Przetestowałam liftingujące płatki pod oczy z kolagenem polskiej marki. Efekt „sparkling eyes” zobaczyłam po 3 minutach
Te płatki pod oczy to mój nowy hit. Myślałam, że nic nie jest w stanie pobić moich ulubionych (do tej pory) plasterków, ale się myliłam. Oto dlaczego.

Płatki pod oczy to mój kosmetyczny niezbędnik. Zawsze mam w lodówce cały zapas, bo stosuję je regularnie (zwykle 2 razy w tygodniu). Ostatnio kupiłam inne niż stosowałam do tej pory i to był strzał w 10! Teraz polecam je każdemu. To produkt polskiej marki kosmetycznej.
Liftingujące płatki pod oczy z kolagenem Inglot LAB – efekty
Muszę przyznać, że początkowo byłam do nich dość sceptycznie nastawiona, ponieważ wcześniejsze testy (a było ich wiele) pokazały mi, że żadne polecane płatki pod oczy nie są w stanie przebić dzianiem moich - dotychczas - ulubionych. Aż w końcu trafiłam na liftingujące płatki pod oczy polskiej marki kosmetycznej Inglot LAB.
Przede wszystkim są cieniutkie, ale nie na tyle, żeby rozrywać się przy wyciąganiu z opakowania. Doskonale przyklejają się do skóry i nie zsuwają się nawet podczas ruchu. Nakładasz je i możesz dalej robić swoje, bo zostają dokładnie tam, gdzie je przykleisz. W zasadzie jeszcze żadne płatki pod oczy nie trzymały mi się tak dobrze na skórze. Ale to – oczywiście – nie jest ich jedyna zaleta. Liftingujące płatki pod oczy od Inglot LAB zostały zatopione w niezwykle odżywczej esencji z kolagenem, która nie tylko przywraca świeżość spojrzeniu, ale działa wielopoziomowo. Efekt mocnego nawilżenia, wygładzona i rozświetlona skóra, ściągnięta opuchlizna i tak mogłabym dalej wymieniać, bo te płatki robią różnicę – serio! Mam wrażenie, że dzięki nim oznaki zmęczenia momentalnie znikają. Zresztą sama zobaczysz, że skóra w miejscu przyklejenia płatków w kilka minut staje się realnie inna, a efekt „sparkling eyes” po prostu zwala z nóg.

Liftingujące płatki pod oczy Inglot LAB są delikatne, dlatego z powodzeniem mogą być również stosowane przy skórze wrażliwej. W jednym opakowaniu dostaje 60 sztuk złotych płatków, które możesz przyklejać dowolną stroną. Jeszcze jedno. Przed nałożeniem warto schować płatki do lodówki (na około 15 minut), dzięki temu uzyskasz dodatkowy efekt chłodzący, który również przyczynia się do zmniejszenia „worków” i cieni pod oczami.
Płatki przyjemnie się aplikuje, nie zjeżdżają i efekt widać już po pierwszej aplikacji. Mega plus za ilość składników aktywnych.
Liftingujące płatki pod oczy Inglot LAB – skład
Efekty jakie dają te liftingujące płatki pod oczy wynikają – oczywiście – z ich składu. Te niepozorne plasterki zostały po brzegi zatopione w niezwykłej formule napompowanej składnikami aktywnymi. Oto co w sobie skrywają.
- Niacynamid – rozjaśnia cienie, redukuje zmarszczki i działa przeciwzapalnie (może redukować obrzęki)
- Trehaloza – głęboko nawilża
- Złoto koloidalne – poprawia krążenie krwi, dotlenia i pobudza skórę, a tym samym spowalnia procesy starzenia się skóry
- Kwas hialuronowy – nawilża, wygładza i uelastycznia skórę
- Hydrolizowany kolagen – poprawia strukturę i sprężystość skóry
- Ekstrakt z korzenia lukrecji gładkiej – działa łagodząco i kojąco, a do tego rozjaśniająco. Dzięki temu przyczynia się do zmniejszenia cieni i „worków” pod oczami.
Jak wzmocnić działanie płatków pod oczy?
Pamiętaj, że płatki pod oczy to nie wszystko. Świetnie sprawdzają się jako doraźny „wspomagacz”, ale na pewno nie zastąpią ci codziennej pielęgnacji. Delikatna skóra pod oczami po prostu potrzebuje specjalnego zaopiekowania. Dlatego podrzucam wam 3 kremy pod oczy, które według mnie doskonale się w tym sprawdzają. Polecam je z czystym sumieniem, bo każdy z nich przetestowałam na sobie.

