"Nie jestem diwą, jestem Jones. Bycie diwą, cóż to znaczy?” – pytała przekornie dziennikarza Grace Jones. Odpowiedź znalazłaby u Arethy Franklin: „W byciu diwą nie chodzi tylko o śpiewanie. To raczej służba obywatelska twojej społeczności”. Za to grunge’owa Courtney Love mawia: „Niby nie chcesz być diwą, ale czasami po prostu budzisz się jako Barbra Streisand”. Ile artystek, tyle definicji. A sama etymologia? „Diwa” po łacinie to bogini. Według słownika PWN dziś diwą nazywamy słynne śpiewaczki operowe (Théophile Gautier, XIX-wieczny pisarz francuski i krytyk, był pierwszym, który użył w tym kontekście tego określenia), piosenkarki lub aktorki. W języku potocznym zaś diwa to kobieta zachowująca się pretensjonalnie. Cóż, Maria Callas zasłynęła dąsami i schodzeniem ze scen w trakcie spektakli, gdy była niezadowolona z lekkiej niedyspozycji lub reakcji publiczności.

PRIMADONNA STULECIA
Teatralne płaszcze i suknie w języku angielskim nazywane „dramatycznymi”. Do tego długie rękawice, mocny makijaż oka. W zależności od tematyki opery – czy to „Madame Butterfly” Pucciniego, czy „Traviata” Verdiego – już sama scena funkcjonuje niczym wybieg mody, a ubrania mają znaczenie symboliczne. W jednoaktowej „Rycerskości wieśniaczej” Pietro Mascagniego słyszymy wers o „bluzce Loli białej jak mleko”. Ta biel, choć Lola jest żoną uwikłaną w tragiczny romans, to znak jej wewnętrznej czystości. Strój ma moc, którą posługuje się duet Dolce & Gabbana. Od 1984 roku ich pokazy rozpoczyna (lub wkrada się w ich trakcie) intermezzo z „Rycerskości wieśniaczej” albo wariacje na jego temat. Operze Włosi poświęcili cały pokaz Alta Moda na jesień i zimę 2019/2020. Armani również podziwia operę. „Śpiewowi na scenie zawsze towarzyszy moda” – mówił w jednym z wywiadów. Najsłynniejsi designerzy Italii wyjątkowo dobrze czują się, ubierając diwy. Stylistka i projektantka Marii Callas – madame Biki, czyli Elvira Leonardi Bouyeure – była wnuczką wspomnianego już kompozytora Giacomo Pucciniego i tak naprawdę to ona nauczyła Callas, jak korzystać z mody. Gdy śpiewaczka przyjechała w latach 50. na występy do La Scali, spadła na nią fala krytyki. „Źle wygląda!” – pomstowali Włosi. Biki zaczęła pracę od swoich projektów, sugestii dotyczących diety (Callas schudła 30 kg) i opisania na karteczkach, co z czym łączyć. Maria La Divina szybko stała się ikoną mody. Największa sopranistka XX wieku była uosobieniem glamouru. W jej szafie wisiały czarne peleryny (autorstwa Biki), futra, suknie balowe z dopasowanymi gorsetami i obfitymi spódnicami (Dior), pudełkowe marynarki, sukienki skrojone na kształt litery A (Yves Saint Laurent mówił o Callas: „Największa diwa spośród diw. Boska!”). I paski podkreślające talię. 
W latach 70., tuż przed przedwczesną śmiercią na atak serca w wieku 53 lat, najbardziej lubiła minimalistyczne, długie posągowe suknie, czemu hołd w kolekcji na wiosnę i lato 2024 oddaje Erdem. Z kolei cały pokaz haute couture na jesień i zimę 2023/2024 poświęcił Callas – z okazji jej setnych urodzin – Stéphane Rolland. 31 projektów zainspirowały styl codzienny Marii i jej role. Szczególnie z lat 60. 

W latach 60. diwy wyszły z oper i wkroczyły do rock and rolla i disco. To kluczowy moment dla projektantów, balansujących między sceną a „ulicą”.

