Reklama

Prawda jest taka, że trudno wskazać jedną przyczynę wypadania włosów — może to być mieszanka genów, hormonów, stresu, odżywiania, chorób, stylu życia i wielu innych czynników. Ale sporo już wiemy. Porozmawialiśmy z lekarzami i ekspertami, aby dowiedzieć się, które historie o włosach to bajki, które mają sens, a które wymagają dokładniejszego wyjaśnienia.

Mit 1: Wypadanie włosów jest nieodwracalne

Niekoniecznie. To zależy od rodzaju łysienia. Istnieje ponad 15 typów wypadania włosów i w części przypadków proces ten można odwrócić. Wszystko sprowadza się do mieszków włosowych, czyli woreczków, z których wyrasta włos. Mieszki są jak komórki tłuszczowe czy jajeczka – rodzimy się z określoną ich liczbą i organizm nie jest w stanie wytworzyć nowych.

[Kiedy] mieszek po prostu nie może już dłużej funkcjonować, włos wypada, mieszek obumiera i mamy do czynienia z trwałym wypadaniem włosów” – tłumaczy Valerie Callender, MD, FAAD, dermatolog z Maryland. „Jeśli jesteśmy w stanie obudzić mieszki, oznacza to, że utrata włosów jest we wczesnym stadium i prawdopodobnie można ją odwrócić”.

Pierwsze oznaki łysienia to wzmożone wypadanie, przerzedzenie lub cofająca się linia włosów. Aby dowiedzieć się, z jakim rodzajem wypadania włosów masz do czynienia, najlepiej udać się do lekarza – samodzielna diagnoza jest trudna, a wczesna interwencja kluczowa.

Androgenowe wypadanie włosów to najczęstszy typ, który dotyczy ponad 30 milionów kobiet w USA. U kobiet objawia się ono najczęściej przerzedzeniem włosów, a nie łysymi plackami czy całkowitym wyłysieniem. Z kolei łysienie trakcyjne to inny, odwracalny rodzaj łysienia, spowodowany zbyt mocnym naciąganiem włosów, np. przez ciasne fryzury.

Telogenowe wypadanie włosów — wywołane stresem, zmianami hormonalnymi lub niedoborami odżywczymi — może być niepokojące, ale jest tymczasowe. „Zazwyczaj pojawia się około trzech miesięcy [po stresującym wydarzeniu], kiedy włosy przechodzą z fazy wzrostu w fazę wypadania” – wyjaśnia Iris Rubin, MD, dermatolog i założycielka marki SEEN. „Może się zdarzyć po chorobie, bardzo wiele osób doświadczało tego po COVID-zie. Pojawia się również po ciąży, przy chorobach tarczycy czy niektórych lekach, nawet GLP-1”.

Mit #2: Minoksydyl nie pomaga, gdy łysienie już się rozpoczęło

Jest dokładnie odwrotnie. Lekarze podkreślają, że nie powinno się stosować minoksydylu zanim zauważymy pierwsze oznaki utraty włosów. Minoksydyl to lek rozszerzający naczynia krwionośne, który zwiększa dopływ krwi do mieszków włosowych, gdy stosowany jest miejscowo. To złoty standard w leczeniu różnych typów łysienia, szczególnie androgenowego. „Może naprawdę bardzo pomóc” – mówi David Kim, MD, dermatolog z Nowego Jorku.

Cykl życia włosa obejmuje cztery fazy: anagen (wzrost), katagen (przejściowa, spowolnienie), telogen (spoczynek) i egzogen (wypadanie). Minoksydyl skraca fazę telogenu, przywracając włosy szybciej do fazy wzrostu.

Obecnie FDA zatwierdziła tylko miejscowe stosowanie, ale wielu lekarzy przepisuje także minoksydyl doustny. Może jednak powodować podrażnienia skóry głowy, początkowe wypadanie, niepożądany porost włosów w innych miejscach ciała czy zmianę tekstury włosów. Nie wolno go stosować w ciąży i podczas karmienia piersią. Uwaga: jest również silnie toksyczny dla zwierząt.

Dermatolodzy zalecają stosowanie go w postaci pianek czy serum, a nie szamponów. „Szampony mogą pomóc utrzymać zdrową skórę głowy, zmniejszyć nadbudowę i dodać objętości, ale zazwyczaj nie wnikają na tyle głęboko, by powstrzymać prawdziwe łysienie” – mówi Mona Gohara, MD, dermatolog z Connecticut. Dodaje też, że produkty „dla kobiet” często są delikatniejsze i droższe, częściowo z powodów marketingowych.

Andreas Kuehn//Getty Images

Mit #3: Minoksydyl to jedyne rozwiązanie

Nieprawda. Choć minoksydyl uchodzi za crème de la crème terapii, kobiety mają inne opcje. Spironolakton, lek często stosowany w leczeniu trądziku hormonalnego, świetnie sprawdza się również na włosy. „Wybiorę go zamiast minoksydylu u kobiet, które szczególnie obawiają się porostu włosów na twarzy czy ciele”, mówi Maryanne Makredes Senna, MD, adiunkt dermatologii w Harvard Medical School i dyrektorka Lahey Hair Loss Center of Excellence.

