7 perfum w typie "love-or-hate" według AI. Nr 4 to kontrowersja z 1985 roku, którą kocham
Wywołują skrajne emocje i odczucia. Jedno jest pewne, nie można obok nich przejść obojętnie. Wyjątkowe flakony, które są na ustach wielu, zapadając w pamięć na długo.

Jedną z ważniejszych cech, która jest dla nich wspólna, to brak neutralności. Pokochaj, albo znienawidź, to hasło przewodnie, które towarzyszy tym wybranym perfumom. A jak jest w waszym przypadku?
Chanel No. 5 - perfumy w typie love or hate
Połączenie aldehydów i bergamotki powoli ustępuje miejsca kwiatowemu trio - irysowi, róży i jaśminowi. Całość otulona wetywerią i wanilią. Zwany przez mniej zainteresowanych "babcinym" zapachem, który męczy przez kolejne godziny.
Chanel No 5 EDP to jeden z najbardziej ikonicznych i rozpoznawalnych zapachów na świecie, który jest synonimem luksusu i elegancji. Po przetestowaniu mogę stwierdzić, że jego renoma jest w pełni zasłużona.Chanel No 5 jest klasycznym zapachem, który łączy kwiatowe i aldehydowe nuty, tworząc unikalny, luksusowy bukiet. Zapach jest elegancki i kobiecy, idealny na wieczorne wyjścia i specjalne okazje. Jedną z głównych zalet Chanel No 5 EDP jest jego trwałość. Zapach utrzymuje się na skórze przez cały dzień, a na ubraniach nawet dłużej.
wspomina użytkowniczka na łamach KWC
Tom Ford Black Orchid - perfumy w typie love or hate
Jedni mdleją z uwielbienia... inni zaś z odrazy. Ten wyjątkowo mocny i nie dający o sobie zapomnieć zapach buntuje i rozkochuje. Trufla łączy się z meksykańską czekoladą i jest podbita orchideą zatopioną w korzennych przyprawach.
Jako fanka ciężkich perfum musiałam go mieć. Tom Ford Black Orchid to zapach, który wywołuje mieszane uczucia i nie pozostawia obojętnym. Jest to ciężki, głęboki i niezwykle zmysłowy zapach, który może być trudny do polubienia dla niektórych osób. Jego intensywność może być przytłaczająca, a niektórzy mogą nawet uznać go za lekko męski.Jednakże, to właśnie ta wyrazistość i nietypowość sprawiają, że Black Orchid wyróżnia się na tle innych perfum.
dodaje użytkowniczka na łamach KWC
Guerlain Shalimar - perfumy w typie love or hate
Zwany także "dusicielem", który w w większych dawkach potrafi zawrócić w głowie - niekoniecznie pozytywnie. Wielbiciele twierdzą, że słodkie nuty cytrusów w połączeniu z jaśminem i kadzidłem to mariaż doskonały.
Otwarcie kompozycji to jeden z moich ulubionych momentów. Cytrusowa świeżość nie tyle jest lekka, co migotliwa, błyskotliwa i zmienna, jak pierwsze wrażenie obiecującej znajomości. Niby troszkę dystansu jest, ale jednocześnie błyska to energią bergamotki, to ciepłem nut drzewnych, to lekko odpycha cytrynowym chłodem. To zabawa dyskusją, za którą czai się coś, co jest dla człowieka zagadką.
wspomina użytkowniczka na łamach KWC
Dior Hypnotic Poison - perfumy w typie love or hate
To wilk w owczej skórze wśród perfum. Potrafi przydusić swoją słodyczą, a potem wywołać niepożądany ból głowy. Są jednak miłośnicy, którzy twierdzą, że to nie trucizna, lecz niewiarygodny aromat, który wzmaga pożądanie. Nuty powideł śliwkowych, delikatnie przydymionych kadzidłem i sparowane z różą - to wyjątkowe połączenie.
Już po pierwszym psiknięciu doszło do magii połączonej z miłością. Czułam jakby rzucono na mnie zaklęcie. Zapach bardziej od trucizny kojarzy mi się z eliksirem miłości, stworzonym przez przepełnioną namiętnością czarownicę. Pewną siebie kobietę, potrafiącą rzucać najmocniejsze czary, której nikt nigdy nie zapomina. Nie zapomnę tej głębi zapachów, tej ilości wyczuwalnych przeze mnie nut. Z jednej strony słodycz, z drugiej moc, mroczność. Wyczuwalna jest śliwka zatopiona w kwiatowym eliksirze, połączonym z korzennym wywarem. Magia!
dodaje użytkowniczka na łamach KWC
Juliette has a gun Not a Perfume - perfumy w typie love or hate
Ambroksan i cetalox to dwie nuty zapachowe, które wypełniają flakon. Domowe, wręcz mydlane perfumy, które wywołują skrajne opinie. Inni zaś sądzą, że to ulotne powietrze, które nie ma szans utrzymać się na skórze.
Juliette Has a Gun Not a Perfume to dla mnie po prostu perfumy DOMOWE. Są bliskoskórne, pachną czystością i ciałem prosto po kąpieli, ale nie są mydlane. Nie mają żadnych dodatków kwiatowych czy owocowych, co czyni je nieinwazyjnymi perfumami idealnymi do stosowania po domu - czuję się w nich świeżo i jednocześnie naturalnie, bez żadnych sztucznych zapachów.
ocenia użytkowniczka na łamach KWC
Etat Libre d'Orange - Spice Must Flow - perfumy w typie love or hate
Jeżeli nie jesteście fanami kardamonu, uciekajcie, gdzie pieprz rośnie! To wyjątkowo silne korzenne nuty, które w połączeniu z turecką różą, imbirem i kadzidłem oczarują tylko wybranych. Przepiękny flakon kusi tych, którzy doskonale wiedzą, że i tak ich nie pokochają.
Aksamitna, rozwinięta ciemnoczerwona, wręcz bordowa róża o mięsistych płatkach zawieszona w orientalnych przyprawach, które jej nie przytłaczają, dodatkowo otoczona smużką kadzidła. Bardzo lubię na chłodne i zimne jesienne oraz zimowe dni i wieczory. Nie jest migrenogenna i zwraca uwagę otoczenia - w pozytywnym znaczeniu. Ubierając je często jestem pytana czym tak pięknie pachnę. Na dzień stosuję w niewielkiej ilości, ponieważ mają ogon. Bardzo trwałe, projekcja duża.
dodaje użytkowniczka na stronie Sephora
Thierry Mugler Alien - perfumy w typie love or hate
To istna jaśminowa bomba, która wybucha przy pierwszym psiknięciu. To zdecydowanie zapach dla miłośniczek cięższych, kwiatowych perfum, które kochają mariaż kaszmiru i wanilii.
Ciepły, kobiecy, seksowny i szlachetny. Jaśmin w roli głównej. Potrafi zawrócić w głowie i omamić. Uwielbiam ten zapach, najchętniej na kimś. Z hipnotyzującej kompozycji szybko potrafi stać się męczący (do noszenia na co dzień) - zabójca doskonały. Tylko i wyłącznie dla wielbicielek jaśminu. Kultowy - pozycja obowiązkowa dla perfumoholiczek.
ocenia użytkowniczka na łamach KWC

