Dziewczyny z Północy Europy słyną z pięknej cery. Modelki Elsa Hosk, Josephine Skriver, Nina Agdal, a także pochodzące stamtąd it-girls Emili Sindlev czy Sophia Roe zawsze noszą na twarzy ten niedościgniony „glow”. A ponieważ do Skandynawii mamy zdecydowanie bliżej niż do Korei, ich pielęgnacyjne wskazówki mogą zadziałać na słowiańską skórę dużo skuteczniej niż trendy zaczerpnięte od azjatyckich influencerek. Surowy, północny klimat, który zimą odnajdujemy w Polsce, blada cera i skłonność do nadwrażliwości, to punkty wspólne między nami a Skandynawkami. Nasz rozległy research na temat ich zwyczajów pielęgnacyjnych sprowadziłyśmy do 4 punktów, które warto uwzględnić w swoim urodowym rozkładzie dnia.

1. Less is more, czyli minimalizm w pielęgnacji

Zapomnij o dziesiątkach kurzących się w szufladach i na łazienkowych półkach buteleczek z kosmetykami. Skandynawki są minimalistkami w kwestii kompletowania kosmetyczki. Ma być w niej tylko to, co niezbędne i stanowi filar zdrowej skóry. W praktyce są to tylko cztery kosmetyki: preparat do mycia twarzy, dobry krem nawilżający, serum antyoksydacyjne i krem pod oczy. Nie jest ich dużo, ale za to mają bardzo bogate, odżywcze formuły. „W zimie, gdy w Skandynawii panują niskie temperatury, zawsze przestawiam się na olejek myjący, który pozostawia cerę nawilżoną, supergładką, a przy tym bardzo skutecznie usuwa nawet maskarę” – przyznaje Christinah Nicolaisen, współzałożycielka skandynawskiej marki beauty Eleni & Chris. Ta metoda oczyszczania w przypadku wyjątkowo suchej, podrażnionej cery może sprawdzić się nawet w cieplejsze pory roku.

Szwedki, Dunki i Norweżki dbają też o to, aby ich krem nawilżający zawierał dużo nienasyconych kwasów tłuszczowych omega pochodzących z tłoczonych na zimno olejów oraz maseł. Składniki te mają zdolność odbudowywania uszkodzonej bariery lipidowej skóry. Dzięki temu ich skóra jest przyjemnie miękka, gładka i elastyczna nawet w najtrudniejszych warunkach pogodowych. Bogate, odżywcze kremy nawilżające mają swoim portfolio takie marki skandynawskie jak Laponie of Scandinavia, Lumene czy Atopik Finland. Ich dobrymi odpowiednikami z polski mogą być naturalne kosmetyki marek takich jak Lost with Botanicals lub Szmaragdowe Żuki – także oparte na olejach, masłach oraz ekstraktach botanicznych z lokalnych roślin.

2. Antyoksydanty – pielęgnacyjny must-have

Skandynawki nie wierzą w żaden inny składnik kosmetyczny tak bardzo, jak w antyoksydanty. Chronią one komórki skóry przed przedwczesnym starzeniem, które wywołuje promieniowanie UV i zanieczyszczenia. Stosowanie ich od młodego wieku pozwala maksymalnie opóźnić proces degradacji kolagenu i zachować sprężystą skórę przez wiele lat. W krajach nordyckich bogatym źródłem przeciwutleniaczy jest malina moroszka – popularny składnik dodawany do wielu kremów, serum i maseczek. Skandynawki uwielbiają też witaminę C. To właśnie ona jest głównym składnikiem jednego z najbardziej kultowych serum na świecie: Truth Serum marki OLEHENRIKSEN. Stworzył ją Duńczyk Ole Henriksen, który postanowił przenieść skandynawskie zwyczaje pielęgnacyjne na amerykański grunt. Kosmetyk słynie z tego, że nadaje cerze niesamowity glow, a jego fankami są gwiazdy takie jak Naomi Campbell i Charlize Theron.

