Modelki często mówią, że w każdym z tych miast jest preferowany inny styl. Dlatego najbezpieczniej jest włożyć czarne legginsy i skórzaną kurtkę. Ty natomiast chodzisz w kolorowych sukienkach Driesa Van Notena, butach Nike, kapeluszu. Czy Twój styl ma wpływ na Twoją pracę?
Nie lubię nudy w modzie. W szafie mam dużo kolorów, nadruków, mało czerni i prostych dopasowanych rzeczy. Nawet na castingach nie zobaczycie mnie w czarnych rurkach i topie, to zupełnie nie ja. Dzięki temu, co włożę, mogę być kimś trochę innym. Dla mnie moda to zabawa, więc po co traktować ją poważnie? Poza tym ludzie w tej branży patrzą, jak podchodzisz do tego tematu. Tym bardziej że obecnie dzięki fotografom mody ulicznej można się pokazać z innej strony, bardziej kreatywnej, nie tylko jako „żywy manekin”.

Jako pierwsza masz dostęp do najnowszych trendów. Co podpatrzyłaś na pokazach na ten sezon?
Podoba mi się powrót lat 60. w kolekcji Gucci, kolorowe peleryny u Miu Miu, górskie klimaty na koturnach Tommy’ego Hilfigera. Chętnie włożyłabym długą marynarkę bez rękawów Helmuta Langa czy kolorowy T-shirt z nadrukiem od Driesa Van Notena. Ale nie upnę włosów opaską w stylu Marca Jacobsa, nie zmienię się w męską wersję siebie jak u Alexandra Wanga, a na zakupy nie pójdę z torebką owiniętą w folię, nawet gdy jest to Chanel.

Z którym z projektantów pracuje Ci się najlepiej?
Zdecydowanie z Nicolasem Ghesquière’em, byłym projektantem Balenciagi, a obecnie Louis Vuitton. Jest profesjonalny, ale jednocześnie kreatywny i odkrywczy. Odkąd rozpoczęłam przygodę z modelingiem, brałam udział we wszystkich jego pokazach, począwszy od kolekcji Balenciagi na sezon wiosna–lato 2012, kończąc na pokazie kolekcji Louis Vuitton „Cruise 2015” w Monako.

Zawsze marzyłaś o karierze modelki?
Pierwsza myśl pojawiła się pod koniec gimnazjum, gdy moja mama wróciła z zakupów w Paryżu z modelką Joanną Horodyńską, które wygrała w konkursie. Wtedy też o modelingu zaczęło się robić głośno dzięki castingom do „Top Model”. Któregoś dnia spontanicznie wybrałam się z koleżankami na zdjęcia, wysłałam e-maile do paru polskich agencji i umówiłam na spotkania. Po kilkudniowym namyśle podpisałam kontrakt. Dokładnie trzy lata temu w wakacje pierwszy raz wyjechałam do Londynu, by poznać ludzi i zbudować portfolio. Od razu zrobiłam sesję do magazynu „i-D”.

Jak radzisz sobie z ciągłą rozłąką z bliskimi, samotnością?
Gdy tylko mam możliwość, zapraszam mamę i brata na pokazy. W lipcu zaprosiłam na pokazy haute couture chłopaka. Siedział ze mną po nocy na przymiarkach, poznał Donatellę Versace. To dla niego inny świat, jest chłopakiem z Mazur, nie ma nic wspólnego z modą. Dzięki wsparciu najbliższych o wiele łatwiej poradzić sobie z samotnością, która w naszej branży bywa naprawdę dokuczliwa. Przyjaźnię się z Magdą Jasek. Poznałyśmy się na pokazie Marca Jacobsa, od tego czasu jesteśmy nierozłączne.

Życie na walizkach jest trudne?
Tak, ale uwielbiam poznawać nowe miejsca, więc podróż do Monako, Japonii, Portugalii to dla mnie wspaniałe doświadczenie. Ostatnio robiłam sesję z Paolo Roversim w Rzymie. Udało mi się połączyć zwiedzanie z pracą. Teraz z Magdą Jasek wynajęłyśmy wspólnie mieszkanie w Nowym Jorku, na Williamsburgu. To stary loft z wielkimi oknami, bardzo duży jak na standardy tego miasta. Może będziemy szukać czegoś takiego na stałe.

Rozmawiała Ina Lekiewicz