Cancel culture – czym jest kultura unieważniania?

Cancel culture staje się coraz powszechniejsze w dobie spolaryzowanego internetu. Odmienne opinie nie prowadzą już do budujących dyskusji. Coraz rzadziej wywołują też konstruktywną krytykę. Zamiast tego niemal na dobre wykreśla się kolejne osoby z listy uczestników publicznego dyskursu. Kultura unieważniania może objawiać się obalaniem pomników albo chwytliwymi hasłami w social mediach. Użytkownicy sieci z łatwością usuwają z pola widzenia nie tylko budzące moralne wątpliwości jednostki, ale także ich artystyczną spuściznę.

Jednym z najjaskrawszych przykładów działania cancel culture jest J.K. Rowling. Transfobiczne tweety autorki „Harry’ego Pottera” doprowadziły do palenia poczytnych książek i publikowania nagrań na TikToku. W obronie pisarki stanęła Helena Bonham Carter. „Na świecie są miliony ludzi, których byśmy wykluczyli, gdybyśmy się im uważniej przyjrzeli” – mówiła aktorka na łamach The Times. „Nienawidzę cancel culture. Jest w niej coś z polowania na czarownice. Myślę, że J.K. Rowling stała się ofiarą prześladowania. Cała ta sytuacja przypomina histerię”. Podobne zdanie na ten temat oddzielania sztuki od prywatnych opinii artystów ma jej koleżanka po fachu – Cate Blanchett.

Cate Blanchett apeluje o niewykluczanie wielkich artystów

Cate Blanchett przyznała, że rola Lydii Tár doprowadziła ją na skraj wytrzymałości. Tęsknota za domem sprawiła, że zaczęła rozmyślać o filmowej emeryturze. „To był występ bardzo wymagający fizycznie, jego echa wciąż są ze mną [...] Nie chcę już nigdy pracować” – żartowała w rozmowie z The Sunday Project. Wyznała, że w planach ma poświęcenie się opiece nad roślinami: „Bardzo chciałbym nauczyć się cierpliwości, spokoju i rozmyślania. Moja babcia była wspaniałą ogrodniczką i moja mama też jest świetną ogrodniczką i mieszka z nami, a ja bardzo chcę spędzać z nią czas w ogrodzie”.

Kwiaty muszą jednak poczekać, bo w najlepsze trwa oscarowy wyścig. Faworytka do nagrody udziela licznych wywiadów i rozwija poruszane w filmie wątki. Na antenie Radio Times mówiła między innymi o cancel culture. Jej bohaterka została oskarżona o prześladowanie młodych muzyków. Reżyser przenosi na ekran historię upadku uznanej dyrygentki i zadaje pytanie o bezkarność wybitnych jednostek. Jakie przemyślenia ma wcielająca się w główną rolę aktorka?

„Nie wykluczajcie wielkich artystów, takich jak Picasso, ze względu na osobiste słabości”.

Według Cate Blanchett nie należy rezygnować z obcowania z działami historycznych postaci, nawet jeśli według dzisiejszych standardów są uznawane za kontrowersyjne. „Jeśli nie czytasz starych książek, bo uważasz, że pokazują dawne dzieje w obraźliwy sposób, nigdy nie poznasz punktu widzenia ówczesnych myślicieli i będziesz skazany na powtarzanie ich błędów” – tłumaczyła. „Spójrz na Picassa. Możesz sobie tylko wyobrazić, co działo się w jego pracowni, na zewnątrz i wokół niej. Jednak czy kiedy patrzysz na Guernicę, mówisz, że jest to jedno z największych dzieł w historii? Tak, takie są fakty. Ważna jest zdrowa krytyka”.