk są szczególnie wyczulone na zagrożenie. We własnych badaniach nad osobami o cienkich granicach Ernest Hartmann odkrył silny związek między tym zjawiskiem a kreatywnością. Zdaniem Aron u nadwrażliwców może występować podobna zależność. Spośród setek zbadanych przez Hartmanna studentów szkół muzycznych i akademii sztuk pięknych u niemal wszystkich ankiety wykazały cienkie granice. Odsetek wyników pozytywnych jest znacznie mniejszy wśród tych, którzy faktycznie utrzymują się ze sztuki. Wniosek z tego jest taki, że sam talent nie wystarczy, by znaleźć się na scenie Sali Kongresowej. Według raportu opublikowanego w „Journal of Personality and Social Psychology” w 2003 roku, mózgi osób kreatywnych zdają się znacznie bardziej wyczulone na bodźce zewnętrzne niż mózgi niekreatywnych. Mechanizm utajonego hamowania jest u nich osłabiony nawet przy prostych czynnościach – ich świadomość postrzega zarówno ważne, jak i nieistotne bodźce, powodując również zwiększoną aktywność w większym obszarze mózgu. Zdaniem Aron to właśnie ta zwiększona chłonność sprawia, że nadwrażliwcy częściej reagują na stres lękiem i depresją. Dzięki temu jednak ich życie również staje się bogatsze: obrazy, dźwięki, smaki czy piękne widoki odbierają w sposób bardziej wyrazisty. Osoby nadwrażliwe, można by rzec, jako jedyni wśród nas widzą świat w wysokiej rozdzielczości.

Złośliwości jak pyłki traw. Nadwrażliwcy są uczuleni na najdrobniejsze podrażnienie zmysłowe czy emocjonalne

Jeszcze inne oblicze wrażliwości to temat niezależnych badań prowadzonych przez Michaela Jawera. Dziesięć lat temu, jako pracownik amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska, Jawer zajmował się analizą przypadków „syndromu chorego budynku” oraz przygotowywaniem norm jakości powietrza dla właścicieli budynków. Zastanawiało go, dlaczego jedynie garstka osób skarżyła się na środowisko wewnątrz budynków. „Niektórzy narzekali, że działanie wody kolońskiej, farb, pestycydów czy pierwiastków śladowych w powietrzu uniemożliwia im normalne funkcjonowanie” – mówi Jawer. „Niektórzy również przyznawali, że od lat cierpią na nadwrażliwość emocjonalną”. Być może czynniki sprawiające, że niektóre osoby są szczególnie wyczulone na środowisko, wskazują również na istnienie szerszego aspektu tego zjawiska niż tylko wrażliwość emocjonalna. Przeprowadzając ankiety wśród osób określonych przez Aron jako nadwrażliwcy, Jawer zaobserwował wśród nich niezwykłą podatność na wiele dolegliwości od dawna uważanych za mające podłoże psychosomatyczne. W porównaniu z resztą populacji ludzie ci o wiele częściej skarżyli się na zespół jelita drażliwego, zespół chronicznego zmęczenia i alergie. Zdaniem Jawera, odkrycia te wskazują na różnice biologiczne u osób nadwrażliwych. „Weźmy na przykład migreny. Wiemy, że wywoływane są czynnikami środowiskowymi: obrazami, zapachami i zmianami pogody, a nawet silnymi uczuciami” – wyjaśnia Jawer. Jego zdaniem osoby nadwrażliwe są wyjątkowo wyczulone na wszelkie czynniki drażniące, od złośliwych komentarzy po pyłki traw i sierść.

