Ania Dąbrowska i Paweł "Józek" Jóźwicki, fot. Aldona Karczmarczyk

"Zabawa i kłótnia"

Ania Dąbrowska i Paweł ,,Józek” Jóźwicki, wokalistka i menedżer

Anka wydała mi się zamknięta w sobie, dumna i harda, co spowodowało, że od razu chciałem ją poznać! – wspomina Paweł Jóźwicki. Ania Dąbrowska startowała w telewizyjnym „Idolu”. To było 10 lat temu. – Miała też niesamowity głos, ale dziewczyn z niesamowitym głosem jest na pęczki – dodaje Józek. Zobaczył ją na ekranie i błyskawicznie zorganizował warsztaty dla uczestników programu, bo wiedział, że Ania na nich będzie. Natychmiast zostali parą. W pracy i życiu. Początki? Koszmar. Nieustanne kłótnie. On trzaska drzwiami. Ona non stop płacze. On przeprasza. Zgoda jest, ale na krótko. – O tę samą rzecz potrafimy się kłócić sto razy. Jesteśmy wyjątkowo odporni na siebie – wyjaśnia Józek. – Mam mnóstwo powodów, by się wściekać na Józka. On zawsze służy dobrymi radami, których nie znoszę! Do tego nie może znieść mojego gustu. Ja jestem zwykłą popową dziewczyną, którą on przez lata próbował na siłę naginać do swojego wyobrażenia. Od początku wiedziałam, że łatwo nie będzie. To choleryk. Musiałam walczyć o siebie. I nadal to robię. Spędzamy z sobą całe dnie, ale w naszym związku nie ma domowego ciepełka, kapci ani oglądania telewizji. Nie grozi nam, że staniemy się niczym brat i siostra – dodaje. Józek złości się, że Ania ma słomiany zapał i niczego nie doprowadza do końca. I że nie okazuje uczuć. Za to podoba mu się, że Ania nie wykorzystuje swojej pozycji ani nie gwiazdorzy.

Z powodu muzycznej niezgodności charakterów ustalili zasadę: w domu nie rozmawiają o muzyce. – Gdy robi się ciężko, straszę go, że zerwę wszystkie kontrakty, zbiorę manatki i znajdę sobie nowego menedżera – przyznaje Ania. – Rzeczywiście, przed wydaniem ostatniej płyty Anki „Bawię się świetnie” zastanawiałem się, czy nie będzie lepiej, gdyby zajął się nią ktoś inny – potwierdza Józek. W historii ich związku jest kilka rozstań. Idą jednak do przodu. Mają dwuletniego syna Stasia, wiosną przyjedzie na świat ich drugie dziecko. – Jestem maksymalnie skupiony na Staśku. Kiedy odkryłem, że kręci go zamykający się szlaban, codziennie przed pracą jeździłem z nim na przejazd kolejowy i gapiliśmy się na ten szlaban. Anka jest od edukacji, ja od spełniania życzeń – mówi Józek. Przyznaje, że Ania i ich syn bardzo go zmienili. – Złagodniałem. Nie wydzieram się na wszystkich dookoła, tylko na niektórych. Nie jestem już tym samym gościem co kiedyś – śmieje się Józek. I dziwi go, że Anka potrzebuje przestrzeni. Marzy o wyjeździe na wakacje z przyjaciółką, bez niego, bez dziecka. A on nie wyobraża sobie, żeby miał gdzieś pojechać sam. – Samotność jest interesująca artystycznie! Chociaż jak zostaję sama na dwa dni, to zaczynam wariować – mówi Anka. Nie mają ślubu, ale wiedzą, że to związek na całe życie. – Kredyt na mieszkanie łączy trwalej niż małżeńska przysięga! Wiem, to mało romantyczne, ale gdy kupiliśmy dom, uświadomiłam sobie, że czas swobodnego randkowania dobiegł końca – śmieje się Ania. Józek robi jej czasem wyrzuty, że za dużo wydaje. – Uważam to za kompletnie niestosowne, ale nie mogę go tego oduczyć! Józek jest oszczędniejszy niż ja, może dlatego, że zdążył się już nacieszyć pieniędzmi – ripostuje Ania.

– Brakuje mi w naszym związku komplementów – przyznaje Józek. – Anka nie potrafi przyjmować pochwał. Wiele osób, które poznały Ankę, uważa ją za naburmuszoną pannę. Nie jestem zwolennikiem głaskania z byle powodu, ale przez te wszystkie lata nazbierało mi się sporo powodów, by być z niej dumnym. Nie mogę jej tego powiedzieć, bo umarłaby ze wstydu. Strasznie mnie wkurza ta dziewczyna…