Innym rozwiązaniem jest PRP (osocze bogatopłytkowe) – polega na odwirowaniu krwi pacjenta, by pozyskać płytki krwi, które następnie wstrzykuje się w skórę głowy. „To może stymulować mieszki włosowe” – wyjaśnia Gabriel Chiu, DO, chirurg plastyczny z Beverly Hills – choć dla niektórych bywa bolesne.

Mit #4: Olejek rozmarynowy może powodować wypadanie włosów

W sieci pojawiły się głosy, że popularny Rosemary Mint Oil od Mielle powoduje utratę włosów. Eksperci wskazują jednak, że winowajcą mógł być ekstrakt z pokrzywy, a nie sam rozmaryn. Tymczasem TikTok wręcz huczy od zachwytów nad produktami, takimi jak Rosemary Serum od Nécessaire czy olejek rozmarynowy Briogeo.

Jedno z badań wykazało, że olejek rozmarynowy działał równie dobrze jak 2% minoksydyl, przy mniejszym podrażnieniu skóry głowy, choć potrzebne są szersze badania. „Olejek rozmarynowy zyskał popularność, bo może poprawiać krążenie i redukować stan zapalny” – tłumaczy Gohara. „Można to porównać do delikatnego treningu dla skóry głowy – może pomóc, ale to nie to samo co leki na receptę”.

Mit #5: Łysienie dziedziczymy tylko po matce

Powszechna opinia mówi, że aby przewidzieć swoje włosy, należy spojrzeć na dziadków od strony matki. To jednak nie do końca prawda. Zarówno u kobiet, jak i mężczyzn, trudno jednoznacznie wskazać źródło łysienia.

Jeśli ty, twój tata i mama jesteście łysi, wtedy można powiedzieć dwa plus dwa równa się cztery” – żartuje Callender. „Ale to może przeskakiwać pokolenia i czasem nie da się wskazać, po kim właściwie odziedziczyliśmy gen”.

Nathan Griffith//Getty Images

Mit #6: Suplementy są zawsze bezpieczniejsze niż leki

Suplementy mogą wspierać włosy, ale ich skuteczność zależy od przyczyny łysienia. Działają najlepiej przy niedoborach witamin i minerałów. „Jeśli masz niski poziom żelaza, witaminy D czy kwasu foliowego, należy je uzupełnić [dla zdrowego wzrostu włosów]” – mówi Gohara. Ale jeśli wyniki są prawidłowe, suplementy prawdopodobnie niewiele zmienią.

Nowe badania w Journal of Gastroenterology pokazują jednak, że niektóre suplementy mogą obciążać wątrobę (ze względu na wysokie dawki kurkumy, ashwagandhy czy skrzypu polnego). Senna podkreśla, by uważać na takie składniki w nadmiarze. „Megadawki biotyny nie tylko nie pomagają na włosy, ale mogą też zafałszować wyniki badań tarczycy” – dodaje.

Mimo to poważne uszkodzenia wątroby zdarzają się rzadko. „Gdyby setki pacjentów miały takie problemy, FDA natychmiast wycofałaby te suplementy z rynku” – uspokaja Callender.

Mit 7: Włosy się nie starzeją

Niektórzy sądzą, że włosy „starzeją się” tylko przez siwienie lub wypadanie. W rzeczywistości, podobnie jak reszta ciała, zmieniają się subtelnie z czasem. „Z biegiem lat mieszki włosowe męczą się od zużycia” – mówi Gohara. – „Włosy stają się cieńsze, wolniej rosną, tracą pigment i mogą być bardziej łamliwe”.

Rosdiana Ciaravolo//Getty Images

Mit 8: Najczęstszą przyczyną wypadania włosów u czarnoskórych kobiet jest łysienie z naprężenia

Nieprawda. Najczęstszą przyczyną, podobnie jak u wszystkich kobiet, jest łysienie androgenowe. Jednak wśród czarnoskórych kobiet bardzo często występuje CCCA (centralne łysienie bliznowaciejące) – choroba zapalna, która niszczy mieszki i prowadzi do trwałej utraty włosów.

To rodzaj zapalnego łysienia bliznowaciejącego, które atakuje mieszki i je niszczy” – tłumaczy Callender. „Nie znamy przyczyny. Podejrzewamy podłoże genetyczne, bo dotyczy głównie czarnoskórych kobiet”. CCCA bywa też związane z mięśniakami macicy, cukrzycą, a czasem rakiem piersi.

Leczenie polega na zatrzymaniu procesu zapalnego: stosuje się miejscowe i iniekcyjne sterydy, antybiotyk doksycyklinę (w małych dawkach działa przeciwzapalnie), szampony przeciwgrzybicze, a obiecującą opcją jest także miejscowa metformina.

Tekst oryginalnie pojawił się w ELLE US

Reklama
Reklama
Reklama