Firmy z większą liczbą kobiet zarabiają więcej. Dlaczego wciąż ich tam nie ma?
Wciąż zbyt mało kobiet zasiada na najwyższych szczeblach zarządzania w polskich firmach. Paradoksalnie, liczne badania – również te prowadzone przez Fundację Liderek Biznesu – pokazują jasno: przedsiębiorstwa, w których kobiety mają realny wpływ na decyzje, generują wyższe zyski. Skoro więc różnorodność płci się opłaca, dlaczego wciąż tak trudno ją osiągnąć?
Spis treści:
Stereotypy wciąż silne
Statystyki są nieubłagane: połowa polskich przedsiębiorstw jest zarządzana wyłącznie przez mężczyzn, i to na każdym szczeblu. Co więcej, większość ankietowanych – niezależnie od płci – przyznaje, że woli mieć przełożonego mężczyznę. Żaden z mężczyzn z najwyższej kadry kierowniczej nie chce mieć szefowej. Skąd ten opór?
– To efekt wieloletnich przyzwyczajeń i społecznych mechanizmów. Skoro na szczytach władzy i w zarządach widzimy głównie mężczyzn, łatwiej jest nam wyobrazić sobie mężczyznę jako lidera – tłumaczy Iwona Kozera. – To nie jest kwestia indywidualnych preferencji, ale zjawisko socjologiczne. Zmiana następuje, ale zbyt wolno.
Co ciekawe, tam gdzie kobiet na stanowiskach zarządczych przybywa, są one oceniane równie wysoko jak mężczyźni – zarówno pod względem skuteczności, jak i stylu przywództwa.
Bariery systemowe, nie mentalne
Często mówi się o „mentalnych barierach” kobiet – o tym, że same nie wierzą w swoje kompetencje, nie aspirują do awansów lub nie umieją negocjować wynagrodzenia. Kozera protestuje przeciwko takiej narracji:
– Blokady nie są w kobietach, tylko w otoczeniu, w którym funkcjonują. Jeśli kobieta widzi, że na szczycie są głównie mężczyźni, racjonalnie ocenia swoje szanse i koszty, które musi ponieść, by się tam dostać. To naturalna reakcja na systemowe nierówności.
To nie kobiety muszą się zmieniać – to organizacje i społeczeństwo muszą stworzyć równe warunki rozwoju dla wszystkich. Różnice w pewności siebie czy sposobie negocjowania są w dużej mierze efektem kulturowych wzorców i symbolicznej przemocy, która przez lata kształtowała nasze postawy.
– Statystycznie kobiety patrzą na siebie bardziej krytycznie niż mężczyźni – mówi Kozera. – Pracując w konsultingu, wielokrotnie proponowałam kobietom prowadzenie dużych projektów. Często słyszałam: „Nie wiem, czy dam radę”. Mężczyźni reagowali zupełnie inaczej: „Jak nie ja, to kto?”. I od razu przedstawiali konkretne warunki, które muszą być spełnione.
Podobny mechanizm działa podczas rozmów o awansach czy wynagrodzeniu. Kobiety zbyt często zaniżają swoje oczekiwania i nie doceniają własnej wartości.
Szklany sufit – czy da się go przebić?
Iwona Kozera, która swoją karierę zaczynała w latach 90., przyznaje, że nie zawsze była świadoma istnienia „szklanego sufitu”. – Wtedy wszystko się budowało od nowa i priorytety były inne. Z perspektywy czasu widzę, że w niektórych momentach mogłam działać inaczej, ale nie żałuję swoich wyborów. Najważniejsze to wyciągać wnioski i patrzeć w przyszłość.
Równość w biznesie nie jest wyłącznie sprawą kobiet – to wyzwanie dla całego społeczeństwa. – Musimy działać razem, bo nie stać nas na marnowanie talentów – podsumowuje Kozera. – Każda zmiana zaczyna się od zadania sobie pytania: co mogę zrobić, by świat wokół mnie był bardziej otwarty na różnorodność?
Zmiany zachodzą powoli, ale są nieuniknione. Warto je przyspieszać – nie tylko w imię sprawiedliwości, ale i biznesowej skuteczności.