Dwie strony medalu. Nadwrażliwcy powinni się skupić na tym, co mają innym do zaoferowania

Za tym wszystkim, wyjaśnia Orloff, stoi wyjątkowo wyczulony mechanizm walki lub ucieczki. Przy niskim progu uwalniania hormonów stresu organizm zalewają kortyzol i adrenalina. A przewlekle wysoki ich poziom wiąże się z mnóstwem problemów zdrowotnych, od choroby wieńcowej po osteoporozę czy zaniki pamięci. Zdaniem Aron dowody wskazują na to, że u nadwrażliwców występuje odrębny typ charakteru. Wyczulony układ nerwowy powoduje u nich drażliwy temperament. Niczym księżniczka wyczuwająca ziarnko grochu pod stosem materaców, nadwrażliwcy są uczuleni na najdrobniejsze podrażnienie zmysłowe czy emocjonalne, odpowiadając na nie wzmożoną aktywnością bioelektryczną w mózgu i przesadną reakcją – rumieńcem, łzami, dramatycznym zachowaniem z jednej strony, a z drugiej – niepowstrzymanym entuzjazmem. Nadwrażliwość nie jest ani wadą, ani darem – jest raczej spotęgowaniem wpływu środowiska. Ludzie wrażliwi, którzy mieli nieszczęśliwe dzieciństwo, mogą częściej cierpieć na stany lękowe i depresję. Z kolei nadwrażliwcy, którzy zaznali miłości i wsparcia jako dzieci, mogą wyrosnąć na dobrze przystosowane osoby. Fedor i Rothstein-Kramer niespodziewanie zadają to samo pytanie w połowie wywiadu. Nadwrażliwcy są wyczuleni na najdrobniejsze uwagi. Nie mogą się skupić na nauce, gdy na zewnątrz robotnicy walą młotem. Narażeni są na nieustanną krytykę – mówi się im, że mają wziąć się w garść, że najwyższy czas zmężnieć. To właśnie ten przekaz – że społeczeństwo nie może ich zaakceptować takimi, jakimi są – oddziałuje na nich z ogromną siłą. Aron uważa, że nadwrażliwcy powinni raczej skupić się na tym, co mają innym do zaoferowania. Są współczującymi przyjaciółmi. Szczerze troszczą się o innych. Potrafią przełożyć piękno tego świata na język sztuki i muzyki. Zwracają uwagę na to, czego inni nie dostrzegają. Gdy znajdą się w bezpiecznym środowisku, chronieni przed negatywnymi uwagami, potrafią świetnie prosperować. Nadwrażliwcy zamieszkują świat pełen żywych barw, ostrych zapachów, zaskakujących dźwięków, świat silnie oddziałujący na ich emocje. „Zawsze byłam i będę niezwykle świadoma swojego otoczenia i osób, które się w nim znajdują” – mówi Fedor. Jako dyrektor firmy kosmetycznej otacza się ludźmi, którzy ją wspierają. „Próbowałam nabrać odwagi. Umyślnie szukałam trudnych sytuacji” – mówi. „Odkryłam jednak, że zamiast się rozwijać, poświęcałam cały czas na radzenie sobie z problemami. Teraz już wiem, że tylko ode mnie zależy, czy zareaguję, czy sobie odpuszczę”. Dzięki temu może w pełni rozkoszować się smakami tego świata..

Jak sobie radzić z nadwrażliwcami. Co piąty człowiek to nadwrażliwiec. „Prawdopodobnie jest nim też kolega z pracy czy któryś z twoich przyjaciół - choć możesz wcale o tym nie wiedzieć” 
– mówi psycholog Elaine Aron. Skoro już znasz cechy charakterystyczne osoby nadwrażliwej, możesz tak zmienić zachowanie, by relacje z nią układały się lepiej:

 1. Daruj sobie porady. Nadwrażliwcy już tysiąc razy słyszeli od życzliwych przyjaciół rady typu: „Nie przejmuj się tym tak bardzo”. Oni jednak odbierają to jako przytyk, jakbyśmy sugerowali, że popełnili jakiś błąd. Staraj się im dodać otuchy, np. mówiąc, że sytuacja, którą akurat się przejmują, wkrótce się poprawi.