Silne właściwości antyoksydacyjne mają też algi morskie – bardzo popularne w Skandynawii ze względu na bliskość morza i oceanu. Oprócz działanie przeciwstarzeniowego, wykazują zdolność do łagodzenia podrażnień i nawilżania cery. Co ciekawe, ich struktura komórkowa jest podobna do ludzkiej skóry, dzięki zawarte w nich witaminy, pierwiastki i kwasy tłuszczowe są przez nią lepiej absorbowane. Z kosmetyków na bazie alg słynie marka Thalgo – oto kilka jej bestsellerów, które zbierają świetne opinie:

3. Zbalansowana dieta

Skandynawki wierzą, że kluczem do utrzymania młodej, jędrnej skóry jest nie tylko pielęgnacja od zewnątrz, ale także od wewnątrz, poprzez spożywanie określonych pokarmów. W ich jadłospisie królują tłuste ryby morskie, stanowiące bogactwo niezbędnych kwasów tłuszczowych omega-3 i -6, które zapewniają mocne włosy i zdrową, nawilżoną skórę. Dziewczyny bardzo dbają też o nawodnienie. Słynna duńska it-girl Sophia Roe zdradziła w jednym z wywiadów, że codziennie rano robi sobie detoksykujący napój na pobudzenie metabolizmu. „Budzę się, biorę głęboki oddech i zaczynam dzień od wypicia szklanki wody zmieszanej z octem jabłkowym” – powiedziała w rozmowie z Rose Inc. Mieszkanki Północy chętnie sięgają też po doustne suplementy na bazie kolagenu. W odróżnieniu od kremów z kolagenem, składnik ten przyjmowany doustnie, naprawdę potrafi spłycać zmarszczki, co udowodniły badania naukowe. Wystarczy 8-tygodniowa kuracja, aby zmniejszyć widoczność zmarszczek aż o 20,1%. Nutrikosmetyki z kolagenem do picia oferuje na przykład skandynawska marka Oslo Skin Lab:

4. Minimalizm w makeupie

Podejście do makijażu łączy Skandynawki z Francuzkami. Mieszkanki obu tych rejonów nie lubią grubej warstwy podkładu na twarzy i zachęcają do tego, by pokochać niewielkie niedoskonałości skóry. Dlatego właśnie wiele z nich nie boi się na Instagramie pokazywać swoich piegów, rumieńców i pieprzyków. „Jeśli Skandynawki mają swoją cechę rozpoznawczą, to jest to na pewno zdrowa, rozświetlona cera – nie są wielkimi fankami używania podkładu, zwłaszcza na co dzień” – stwierdza ekspert od skandynawskiej pielęgnacji Ole Henriksen. Jeżeli w ogóle wybierają podkład, jest to najczęściej lekka formuła o naturalnym, promiennym wykończeniu. „Mój podkład numer jeden to Vitalumière Glow od Chanel, który daje ten niesamowity, bijący od skóry glow. Zawsze aplikuję go za pomocą beauty blendera” – zdradziła w wywiadzie duńska instagramerka Emily Sindlev. Z kolei Sophia Roe wyznała, że bardzo lubi krem CC od francuskiej marki Embryolisse. „Zawsze kupuję go, gdy jestem w Paryżu” – powiedziała w rozmowie z Rose Inc.

5. Zimna woda dla urody

Słyszałaś powiedzenie, że zimno konserwuje? W tym przekonaniu nie ma grama przesady i doskonale wiedzą to Skandynawki. Szwedki i Norweżki, nauczone życia w surowym klimacie, nie boją się zimnych kąpieli. Praktykują też opłukiwanie twarzy chłodną wodą podczas mycia. To zresztą ich stały rytuał po wyjściu z sauny, aby ostudzić rozgrzane ciało. Zimno może przedłużyć żywotność komórek skóry, a co za tym idzie, spowolnić procesy starzenia – jak? Niska temperatura wody powoduje przyspieszenie krążenia co oznacza, że więcej krwi dostaje się do tkanek, a ta zaopatruje je w cenne składniki odżywcze oraz tlen. Ten mechanizm dotyczy też skóry, która zaopatrzona w niezbędne związki, dłużej zachowuje jędrność oraz młody wygląd.