Kiedy zastanawiałam się, czy kryzys może być oznaką początku, natychmiast powróciły do mnie słowa prof. Kazimierza Dąbrowskiego, znamienitego polskiego psychoterapeuty, który mocno wpłynął na to, jak postrzegam siebie jako psychologa. „Od wieków, a szczególnie w ostatnich dziesiątkach lat, uważa się niemal powszechnie pojęcie integracji, proces integracyjny, za wyraz dobrej organizacji, sprawności, podporządkowania części – całości, a na terenie czynności psychicznych – jako wyraz postępowania pozytywnego i zdrowia jednostki”. Może zatem kryzys, moment kiedy wszystko się sypie, rozpada w drobny mak, należy traktować nawet nie jako początek nowego, ale wręcz jako konieczność, aby to nowe się pojawiło? 

Przełom roku skłania w magiczny sposób do podsumowań, refleksji i planów na kolejne miesiące. Dlaczego więc nie przełożyć Teorii Dezintegracji Pozytywnej (TPD) Dąbrowskiego na naszą codzienność. Osiągnięcie dobrostanu wymaga od nas bardzo często zgody na rozbicie pewnej integralnej całości, którą się czujemy. Ta zgoda na dezintegrację może się stać początkiem umożliwiającym budowanie siebie nowego, autonomicznego i ponownie zintegrowanego. Bardzo często ten proces poprzedzony jest cierpieniem, utratą sensu życia, poczuciem pustki. Jeżeli uznamy jednak, że nasza równowaga wewnętrzna jest czymś, co bywa, a nie czymś danym raz na zawsze, będziemy podchodzić inaczej do kryzysu, traktując go jako zmianę, początek nowego etapu. Potraktujmy kryzys jako przesilenie. 

Sytuacje kryzysowe to zdarzenia trudne, problemowe, często nowe i wymagające zmiany: reorganizacji myślenia, zachowań, uzupełniania zasobów. Niektórzy mówią sarkastycznie, że nasze życie składa się z nieustających kryzysów. Faktem jest, że życie nie jest jedynie pasmem sukcesów, zbiorem radosnych wydarzeń, beztroski i oczekiwanych emocji. Kryzys mogą wywołać nagłe i nieoczekiwane zdarzenia: śmierć bliskiej osoby lub utrata pracy czy choroba. Wówczas mamy do czynienia z kryzysem sytuacyjnym. Kryzys rozwojowy (urodzenie dziecka, początek studiów lub pierwsza praca) jest związany z fazami życia i wejściem w zmianę. Inną kategorię stanowią kryzysy egzystencjalne związane z sensem życia, konfliktami wewnętrznymi, pytaniami o wartości – najczęściej dotyczą osiągnięć osobistych i zawodowych. Niezależnie od źródła i rodzaju kryzysy są wszechobecne i nieuchronne, dlatego dobrze jest je rozumieć, ale też wypracować model swojego działania w ich obliczu.

Psychologowie rozwojowi twierdzą, że pierwszy kryzys przychodzi do nas już w wieku 2–3 lat, kiedy pierwszy raz buntujemy się przeciwko dorosłym i danym przez nich zasadom. Jeszcze kilka lat temu mówiło się dużo o kryzysie wieku średniego, który dopadał nas po 40. i był wyznacznikiem połowy życia. Kolejni badacze – lubiący porządkować świat wokół nas – wymieniali cztery zasadnicze momenty krytyczne w naszym życiu:

Kryzys I – 18 lat
Moment obalania autorytetów, odrzucania wartości rodziców, często radykalne poglądy i jednoczesne zagubienie i chaos emocjonalny. Niekiedy dochodzą do tego problemy z akceptowaniem swojego ciała. To czas przekonania, że możemy wszystko, a świat dorosłych staje nam na przeszkodzie, nie pozwala na spontaniczność, łamanie konwenansów i obyczajów. To dlatego tak wielu Polaków decyduje się na przerwę w edukacji po maturze i poszukiwanie swojego celu w życiu.

