Co robi ostatnio Kupisz, kiedy nie projektuje? Ogląda filmy i seriale historyczne o królewskich rodzinach, intrygach, potyczkach, szlachetnych i mniej szlachetnych rycerzach walczących o władzę i serca alabastrowych księżniczek. Pewnie na bazie tych inspiracji wielu projektantów poszłoby w banał, nieudolnie naśladując Valentino i Dolce & Gabbana albo siląc się na kolekcję kostiumograficzną. Ale nie od tego mamy Kupisza. Robert włącza sobie za to Gorana Bregovića, sakralne chóry i ścieżkę dźwiękową z "Czyngis-chana" i tę melanżową baśń w głowie tłumaczy na język mody ulicy.

Czytaj też: Gwiazdy na pokazie Roberta Kupisza "Crown" >>

Kolekcja "Crown" to miszmasz księżniczkowatej słodyczy dam z pastelowych kont na Instagramie, historycznych ale uwspółcześnionych stylizacji Królowej Margot i stylu zimowych riderów szpanujących wielkimi kurtkami w moro (różowo-zielone!). Czego tu nie ma... Są koronkowe bluzki, sukienki z welurowej bawełny, bluzy z cekinowym logotypem, swetry ze splotem imitującym kolczugę, spódnice z brokatową koronką, płascze z dekatyzowanego jeansu, bojówki, sztruksowe sety, a nawet korony mające pełnić funkcję opaski dla snowboarderów (Kamil Knop i Jamie Anderson - widzimy Was w tym). Na backstage'u udało nam się podejrzeć to, według jakiego klucza zestawiono to wszystko w poszczególne stylizacje. Świetną oprawą był srebrzysty makijaż spod ręki wizażystów Bobbi Brown i fryzury stylizowane przez australijską markę MUK.

Kto posądzałby Kupisza o banał, niech przeczyta, co o kolekcji mówi sam projektant:

"Przygotowując kolekcję Crown nie myślałem w kategoriach stworzenia kostiumów z epoki tylko współczesnej casualowej kolekcji. Inspiracja jest tutaj idealnym pretekstem do fantazyjnej zabawy modą. Nie traktujmy siebie zbyt poważnie, odrzućmy ograniczenia i bawmy się naszym wizerunkiem. Możemy być jednocześnie wyjątkowo stylowi i mieć pełen dystans do siebie. Swoje inspiracje przekładam na modę uliczną. Stylizując kolekcje zawsze biorę pod uwagę czy moi klienci mogliby wyjść w zaprojektowanych przeze mnie ubraniach na ulicę."

To co tworzę musi być lekkie, z pewną dozą dystansu i ludzie muszą w tym się dobrze czuć” – mówi Robert.

Nie ma wątpliwości - te rzeczy sprzedadzą się świetnie. W myśl zasady see now - buy now trafiły zresztą do sprzedaży w sklepie online Kupisza już w czasie pokazu. Na bestsellery typujemy jak zwykle t-shirty (nowy it t-shirt ma nadruk Kupisz Army i kosztuje 300 zł), bluzy, plecaki, dziewczęce sukienki, i napompowane kurtki flyery. Męską zieloną z satynowym połyskiem same nosiłybyśmy do jeansów i minimalistycznych golfów. 

Czytaj też: Przełomowe kolekcje Roberta Kupisza >>

Co do samego pokazu - jak zawsze był spektaklem oprawionym nieoczywistą muzyką i scenografią, która casualowej kolekcji dodaje nieco sznytu. Kupisz ma szerokie horyzonty ale także wielką słabość do miksowania intelektualnych popisów z popkulturowymi motywami.

„Muzyczną inspiracją była twórczość Gorana Bregovića, greckie i rosyjskie ortodoksyjne chóry, muzyka z filmów „Pan Wołodyjowski” i „Czyngis-chan”. Czerpałem z tych wszystkich utworów tworząc ścieżkę dźwiękową pokazu Crown. Finał pokazu to scena koronacji, która zazwyczaj odbywała się w majestatycznych katedrach. Pragnąłem aby muzyka pomogła widzowi przenieść się do historycznych czasów i zbudowała napięcie towarzyszące uroczystościom tej rangi”.
Scenografia to replika barokowych drzwi ze spalonego po wielu bitwach zamku. Przygotowując pokaz zawsze pragnę zabrać gości w miejsce, które pozwoli im się wczuć w klimat kolekcji i zapomnieć przez chwilę o rzeczywistości.. Tym razem na scenografię wybrałem stare, spalone drzwi, które były niemym świadkiem wielkich wydarzeń i kryją w sobie tajemnice” - napisał projektant w notce prasowej.

Ech ten Kupisz. Co zrobić, że nadal wierzymy w te jego ładne bajki.