Ten produkt poleciła mi przyjaciółka. Od tamtej pory sięgam po lip stain przed każdym wielkim wyjściem (i nie tylko)
Jako redaktorka beauty przetestowałam dziesiątki produktów do ust, ale żaden nie zdał testu dnia jak ten. Lip stain, który poleciła mi przyjaciółka, okazał się game changerem – trwały, lekki i absolutnie bezobsługowy.

- ELLE
Lip stain to dla mnie rewolucja. I nie tylko ja zachwyciłam się tym rodzajem kosmetyku, co widzę po pełnych zachwytu opiniach na internetowych forach i na TikToku. Co to takiego? Nie jest to klasyczna pomadka ani błyszczyk. To “magiczny barwnik” do ust, który wtapia się w skórę i zostaje tam przez wiele godzin, nawet po lunchu i kolejnym kieliszku szampana podczas wernisażu.
Lip stain daje efekt lekko przygaszonego koloru, który wygląda naturalnie, ale jednocześnie sprawia, że usta wyglądają zdrowo, pełniej i bardzo “chic”. Od kiedy go używam, przestałam obsesyjnie zerkać w lusterko – wiem, że makijaż ust wygląda dobrze przez całą noc.
Lip stain, czyli efekt wow dla wymagających
Lip stain cechuje trwałość tintu z lekkością błyszczyka. Co ważne, pigment utrwala się po kilku sekundach, a produkt nie klei się, nie rozmazuje i nie zostawia śladów – na kilka, a nawet kilkanaście godzin wtapia się w usta niczym kolorowy tatuaż.
Od jakiegoś czasu social media szturmem podbija lip stain w formie peel off. To barwnik w formie żelu – nakłada się go na usta jak maskę, czeka kilka minut, aż zaschnie, a następnie… po prostu się go odkleja. “Pamiątką” jest trwały, półtransparentny pigment, który możesz podbić np. błyszczykiem. Incluencerki stosują lip stain na całe usta, żeby uzyskać charakterystyczny, lekko rozmyty efekt “blotted lips” lub tylko na kontur ust, żeby nie musieć go zaznaczać ołówkiem.
Jakie kosmetyki typu lip stain poleciła mi przyjaciółka?
Za namową przyjaciółki wypróbowałam cieszący się świetnymi opiniami długotrwały tint do ust od Gosh, za który zapłaciłam około 35 zł. Lubię go, bo nie wysusza, a intensywność efektu można dostosować do swoich potrzeb – w ciągu dnia wystarczy mi jedna, półtransparentna warstwa tintu w odcieniu Wild Berry, wieczorem dokładam jeszcze dwie.
Hitem okazała się też konturówka do ust typu peel off Lip Shift Ink w odcieniu Bitten Cherry od Makeup Revolution. Nakładam ją na minutę i cieszę się ultraprecyzyjnie podkreślonym konturem warg bez ryzyka, że makijaż zniknie po pierwszej kawie.