Kryzys II – 25–30 lat
Czas, w którym już wiemy, co potrafimy, wiemy, że świat stoi przed nami otworem, ale nie potrafimy podjąć decyzji, co naprawdę chcemy robić. Odkrywamy ze zgrozą, że studia, które chwilę temu skończyliśmy, są pomyłką, ale jednocześnie odkrywamy, co chcemy robić. Czasami tylko męczy nas poczucie winy wobec rodziców, którzy utrzymywali nas przez 6 lat medycyny, a my postanowiliśmy zostać grafikiem komputerowym. I nagle się zderzamy z tym, że nasze życie nie do końca jest takie, jak byśmy chcieli. Jak sobie radzić z takim kryzysem? Przede wszystkim należy przestać porównywać się z rówieśnikami, przyjaciółmi, byłymi kolegami z klasy, koleżankami ze studiów, a zwłaszcza z „dziećmi przyjaciółki mamy”. Jeśli nie chcemy spełniać cudzych oczekiwań, to powiedzmy to głośno. To czas na popełnianie błędów i odkrywanie własnych rozwiązań.

Kryzys III – 35 lat
To moment, w którym zaczynamy odczuwać pierwsze objawy stabilizacji: w pracy, w związku i nagle dopada nas przerażenie! Że życie jest nijakie, że zmarnowaliśmy swój potencjał, że poszliśmy na zbyt wiele kompromisów z partnerem, rodzicami czy szefem. Chcemy „chcieć”, a zbyt często w naszym osądzie „musimy”. Ten kryzys nie jest tak wybuchowy i dynamiczny jak u 18-latka. Jest melancholijny, pełen stagnacji i poczucia zmarnowanych szans. To czas pierwszych wizyt u psychoterapeuty.

Kryzys IV – 45–50 lat
Nagle pojawia się poczucie, ze życie się skończyło, że nie pojawi się w nim już nic ekscytującego. Wszystko wydaje się jakby lekko zamglone i mdłe. Sukcesy w pracy nie cieszą, miłość lekko wystygła, a seks nie jest źródłem szaleńczych orgazmów. To moment, kiedy zaczynamy się obawiać starości, niedołężności, śmierci. Paradoksalnie, to właśnie moment na zmianę pracy, poszukania alternatywnej ścieżki zawodowej. Ten kryzys zmusza nas do lepszego zadbania o zdrowie, zdrowszego stylu życia i wreszcie o relacje społeczne. Moment pierwszego silnego odczucia przemijania jest często – po pierwszym szoku – mobilizujący.

Takie cztery kryzysy jeszcze niedawno były odmieniane przez przypadki przez coachów, psychologów i socjologów. Ale okazuje się, że w życiu człowieka nic nie jest stałe i dotyczy to zarówno jednostek, jak całych grup. I kryzysy w ostatnich latach, zapewne w wyniku zmian demograficznych, wyglądają inaczej. Coraz więcej mówi się z jednej strony o kryzysie psychicznym, wręcz wypaleniu u ludzi młodych, często świeżo po studiach, około 25. roku życia. To kryzys pierwszej ćwiartki życia. Odczuwamy codzienne sytuacje jako zagrażające. Zaczynamy bać się podejmowania decyzji, czujemy się przytłoczeni niemożnością osiągnięcia zamierzonych celów, ale też często wręcz te cele gubimy. Często towarzyszy nam poczucie bezradności. Jak magma ogarnia nas kryzys psychiczny, z którego wyjście coraz częściej jest możliwe jedynie dzięki wsparciu psychoterapeuty. 

