Ximon Lee z modelem przed pokazem kolekcji, która wygrała konkurs H&M Design Award 2015. fot. mat. prasowe

Z Ximonem Lee spotykam się zaraz po jego pokazie, który odbył się w ramach finału konkursu H&M Design Award 2015 na Stockholm Fashion Week. 24-letni absolwent prestiżowej Parsons School w Nowym Jorku zachwyca skromnością i pokorą. Krytycy mody i eksperci z branży, m.in. szefowa działu projektów New Development H&M Ann-Sofie Johansson i Luella Bartley, główna projektantka Marc by Marc Jacobs oraz członkini jury, wróżą mu wielką karierę.

– Kolekcja Ximona ujęła jury swoim współczesnym i zarazem poetyckim nastrojem, świetnym wyczuciem tkanin i niezwykłą precyzją detali – mówi Ann-Sofie Johansson.


– Uważam, że to znakomity projektant. Przygotował wszystko wspaniale: rewelacyjny research, świetnie dopracowane materiały i dobry design – mówi – Luella Bartley


Ximon, pochodzący z Hongkongu, a obecnie mieszkający w Nowym Jorku, został wybrany przez międzynarodowe jury w Londynie. Jego innowacyjna kolekcja bazuje na materiałach, jak plastik i tektura, tworzących wyolbrzymione formy utrzymujące się z dala od ciała.

ELLE: Czym się inspirowałeś podczas pracy nad kolekcją?

Ximon Lee: Moją głowną inspiracją był film dokumentalny „Dzieci z Leningradzkiego” o dzieciach ulicy z Moskwy. Sam pochodzę z miasteczka rodzinnego na granicy Chin i Rosji. Zainteresowały mnie sowieckie wpływy i towarzysząca im wszechobecna szarość, nuda, wszystko ustrukturyzowane, a do tego przejmujące zimn i śnieg. Byłem w Rosji, robiłem zdjęcia, dokumentację dla kolekcji. Kiedy wróciłem do Nowego Jorku, zrozumiałem, że najbardziej zainteresowało mnie, jak te dzieci, ci młodzi ludzie dają sobie radę, chronią się przed zimnem. W ich przypadku nie chodzi o styl, tylko o przeżycie. Te wszystkie warstwy są naturalne, nakładają na siebie to, co znajdą. Bawiłem się warstwami, materiałami, dlatego moje ubrania są bardzo ciężkie i niewygodne. Sam próbowałem i wiem, że ciężko w nich chodzić, ale chodziło o wrażenie, że otulają, dają poczucie bezpieczeństwa. Sam jako dziecko byłem tak ubierany przez mamę.

ELLE: Na Twoich ubraniach znalazły się też konkretne przekazy, a pokaz zamknęła kobieta.

Ximon Lee: Chciałem, żeby było jasne, że to ma być kolekcja unisex. Przekazy były jak mój monolog, jakbym mówił sam do siebie, o tym, co czułem i widziałem, gdy byłem dzieckiem.To rodzaj pamiętnika, bardzo osobistego.

ELLE: Jakie są Twoje dalsze plany?

Ximon Lee: Dla mnie to dobry czas, żeby zacząć coś innego, stworzyć nową kolekcję. Ale na razie muszę odpocząć, przetrawić te projekty.

ELLE: Kto z branży mody jest dla Ciebie wzorem?

Ximon Lee: Phoebe Philo z Céline. Dużo pracuje ze strukturą, warstwami, jest bardzo precyzyjna jeśli chodzi o cięcia i konstrukcje. Podobnie jak ja lubi męskie ubrania, które dobrze wyglądają na kobietach.

ELLE: Nagroda w konkursie H&M Deisgn Award to, oprócz pokazu kolekcji na wybiegu, możliwość przygotowania jej elementów do sprzedaży w wybranych sklepach H&M i online i 50 tysięcy euro. Spodziewałeś się, że to Ty ją zdobędziesz?

Ximon Lee: Zupelnie nie! To było totalne zaskoczenie, bo większość uczestników robiła ubrania damskie.