Skąd o tym wiemy? Millie Bobby Brown właśnie udzieliła wywiadu amerykańskiemu Glamour. W trakcie rozmowy dobitnie podkreśliła, że nie czuje się za młoda, aby zrealizować swoje cele. Nieważne, czy dotyczą one sfery prywatnej, czy zawodowej. Choć zdaje sobie sprawę, co internauci sądzą o szybkim zamążpójściu, ufa instynktom, które do tej pory pozwoliły jej budować udaną karierę. „Wiem, że teraz powinnam zagrać w tym filmie. Wiem, że powinnam napisać tę książkę. Mogłabym to zrobić za 10 lat, ale po co czekać? Tak samo jak Florence wciąż będzie na rynku za 10 lat, jak będziesz mógł zobaczyć moje filmy w telewizji, tak też jestem przekonana, że między mną a Jakiem wszystko będzie dobrze” – mówi aktorka i właścicielka kosmetycznej marki. Dodała, że zarówno ona, jak i jej narzeczony wynieśli z domu godne naśladowania wzorce.

„Obserwowaliśmy cudowne, pełne miłości związki. Jego rodzicie wspaniale mnie przyjęli i zaakceptowali. Miło jest odnaleźć w nich drugą rodzinę”.

Mimo to wyznała, że nie śniła skrycie o białej sukni i welonie. Zamiast tego od zawsze wiedziała, że zamierza zostać matką: „Ślub nie był moim marzeniem. Moim marzeniem było posiadanie dziecka. Dążę do tego, aby stać się tym, kim jest dla mnie moja mama. Chcę być kobietą, jaką była dla mnie moja babcia. Nie myślałam o byciu żoną. Jednak gdy spotkałam Jake'a, zrozumiałam, że przy nim nie muszę być stereotypową żoną. On nie chce, żebym taka była. Woli, abym szła przed siebie, robiła swoje, żyła swoim życiem, a on będzie trzymał mnie przy tym za rękę”.

19-letnia Millie Bobby Brown jest gotowa na ślub. Aktorka wyjaśnia, dlaczego przyjęła oświadczyny Jake'a Bongioviego

Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, że Millie Bobby Brown i Jake Bongiovi są dla siebie stworzeni, gwiazda rozwiewa je następnym wyznaniem. Serialowa Jedenastka napomknęła o problemach, jakie ściągnęła na nią sława. Kiedy miała zaledwie 13 lat, spadła na nią krytyka ze strony fanów serialu Netfliksa. Widzom nie podobał się styl bycia dziecięcej gwiazdy. Ich zdaniem miała nie dopuszczać do głosu swoich kolegów z obsady i zachowywać się zbyt ekspresywnie.

„Byliśmy dziećmi i ze sobą rozmawialiśmy. Zostałam ukarana za bycie gadatliwą i głośną. Dorośli nazywali mnie idiotką i bachorem [...] W trakcie wywiadów nie mogłam powstrzymać się od myślenia o wszystkich tych komentarzach, więc po prostu zachowywałam milczenie, mówiłam tylko, kiedy ktoś zwrócił się bezpośrednio do mnie, mimo że tak bardzo chciałam się przyłączyć” – tłumaczy. 

Przykre doświadczenia sprawiły, że mocno uszczupliła grono znajomych i traktowała ludzi z rezerwą. Na szczęście miała w swoim otoczeniu osoby, które pomogły jej na nowo wydobyć drzemiącą w niej energię i otworzyć się na świat. Jedną z nich była jej babcia, która nie tolerowała uciszania swojej wnuczki i zachęcała, aby ta „nie pozwoliła innym przyćmić swojego blasku”. Druga osoba to – dobrze myślicie – Jake Bongiovi.

„Kiedy go poznałam, poczułam, ze mogą być głośna. Będąc z nim, zakochałam się w sobie” – zachwyca się narzeczonym. 

„Zapytałam, dlaczego mnie kocha, a on wymienił listę rzeczy, których w sobie nienawidzę. »Naprawdę dostrzegasz w tym coś pozytywnego?« – spytałam. »Oczywiście, że tak« – odpowiedział. Teraz uwielbiam w sobie te cechy. To on w ogromnej mierze sprawił, że pokochałam siebie i stałam się kobietą”.

Naszym zdaniem brzmi to jak bardzo dobra wróżba na przyszłość.