W obliczu starzejącego się gwałtownie społeczeństwa coraz głośniej mówi się też o kryzysie wieku 65+. W naszej kulturze starzenie się jest trudne. Nikt z nas już nie pamięta, że słowo „starzec” było synonimem mądrości życiowej i budziło szacunek, nie widzimy niczego pięknego w słowach: starość czy jesień życia. Wielu 60-latków zderza się boleśnie z betonową ścianą, której kilka lat wcześniej nie chcieli dostrzec. Pracowali, pięli się po szczeblach kariery i nagle słyszą, że już nie są potrzebni, że nie rozumieją nowych technologii, że za wolno się ruszają. Nikt nie docenia ich doświadczenia życiowego. Było dobrze i nagle koniec – człowiek zostaje przekreślony. Po utracie pracy lub przejściu na emeryturę zatrzaskują się kolejne drzwi. Ten kryzys szczególnie ostro dotyka mężczyzn, a próby łagodzenia rozpaczy alkoholem okazują się bezskuteczne. Pojawiają się depresje i z każdym rokiem liczniejsze próby samobójcze. 

To co? Mamy siedzieć biernie i czekać, aż któryś z kryzysów nas połknie? Absolutnie nie! Nie jesteśmy w ich obliczu bezbronni, a wręcz przeciwnie, możemy się do nich przygotować – pamiętając jednak o słynnej frazie z Cyrku Monty Pythona, że „nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji”. Mówiąc przygotować, nie mam na myśli gotowych schematów, drzew decyzji. W obliczu kryzysu nie powinniśmy przystępować do rejterady, a pozwolić kryzysowi się zadziać – ale pod naszą uważną pieczą. Szykujmy się zatem do kryzysu życiowego jak do srogiej zimy i oby nigdy nie zabrakło nam ciepłych szalików, zimowej herbaty i drewna do kominka. Szykujmy się bez względu na to, czy jesteśmy snowboardzistami czy raczej miłośnikami długich wieczorów na kanapie. Bo paradoksalnie te wskazówki są wspólne dla ludzi na różnym etapie życia. 

1. Bądź ze sobą szczery. Uczciwie oceń, na jakim etapie swojego życia jesteś. Gdzie doszedłeś w swojej karierze, a gdzie w życiu osobistym. Pozwoli ci to lepiej odnaleźć zagubiony cel życiowy. Myśląc o sobie za 2, 5 czy 10 lat nie snuj tylko wizji, ale zidentyfikuj przeszkody. Czy to strach przed porażką? Stagnacja zawodowa? A może brak pasji? Zacznij identyfikować te przeszkody, abyś mógł lepiej stawić czoło, a ostatecznie pokonać kolejny kryzys. Zrozum i nazwij swoje emocje, bądź dla siebie miły. Powiedz sobie, że możesz czuć dyskomfort. Emocje – nawet te niewygodne – są normalną częścią bycia człowiekiem. 

2. Określ, co oznacza dla ciebie sukces. Nie pozwalaj, żeby zdefiniowało cię to, co zewnętrzne – skończone studia, stanowisko w firmie, wygrana w jakimkolwiek życiowym wyścigu. Może mimo skończonych studiów wybierzesz zawód rzemieślnika albo po przekroczeniu 40. założysz startup, zamiast tkwić kolejne 20 lat w korporacji. Twój sukces jest nie tyle zbiorem osiągnięć zawodowych, ile osobistym spełnieniem i szczęściem. Nie porównuj się z innymi, nie analizuj ich sukcesów i zwyczajnie nie zazdrość, bo to strata czasu! Zamiast tego skup się na własnych celach.

Jeżeli pogodzimy się z tym, że równowaga wewnętrzna nie jest czymś danym raz na zawsze, kryzys stanie się dla nas początkiem nowej podróży.
 

3. Skoncentruj się na tu i teraz. Zakotwicz swoją uwagę w chwili obecnej. Zdyscyplinuj swój umysł i nie rozmyślaj o zmartwieniach, nie pozwól zapanować nad sobą lękowi przed konsekwencjami kryzysu. W obliczu kryzysu wyznaczaj sobie krótkoterminowe cele. Uruchom swoją inteligencję emocjonalną. Emocje, które tłumisz, ignorujesz latami, w którymś momencie upomną się o siebie i zawładną tobą mocno, zakłócając proces radzenia sobie z kryzysem.