WYSTARCZAJĄCO SILNA
W tym czasie diwy zaczęły wkraczać do rock and rolla i disco. Stały się tym samym pysznym kąskiem dla projektantów, balansujących już w latach 60. między „ulicą” a sceną. Wśród takich gwiazd była Cher – wtedy jeszcze w duecie z mężem Sonnym Bono. W 1965 roku zasłynęli piosenką „I Got You Babe”, wyśpiewując bunt dzieci kwiatów. Ale to lata 70. okazały się dla Cher rewolucją – muzyczną i modową. Od początku była świadoma swojej siły. „To ja noszę modę, nigdy odwrotnie” – powtarzała. Odważnie karty zaczęła rozdawać w swoim programie „Cher”, do którego zapraszała gwiazdy, takie jak Elton John, David Bowie czy Flip Wilson. To wtedy ukształtowała sceniczny styl: długie czarne włosy, dopasowane kombinezony, dzwony, sukienki odsłaniające brzuch i podkreślające talię idealną. Wszystko w piórach i cekinach. Do historii przeszedł jej duet z projektantem Bobem Mackie, z którym współpracuje od lat 60. Jaka chciała być Cher? Kampowa. I miała rację. To zapewniało jej widoczność przez kolejne dekady. W latach 80. rozpoczęła karierę kinową – nagrodzono ją Oscarem za rolę we „Wpływie księżyca”. Na ceremonii w 1986 roku pokazała się w dwóch kreacjach – przezroczystej sukni wysadzanej kamyczkami w miejscach strategicznych, w czarnym pióropuszu, topie wykrawanym z mieniących się rombów i długiej spódnicy. „To nie moda!” – oburzali się krytycy. A Mackie dolewał oliwy do ognia: „Owszem, to wyłącznie ściąganie na siebie uwagi”. 
Niewiele się od tego czasu zmieniło. W wieku 77 lat Cher nadal – jak przystało na diwę – wyznacza trendy. Cekiny i skóra pojawiają się w kolekcjach inspirowanych zarówno jej garderobą, jak i tworzonych z myślą o niej, jak u Ricka Owensa dwa lata temu. Jej śladami idą Zendaya, Kim Kardashian czy Emily Ratajkowski. Żółta, szyfonowa suknia Valentino, którą ubrała Zendaya na galę oscarową w 2021 roku, była hołdem oddanym wokalistce z 1970 roku. Trzy lata przed Zendayą Dua Lipa – nazywana przez fanów „nową Cher” – wystąpiła na paryskim koncercie w przezroczystej sukience zdobionej kryształkami Swarovskiego i białymi piórami, co odpowiadało projektowi Boba Mackie. Cher wystąpiła w nim na Gali Met w 1974 roku. Wiosenno-letnią kolekcję na 2023 rok w jej towarzystwie pokazał dom mody Balmain. Skóra i dużo ciała – gwiazda zaakceptowała projekty i przemaszerowała w finale po wybiegu. Propozycje Balmain na lato 2024 też odnoszą się do jej wizerunku. To będzie kolejny mocny rok ze stylem Cher.

NOWE SZATY KRÓLOWEJ
Sceniczne i prywatne stylizacje diw naśladuje też ulica, na co zwracają uwagę sieciówki. Dom mody Paco Rabanne, gdy stanowisko dyrektora kreatywnego objął w nim w 2014 roku Julien Dossena, obudził powracający trend na lata 70. i disco. Szybko zauważył to H&M, a wyprzedana w kilka minut kolekcja, która pojawiła się w sklepach zeszłego listopada, tylko potwierdziła, że chcemy wyglądać jak Diana Ross. Piosenkarka w projektach Paco Rabanne występowała jeszcze z zespołem The Supremes. Sam styl Ross i utwór „If the World Just Danced” stały się motywem przewodnim kolekcji Tony’ego Warda (2022). Z kolei Courtney Love, diwa wyrosła z grunge’u, to przez lata twarz domu mody Saint Laurent w czasach, gdy rządził nim Hedi Slimane. Niegrzeczne sukienki w stylu baby doll, którymi zasłynęła w latach 90., wróciły na wybiegi w kolekcji wiosenno-letniej 2021 domu mody Balenciaga. A slip dress, przypominające bieliznę, znajdziemy w projektach Gabrieli Hearst. Nie można też zapomnieć o marce Susie Cave – The Vampire’s Wife. Długie, taliowane suknie żony Nicka Cave’a to cała Courtney. A co z Beyoncé i jej renesansowym show? Wystąpiła w projektach Loewe, Gucci, Marca Jacobsa, Alberty Ferretti i kilkunastu innych z topowej listy mody. Tu działa przyciąganie. Każdy chce pracować z Bey. Każdy chce wyglądać jak ona. 
Świat mody i świat estrady są nierozerwalnie połączone, współtworząc baśń dla konsumentów. Marzenie, które choć raz chcielibyśmy spełnić. Gdy kolekcje inspirowane diwami trafiają pod strzechy, dostajemy namacalny dowód na to, że magia istnieje. Ale dziś sam strój może nie wystarczyć. Definicja diwy się zmienia, jest najbliższa tej, którą ukuła Franklin. Ubiór ma znaczenie, konstytuuje ikonę, jest symbolem. A jeśli idą za tym mądre czyny, mamy komplet. Tak powinnyśmy się dziś nosić.