Reklama

Oficjalnie rozpoczynamy sezon na opaleniznę! Choć pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza, nie musimy czekać na upały, by cieszyć się piękną, brązową skórą. Z pomocą przychodzą odpowiednie kosmetyki. Jeśli chodzi o samoopalacze pianka St. Moriz budzi szczególne zainteresowanie. Dlaczego? Wyjaśniam.

Reklama

Samoopalacz St. Moriz

Do samoopalaczy zawsze podchodziłam z pewnym dystansem. Perspektywa nienaturalnego koloru skóry, plam i pobrudzonych ubrań skutecznie mnie zniechęcała. Na szczęście to już nie te czasy – kosmetyki samoopalające, które kiedyś były synonimem kiczu, dziś pozwalają uzyskać naturalnie wyglądającą opaleniznę, którą możemy stopniować według własnych upodobań. Jedną z najpopularniejszych marek, które zdobyły serca dziewczyn, jest St. Moriz. W ich ofercie znajdziemy mgiełki, pianki, balsamy, a także akcesoria do samoopalania, ale to właśnie mus jest absolutnym bestsellerem.

Dla nas, słowianek o jasnej karnacji, najlepszym wyborem będą samoopalacze w odcieniu „Medium”, które brązowią skórę w naturalny sposób, bez efektu przesady. Szybkoschnąca formuła St. Moriz to, obok pięknego efektu opalenizny, jedna z największych zalet tego produktu. Nie zostawia plam, ponieważ dokładnie widzisz, gdzie już go nałożyłaś.

St. Moriz samoopalacz – opinie

Mus samoopalający St. Moritz cieszy się świetnymi opiniami właściwie na każdej platformie – zarówno w drogerii internetowej Cocolita, gdzie samoopalacz ma ocenę 5/5 z ponad dwudziestu ocen, a użytkowniczki piszą o nim tak:

Polecam piankę samoopalajacą ma przyjemny zapach niż wszystkie inne , długo utrzymuje się na skórze oraz ma super odcień. Nie jest pomarańczowa na skórze. Cena bardzo przystępna jak na tak dobry produkt” – Julia.

To kolejka zużyta butelka z musem samoopalającym. Samoopalacz nanoszę rękawicą, dzięki czemu nigdy nie doświadczyłam smug. Kolor jest subtelny, nie jest pomarańczowy, za to bardzo naturalny. Mus posiada kolor dzięki czemu widać gdzie już został zaaplikowany. Nie ma nieprzyjemnego zapachu jak wiele produktów tego typu” – Ewa.
W rankingu KWC mus opalający otrzymał ocenę 4,2/5 na podstawie ponad osiemdziesięciu opinii.

„Nie wierzyłam, że będzie aż taki super. Przeczytałam sporo opinii na temat tego produktu, spróbowałam i cieszę się, że sama mogę wystawić pozytywną opinię. Naturalnie jestem blada, a ten produkt mi spełnił marzenia o całorocznej opaleniźnie. Aplikacja jest z rękawiczką do samoopalacza bardzo prosta. Polecam aplikować tylko przy dziennym świetle”.

Jak przygotować skórę pod nałożenie samoopalacza?

Jak mogłyście zauważyć, w opiniach pojawia się kilka „ale” – należy nakładać produkt na suchą skórę, w dziennym świetle, używając rękawicy. Dlatego przedstawiam pięć zasad przygotowania skóry do samoopalacza:

Dzień przed:

  1. Zrób peeling skóry – Przed aplikacją samoopalacza warto zrobić peeling ciała, aby usunąć martwy naskórek. Dzięki temu produkt będzie się równomiernie rozprowadzał, a efekt opalenizny będzie wyglądał naturalniej.
  2. Nałóż nawilżający balsam – Przed użyciem samoopalacza, nawilż skórę odpowiednim balsamem, zwłaszcza na suchych miejscach, jak łokcie, kolana czy dłonie. Nawilżenie sprawi, że skóra będzie gładka i pomoże uniknąć nierówności w aplikacji samoopalacza.

W tym samym dniu:

Reklama
  1. Oczyść skórę z resztek kosmetyków – tuż przed aplikacją upewnij się, że skóra jest czysta i pozbawiona resztek kosmetyków (np. perfum czy dezodorantów), które mogą wpłynąć na trwałość lub wygląd opalenizny.
  2. Zastosuj rękawicę do aplikacji – Aby uniknąć plam na dłoniach i zapewnić równomierne rozprowadzenie produktu, warto używać specjalnej rękawicy do aplikacji samoopalacza. Dzięki temu uzyskasz idealny efekt bez smug.
  3. Unikaj kontaktu z wodą przez kilka godzin – Po nałożeniu samoopalacza, staraj się nie kontaktować ze skórą wodą przez przynajmniej 4 godziny. Daje to czas na wchłonięcie się produktu i uzyskanie równomiernego efektu opalenizny.
Reklama
Reklama
Reklama