Reklama

Uwielbiam polskie marki kosmetyczne. Od lat udowadniają, że jakością, designem i skutecznością w niczym nie ustępują światowym gigantom. Wiele razy przekonałam się, że produkty „made in Poland” są innowacyjne, pięknie podane i przede wszystkim skuteczne. Jedną z takich marek bez wątpienia jest Inglot. Ostatnio marka jeszcze mocniej zaznaczyła swoją obecność na arenie międzynarodowej, zapraszając do współpracy modelkę Barbarę Palvin – ikonę światowego modelingu. To potężny krok, który pokazuje, że polska marka aspiruje i trafia do najbardziej wymagających klientek na całym świecie.

Velvet Define – co to za konturówka?

Velvet Define od Inglot to konturówka do ust, która łączy w sobie właściwości kredki i pomadki. Jej formuła została opracowana tak, by zapewnić maksymalny komfort noszenia i jednocześnie spektakularny, ale bardzo naturalny efekt wizualny.

Produkt jest dostępny w 10 odcieniach – od jasnych nude, przez ciepłe beże, aż po przygaszone róże. Każda kredka ma dołączoną temperówkę, dzięki czemu można utrzymać jej końcówkę w idealnym kształcie do precyzyjnej aplikacji. Konsystencja jest kremowa, co sprawia, że można ją z powodzeniem stosować jako pomadkę. Velvet Define ma satynowe wykończenie, nie jest matowa ani błyszcząca, dzięki temu odbija światło w bardzo naturalny sposób i optycznie powiększa usta.

Lepsza niż Rhode? Tak – i to bez dwóch zdań

W świecie beauty trudno o produkt, który zyskałby status „must-have” bez potężnej kampanii reklamowej. A jednak – Velvet Define zyskała moją sympatię znacznie szybciej niż popularne konturówki Rhode. Dlaczego? Za każdym razem, gdy używam tej kredki, słyszę pytanie: „Czy powiększyłaś usta?”. I nie jest to przypadek. Konturówka Inglot tworzy złudzenie objętości w sposób, który nie wygląda teatralnie. W porównaniu do Rhode:

  • Velvet Define daje bardziej subtelny, ale trwalszy efekt. Dzięki kremowej formule nie tworzy przerysowanej linii wokół ust, tylko wtapia się w naturalny kształt warg, jednocześnie z nich nie znika tuż po aplikacji.

  • Jest praktyczniejsza. Wystarczy jeden produkt, by wykonać pełny makijaż ust. W przypadku Rhode, dla widocznego efektu często potrzebne są dwa kosmetyki: konturówka i pomadka lub błyszczyk.

Dlaczego wszyscy pytają, czy powiększyłam usta?

To jedno z tych pytań, które słyszę nieustannie, kiedy używam Velvet Define. I nie, nie przesadzam. Ludzie zauważają różnicę: subtelnie podkreślone kontury, pełniejsze wargi, miękkie wykończenie. Ale nie potrafią wskazać, co dokładnie się zmieniło. To właśnie największa zaleta tej kredki – tworzy efekt „wow” bez efektu „widać, że ma makijaż”.

Używam koloru zbliżonego do mojego naturalnego odcienia ust (63 Rose Chocolate) – dzięki temu zyskuję wrażenie objętości i definicji, ale bez kontrastu i ostrych linii. Dodatkowo, kremowa formuła wypełnia drobne linie na wargach, przez co usta wyglądają młodziej i zdrowiej.

Komu polecam ten produkt?

Velvet Define od Inglot to idealny wybór dla:

  • osób, które lubią naturalny i subtelny makijaż ust, ale nie chcą rezygnować z efektu „wow”,

  • fanek kosmetyków 2w1 – konturówka i pomadka w jednym produkcie,

  • osób, które cenią komfort noszenia – bez uczucia suchości czy lepkości,

  • kobiet, które chcą osiągnąć efekt powiększenia bez skalpela i inwazyjnych metod.

Velvet Define od Inglot to konturówka, która z powodzeniem zastępuje wiele znanych produktów, w tym te od Rhode. Dzięki niej usta wyglądają na pełniejsze, bardziej zdefiniowane i naturalnie piękne. Kremowa konsystencja, możliwość stosowania jako pomadki i efekt, który sprawia, że ludzie pytają o zabiegi estetyczne – to wszystko czyni ją prawdziwym kosmetycznym hitem.

Reklama
Reklama
Reklama