Projektantka ma nadzieję, że debata o branży odzieżowej w ramach COP24 będzie „dzwonkiem alarmowym” dla producentów ubrań i konsumentów oraz przyczyni się do upowszechnienia idei zrównoważonego rozwoju.

Debatę zainicjowało ONZ z uwagi na poważne konsekwencje, które ma dla środowiska masowa produkcja taniej odzieży. Marnotrawstwo, zatruwanie przyrody, wycinanie lasów, toksyczne substancje wykorzystywane przy produkcji ubrań i zwiększone zużycie węgla kamiennego - to cała lista skutków działalności branży odzieżowej na świecie.

Nie zostało nam wiele czasu, by dokonać zmian. Jednak szczerze wierzę, że to jest do zrobienia (…) Fast fashion w ogromnym stopniu przyczynia się do globalnego ocieplenia, dlatego jej przedstawiciele grają istotną rolę we wprowadzeniu realnych zmian” – stwierdziła Stella McCartney. „Kto dziś chce dyskutować o modnych kolorach tego sezonu albo o następnej It bag? Dyskusja na temat zrównoważonego rozwoju to jedyna kwestia, która mnie dziś interesuje. Produkcja surowców będących alternatywą dla skóry naturalnej – tylko takie tematy są dla mnie atrakcyjne” – dodała projektantka.

Fast fashion, po polsku „szybka moda”, to termin oznaczający wytwarzanie ubrań przez globalne koncerny odzieżowe w wielkich ilościach i w maksymalnie krótkim czasie, aby błyskawicznie dostarczyć konsumentom dodatki i ubrania zgodne z trendami lansowanymi przez znane domy mody. Przedstawicielami fast fashion są firmy, których ubrania kupujemy na co dzień – m. in. H&M i Inditex (właściciel marek Zara, Pull&Bear, Bershka, Stradivarius, Oysho). Ciąży na nich duża odpowiedzialność za wprowadzenie zmian, które są niezbędne dla realizacji postanowień międzynarodowego Porozumienia Paryskiego z 2015 roku w sprawie zmian klimatu (zakłada ono m.in. zatrzymanie wzrostu średniej temperatury na świecie i szybką redukcję emisji dwutlenku węgla do atmosfery).

Jak podaje The Guardian, część z wielkich marek odzieżowych zadeklarowała przystąpienie do porozumienia w ramach COP24, na razie jednak nie wiadomo, które konkretnie.