Reklama

Spis treści:

  1. Krok 1: mgiełka, która budzi cerę
  2. Krok 2: róż to nowe BB – ale w kremie
  3. Krok 3: warstwowy glow, który wygląda naturalnie

Krok 1: mgiełka, która budzi cerę

Kluczem do efektu miękkiego rozświetlenia nie jest ciężki makijaż, ale przygotowanie skóry. Inez sięga po Caudalie Beauty Elixir – wodę rozświetlającą, która działa jak szybkie pobudzenie i odświeżenie cery. To produkt inspirowany eliksirem młodości, a jego działanie naprawdę czuć – od razu wygładza i dodaje blasku. Mgiełka zamyka pielęgnację, ale jednocześnie świetnie przygotowuje skórę pod kolejne kroki: rozświetlające produkty o lżejszej konsystencji, które nie obciążają.

Krok 2: róż to nowe BB – ale w kremie

Zamiast podkładu, który często matowi i przytłumia blask skóry, Inez stawia na róż w sztyfcie o właściwościach rozświetlających. Najpierw sięga po Charlotte Tilbury Unreal Blush Healthy Glow Stick – jego pół-transparentna formuła wtapia się w skórę i imituje naturalne zaróżowienie policzków tuż po joggingu lub chwili na słońcu. To właśnie ten efekt dodaje cerze młodzieńczej świeżości i zdrowego tonu. A dzięki kremowej konsystencji produkt bardzo ładnie wtapia się w cerę i pięknie z nią „pracuje”.

Krok 3: warstwowy glow, który wygląda naturalnie

Na koniec – akcent świetlistości i koloru, który scala cały look. YSL Make Me Blush to róż, który Inez aplikuje na wybrane punkty twarzy: szczyty policzków, czubek nosa, a czasem nawet łuk brwiowy. To trik, który nie tylko modeluje twarz, ale też daje efekt „soft lens” – jakby światło miękko opływało skórę. Delikatne drobinki i świetlista formuła nie są nachalne, ale tworzą glow, który wygląda jak naturalna, zadbana cera po dobrze przespanej nocy.

Reklama
Reklama
Reklama