Samoopalacz w piance od polskiej marki zmienia zasady gry. Nie plami, nie wysusza, pachnie, ma d-pantenol i ekstrakt bursztynu
Na rynku samoopalaczy w piance pojawił się nowy, mocny gracz. Jako redaktorka beauty wybrałam trzy rzeczy, które całkowicie mnie przekonały w tej nowości od polskiej marki.

W ostatnich latach przetestowałam wiele (naprawdę wiele) samoopalaczy i myślałam, że skoro sezon rozpoczęłam wycieczką do słonecznego Dubaju, w tym roku wyjątkowo nie będę potrzebować pomocy w nabraniu opalenizny. Majowa pogoda szybko mnie jednak zweryfikowała. Dlatego przetestowałam nowość od polskiej marki – samoopalacz w piance, który daje efekt muśnięcia słońcem już w godzinę.
LOVE AT FIRST TAN – samoopalacz w piance polskiej marki Veoli Botanica
Nowość polskiej marki naturalnych kosmetyków Veoli Botanica od razu trafiła na moją listę do testów. Nie tyle z powodu mojej miłości do samoopalaczy, ale przede wszystkim z potrzeby znalezienia naturalnej formuły, która subtelnie, a jednocześnie widocznie przyciemni skórę. Dlatego samoopalacz w piance Veoli Botanica od początku wzbudził moje zainteresowanie. Debiutuje w dwóch wariantach, co jest dla mnie jedną z największych zalet wyróżniających go na tle innych produktów.
1. Dwa odcienie dla różnych karnacji
Produkt występuje w dwóch wariantach. Choć wiele marek oferuje pianki o różnym stopniu intensywności opalenizny, tutaj różnica dotyczy nie jej "siły", lecz odcienia. Cocoa Kiss nadaje chłodniejszy, czekoladowy kolor, a Amber Crush cieplejszy, karmelowy.
2. Naturalny skład
Do najważniejszych składników aktywnych pianki należą:
- Wegański DHA – naturalny składnik samoopalający, pozyskiwany z buraków cukrowych i trzciny cukrowej.
- Ekstrakt z bursztynu – intensyfikuje efekt brązujący, wspiera naturalne mechanizmy obronne skóry oraz przyspiesza jej regenerację.
- D-pantenol – odżywia i wygładza naskórek oraz łagodzi podrażnienia.
3. Szybki efekt
Trzecią dużą zaletą pianki jest szybkie działanie – efekty widać już po godzinie lub dwóch. Jeśli chcesz uzyskać delikatną, naturalnie wyglądającą opaleniznę, tyle czasu wystarczy. Jednak pozostawiając piankę na 6–8 godzin, uzyskasz znacznie intensywniejszy efekt, ale nadal naturalny, nie sztuczny. Szybkość działania to ogromny plus – zarówno dla oszczędności czasu, jak i dla indywidualnych preferencji dotyczących efektu.
Produkt ma też wiele innych zalet, między innymi przyjemny zapach oraz formułę, która nie zostawia plam i nie wysusza skóry.
Pianki opalające
Jedną z chętnie polecanych pianek jest Azure Tan Bronze Glow Clear Gradual. Ta pianka samoopalająca jest idealna dla osób o jasnej karnacji, które szukają delikatnej, subtelnej opalenizny. Pianka ma uniwersalną bazę, która pasuje zarówno do ciepłych, jak i zimnych tonów skóry. Produkt ten jest szczególnie polecany pannom młodym, ponieważ nie zawiera barwnika wstępnego, dzięki czemu ryzyko pobrudzenia sukni ślubnej jest praktycznie zerowe. W składzie znajdziemy organiczną wodę kokosową, ceramidy, kwas hialuronowy oraz witaminy B3, B5, C i E.
B.Tan to produkt, który od razu wyróżnia się na drogeryjnej półce. Choć podnosząc go w Rossmannie wiedziałam o nim niewiele, muszę przyznać, że ta pianka sprawdziła się u mnie doskonale. Mimo że nazwa „I want the darkest tan possible” może trochę onieśmielać, efekt jest naprawdę naturalny.