4. Odkryj swoją pasję. Zawsze jest dobry czas na rozpoczęcie tego, o czym marzyłeś a np. nie pozwalała na to sztywna szkoła albo napięte targety korporacji. Zacznij pisać bloga, robić ręcznie meble albo naucz się programowania. A może otwórz działalność, o której marzyłeś. Spotkałam kiedyś kobietę, która zakończyła swoją pracę w korporacji, w której doszła do najwyższego szczebla, rozpoczęła całkiem nową szkołę i postanowiła otworzyć swój mały zakład usługowy. Jeśli widzisz w swoim otoczeniu jakąś lukę, niezaspokojoną potrzebę, to nie czekaj. A może zrób coś, co cię do tej pory przerażało: zapisz się na kurs chińskiego, skocz ze spadochronem. Podejmuj wyzwania, bo da ci to ogromną siłę do pokonania głębszego kryzysu życiowego. Pomoże ci określić się na nowo.

5. Szukaj wsparcia i proś o pomoc. Porozmawiaj z innymi o swoich problemach. Szukaj porady i proś o pomoc. Nie obawiaj się śmieszności albo bycia uznanym za nieporadnego. Tylko rozmawiając, dzieląc się wątpliwościami z zaufanymi osobami, zracjonalizujesz swoje wybory i stworzysz rozwiązania, które pomogą ci wyjść z kryzysu. Przyjaciele i rodzina mogą pomóc, ale często lepiej skorzystać z pomocy coacha, psychologa czy poszukać mentora. Bez względu na etap życia, w którym jesteśmy. Warto czasami też posłuchać tego, jak inni poradzili sobie z kryzysem.

6. Bądź lojalny. Nie staraj się zagłuszać pierwszych symptomów kryzysu romansem. Jeżeli ten kryzys to właśnie twój związek, to przepracuj problem z partnerem i razem podejmijcie wspólną decyzję o terapii lub rozstaniu. Bądź lojalny wobec przyjaciół, nie zostawiaj ich w imię doraźnych interesów, np. w walce o kilka procent premii.

7. Nie martw się obsesyjnie o pracę. Jeśli skupiłeś się na konkretnej pracy, prawie zawsze kończy się to rozczarowaniem. Pamiętaj, że świat się zmienia, a pewnie szybciej niż nam się wydaje, twoim konkurentem będą roboty i systemy AI. Myśl, planuj swoje życie nie tylko w kontekście pracy, zachowuj balans.

8. Wyłącz smartfona. Jeśli nie wieczorem, to przynajmniej w weekendy. Jeżeli wydarzy się coś naprawdę ważnego, to ta wiadomość i tak do ciebie dotrze. Skup się na sobie, swoich bliskich. Nie obserwuj świata innych przez pryzmat Instagrama. Nabierzesz dzięki temu sił, dasz radę wsłuchać się w słowa swoich bliskich i własne myśli. 

9. Mniej znaczy więcej. Nie zagłuszaj swojego niepokoju, otaczając się przedmiotami. Nie buduj statusu i poczucia pewności siebie gadżetami. Przytłoczenie przedmiotami, nadmiar ich wokół siebie powoduje, że trudniej jest złapać perspektywę i zobaczyć, co jest naprawdę najważniejsze. Skup się na ludziach, a nie na przedmiotach. Nowy motor, luksusowa torebka albo szykowny garnitur nie zastąpią wsparcia, które mogą dać bliscy. Poświęcaj im czas, dbaj o relacje.

Te 9 zasad przygotowania się na kryzys nie daje gwarancji natychmiastowego poradzenia sobie z każdą trudną sytuacją. Pozwala jednak na jego łatwiejsze przezwyciężenie i nie ma znaczenia, czy nazwiemy go kryzysem pierwszej ćwiartki, środka czy końca życia. Poprzez kolejne kryzysy i ich przekraczanie odkrywamy siebie jako osobę dojrzałą, kompletną. Stajemy się takim człowiekiem, jakim chcemy być.

 

Coaching. Grudzień 2019 – luty 2020

Dorota Minta. Psycholog, psychoterapeuta, współzałożycielka polskiego Slow Food.