2. Zmień punkt widzenia. W przypadku bliższej relacji możesz nagle odkryć, że twoje opinie o kimś były całkiem błędne. Możesz usłyszeć od partnerki: „Wcale nie chciałam chodzić z tobą na te mecze czy koncerty” – ostrzega Aron. Oprzyj się pokusie, by odpowiedzieć żalem czy złością. Musisz się po prostu z tym pogodzić.

3. Daj im trochę przestrzeni. Częstym błędem popełnianym przez bliskich osoby nadwrażliwej jest siedzenie jej na głowie. „Obiecują dać partnerowi godzinę na naładowanie baterii 
– mówi Judith Orloff – a potem siedzą przy nim, nie dając chwili spokoju”. Lepiej powiedz: „Dobra, idź sobie, odpocznij, a ja przez ten czas skoszę trawę”. I wyjdź.

5 rad dla delikatnych

Jesteś nadwrażliwcem? „Pewnie całe życie myślałeś, że jesteś taki sam jak 80 proc. populacji” – mówi Aron. „A prawda jest taka, że potrzebujesz innej instrukcji obsługi”. Oto kilka zmian, które pozwolą ci dostroić swoje życie do własnego trybu integracji sensorycznej.

1.    Wyznacz sobie czas na wyciszenie. Twój mózg działa na pełnych obrotach, przetwarzając bodźce i pochłaniając nastroje innych. Potrzebuje trochę czasu, by ochłonąć. „Ogranicz bodźce, kiedy tylko się da” – proponuje Aron. „Wyłącz radio w samochodzie. Załóż maskę na oczy przed snem i włóż zatyczki do uszu”. Medytacja to sposób na zbicie poziomu hormonów stresu. Orloff zaleca krótkie, trzyminutowe sesje medytacyjne w ciągu dnia. Usiądź, połóż rękę na sercu, oddychaj głęboko i pomyśl o czymś pięknym.

2.    Uspokój się słowami. Osoby wrażliwe nie są wcale skazane na cierpienie z powodu odrzucenia. Lepiej od razu opanować swoje reakcje, niż potem wpaść w depresję. Fedor nosi przy sobie listę pytań, na które sobie odpowiada, gdy czuje się zagrożona: „Czy tu naprawdę o mnie chodzi? Jaki jest zamiar drugiej osoby? Czy moja reakcja wynika z tego, że wzbudza to we mnie lęk?”. Rothstein-Kramer zadaje sobie podobne pytanie: „Czy da się tę sytuację zinterpretować w inny sposób?”. „Ćwicz panowanie nad reakcjami, a nabierzesz odporności na drobne zaczepki” – radzi.

3.    Panuj nad relacjami. Grzecznie, ale stanowczo odcinaj się od osób, które wysysają z ciebie energię. Powiedzmy, że koleżanka po raz dziesiąty zaczyna narzekać na swoją pracę. „Powiedz jej uprzejmie, lecz wprost: wiem, że masz w tej chwili problemy. Gdy będziesz chciała się zastanowić nad rozwiązaniami, chętnie ci pomogę, ale w tym momencie ciężko mi się tego słucha” – radzi Orloff. „Oczywiście, musisz to powiedzieć odpowiednim tonem”.

4.    Musisz się uzbroić. Może ci się zdarzyć, że znajdziesz się w wyczerpującej sytuacji, z której nie możesz uciec — konferencja biznesowa czy lunch z nieznośną marudą. Wówczas musisz się uzbroić: „Wyobraź sobie, że osłania cię ekran, od którego odbijają się wszelkie negatywne uczucia” – mówi Orloff.

5.    Napisz historię na nowo. Przypomnij sobie decyzje, których żałowałeś, i rzeczy, których w sobie nie lubisz. „Często wynikają one z nadwrażliwości” – zauważa Aron. Pamiętasz imprezę, z której wybiegłeś z płaczem, czy awans, z którego zrezygnowałeś, bo wiązał się z wielkim stresem – twoje zachowania staną się bardziej zrozumiałe, gdy spojrzysz na nie przez pryzmat  wrażliwości.