W SPIRALI DŁUGÓW
Jaki jest najbardziej powszechny sposób na spłacenie długu? Zapożyczenie się u kolejnej osoby. Tyle tylko, że łatwo wtedy wpaść w pułapkę. – Nie należy patrzeć przez pryzmat zysków, tylko strat i skoncentrować się na tym, ile jesteśmy komu winni. Jeśli sami nie jesteśmy tego świadomi, dobrze, by partner lub bliscy zwrócili nam uwagę, że kiedyś to się skończy, inni przestaną nam pożyczać, a my zostaniemy z długami – mówi Izabela Kielczyk. Wiele osób działa też według zasady: zastaw się, a postaw się, zwłaszcza jeśli obracają się w zamożniejszym od siebie środowisko. Decydują się na wspólne wakacje za granicą czy wyjście do drogiej knajpy a potem ledwo starcza im do końca miesiąca. Wstydzą się jednak przyznać, że ich nato nie stać. – Warto się zastanowić, co jest ważniejsze: wstyd czy bycie na minusie. Zresztą często, gdy znajomi dowiadują się o naszej sytuacji, wykazują się zrozumieniem, proponują pójście na pizzę albo wyjazd pod namiot. Ale trzeba głośno o tym powiedzieć, a nie liczyć, że ktoś się domyśli – tłumaczy Kielczyk. Osobom, które mają problem z zarządzaniem własnym budżetem, radzi też spisywać codzienne wydatki i przerzucić się na gotówkę. – W dobie kart płatniczych często nie zdajemy sobie sprawy, ile wydajemy. Warto wiec trzymać nad tym kontrolę i pod koniec dnia zobaczyć, na ile jeszcze realnie możemy sobie pozwolić.

SZTUKA NEGOCJACJI
Specjaliści od coachingu i rozwoju osobistego powtarzają: walcz o swoje. Jeśli zależy ci na podwyżce i uważasz, że na nią zasługujesz, nie bój się o nią poprosić. Ale to, co brzmi banalnie w teorii, trudniej wcielić w życie. Zdaniem Izabeli Kielczyk powinniśmy zacząć od rozeznania sytuacji w firmie. Kryzys, zwolnienia grupowe czy likwidacja stanowisk to niezbyt sprzyjające warunki do ubiegania się o awans, premię czy wyższą pensję. Warto te nie działać znienacka i zapowiedzieć szefowi taką rozmowę, aby mógł się do niej przygotować. – Ważne, aby po kolei wyliczyć, co zrobiliśmy, uzasadnić, że podwyżka nam się należy. Nie nastawiajmy się też, że przełożony zgodzi się od razu, dajmy mu czas do namysłu. Powinniśmy jednak dążyć do konkretów, bo jeśli nie teraz, to kiedy? Gdy usłyszymy: „Przyjdź za miesiąc”, nie traktujmy tego jako próbę zbycia, tylko wróćmy i kontynuujmy temat. Pamiętajmy, że ta pierwsza rozmowa dopiero rozpoczyna negocjacje, dlatego nie należy się zrażać. Ale też nie wychodźmy z założenia, że skoro prosimy, to się uniżamy, jesteśmy nagorszej, z góry przegranej pozycji. Wykonujemy swoje obowiązki, podchodzimy profesjonalnie do pracy, wiec rozmawiajmy z szefem jak partnerzy.