„Pielęgnacja to styl życia". O swoich rytuałach piękna opowiada nam Paulina Krupińska
Nie szuka dróg na skróty, wierzy w codzienną rutynę i sprawdzone formuły. Jako twarz gamy Vichy Liftactiv stawia na świadomą pielęgnację, bo wie, że warto.

Jesteś nie tylko prezenterką i modelką, ale też mamą dwójki dzieci – brzmi jak niezły maraton! A mimo to twoja skóra wygląda na wypoczętą i promienną. Jak udaje ci się w tym codziennym biegu znaleźć czas na pielęgnację?
Paulina Krupińska: Zaczęłabym od tego, że moje życie nie różni się niczym od innych matek. Ale pielęgnacja to coś, co towarzyszyło mi jeszcze zanim zostałam mamą. To nie obowiązek, tylko przyjemność. Gdy byłam nastolatką, robiłyśmy sobie z mamą domowe spa, np. nakładałyśmy maseczki, które same przygotowywałyśmy. To był czas bliskości i troski o siebie. Dziś taki moment dla siebie mam, gdy dzieci już śpią – czasem z muzyką, w łazience, która stała się moim spa. Wystarczą dobre, sprawdzone produkty i mam poczucie, że robię coś dobrego dla swojej skóry.
Jesteś znana z tego, że zdrowo się odżywiasz, jesteś aktywna fizycznie, dbasz o ciało i umysł. A gdzie w tym wszystkim plasuje się pielęgnacja skóry? Co według ciebie najbardziej wpływa na jej zdrowy wygląd?
Pielęgnacja skóry to absolutna podstawa, ale aktywność fizyczna działa lepiej niż niejedna kuracja. Po treningu skóra jest dotleniona, promienna, napięta. Nie piję dużo alkoholu, nie palę papierosów, od nastoletnich lat unikam słońca. I to widać – skóra nie ma przebarwień, jest w dobrej kondycji. Nie korzystam z botoksu ani wypełniaczy – to nie moja droga. Zmarszczki? Oczywiście, że są, ale najbardziej liczy się dla mnie to, że skóra jest nawilżona i promienna. Pielęgnacja daje efekty, których nie da się osiągnąć na skróty.
A masz jakieś ulubione rytuały – masaże lub zabiegi, które pomagają utrzymać ciało i umysł w dobrej formie? Coś, co zawsze działa?
Ostatni masaż miałam chyba z siedem miesięcy temu, ale najchętniej decyduję się na masaże mięśniowo-powięziowe. Mam też swoje domowe spa w łazience oraz rytuały oczyszczania i nawilżania. Żyję w harmonii ze sobą i światem. Otaczam się tym, co naprawdę ważne – bliskością, która koi i daje siłę. To właśnie dzięki temu odnajduję spokój, balans i wewnętrzną równowagę. A ona naturalnie odbija się na mojej skórze – spokojnej, promiennej, takiej, która niczego nie musi udowadniać.

Jak dziś podchodzisz do tematu pielęgnacji anti-age, wiedząc, że to tak złożony proces? Naukowcy Vichy odkryli, że w skórze mamy aż 16 typów kolagenu. Jak ta wiedza zmieniła twoje podejście do pielęgnacji anti-age?
Wiedziałam, że po 25. roku życia kolagen zaczyna spadać, ale nie panikowałam. Po prostu zaczęłam bardziej dbać o pielęgnację. Gdy usłyszałam o 16 typach kolagenu, byłam ciekawa, czy można je wszystkie wspierać. Widać, że nauka idzie do przodu – czemu z tego nie korzystać?
Testowałaś serum Liftactiv Collagen Specialist 16. Co cię w nim najbardziej przekonało i jakie efekty zauważyłaś? Co sprawia, że chętnie po nie sięgasz?
Po jego użyciu skóra jest tak nawilżona, że nie potrzebuję już dodatkowego kremu. Jest jak filtr z Instagrama, który wygładza, rozświetla i napina. Używam go codziennie – świetnie sprawdza się solo, ale też jako baza pod makijaż. Składniki wspierają wszystkie 16 typów kolagenu, a produkt jest odpowiedni nawet dla wrażliwej skóry. Co ciekawe, zachęciłam też męża i teraz sam pyta, czy mam coś jeszcze. A jeśli ludzie pytają, czy miałam botoks, to wiem, że pielęgnacja naprawdę działa.
Materiał promocyjny marki Vichy

