Jeżeli na dźwięk własnego głosu uwiecznionego na nagraniu krzywicie się w grymasie dezaprobaty, nie jesteście same. Nawet jeśli na genetycznej loterii wygracie głęboki kontralt, możecie mieć zastrzeżenia do swoich strun głosowych. Spójrzcie tylko na Cher. Nazywana jest boginią popu, na koncie ma Oscara za występ w romansie „Wpływ Księżyca” i Złoty Glob za „Silkwood”, jej płyty rozeszły się w ponad 200 milionach egzemplarzy, a ona dalej zalicza się do grona swoich największych krytyków. Oczywiście nie jest w tym odosobniona. Jared Leto twierdzi, że od ponad dwóch dekad nie obejrzał żadnego ze swoich filmów. Nicole Kidman wyjątek zrobiła jedynie dla „Moulin Rouge” i „Australii”. Madonna nie znosi „Like a Virgin”, a Liam Gallagher najchętniej wymazałby z muzycznych archiwów „Wonderwall”. A co takiego zarzuca sobie Cher?

Cher nie jest fanką... Cher. Zaskakujące wyznanie bogini popu

W rozmowie z magazynem PAPER wyznała, że nie lubi swojej muzyki ani głosu. „Nagrałam tak wiele albumów, a niektóre z tych, które uważałam za dobre na tyle, na ile było mnie stać, nie okazały się hitami. A potem inne, którymi nie byłam aż tak podekscytowana, osiągały sukces” – powiedziała Cher, podkreślając, że jej kariera jest pasmem wzlotów i upadków. 75-latka przyznała, że premierową płytę „Christmas” zalicza do bardziej udanych dzieł. „Podoba mi się ten album. Nie jestem fanką Cher, ale lubię nią być. Kiedy słucham »Christmas«, myślę, wyszło przyzwoicie” – oceniła. 

„Po prostu nigdy za bardzo nie lubiłam swojego głosu. Gdybym miała wybór, prawdopodobnie miałbym inny głos, ale nie mogłam o tym zadecydować. Więc mam głos mojej matki”.

Dodała, że charakterystyczną manierę śpiewania postrzega jako dziwaczną. „Nie brzmię jak mężczyzna, nie brzmię jak kobieta. Plasuję się gdzieś pomiędzy. Mam dziwny styl [...] Nigdy specjalnie za nim nie przepadałam, choć wydaje mi się, że ludziom się to podoba i cholernie się z tego cieszę, ale gdybym miała wybór... Lubię ten głos u mojej mamy. U niej jest łagodniejszy, u mnie ostrzejszy – inny, ale taki sam”.

Wypowiedź należy zaliczyć do tych bardziej wyważonych. Wcześniej Cher stwierdziła, że wolałaby słuchać drapania paznokciami po szkolnej tablicy niż piosenek swojego autorstwa.