Fabuła podąża za wozem z trumną Odrowąża, żołnierza Wojska Polskiego, który ginie z rąk konfidenta, ubeckiego agenta Zająca. Rodzice - Hanka i Jakub usiłują pochować syna, ale UB odkopuje trumnę trzykrotnie, dręcząc rodzinę za zdradę systemu. Małżeństwo podejmuje heroiczną decyzję o przewiezieniu ciała syna i pochowaniu go na południu Polski, kilkaset kilometrów od domu. To tak naprawdę historia dziadków reżysera, w których "wojna została na zawsze, nawet gdy już się skończyła". Swojego syna jednak nie udało im się dowieźć do celu, dlatego "Ułaskawienie" jest poniekąd wizyjnym wypełnieniem testamentu. Kolski dopełnia tej woli zarówno w artystycznym obrazowaniu jak i w faktograficznej dokumentacji. Żeby przygotować się do tego filmu przekopał archiwa IPN i wspomnienia swojej rodziny a część z nich zilustrował autorskimi ujęciami kamerą 35 mm. I to te fragmenty są bardzo współczesnym pamiętnikiem z dzieciństwa Jasia, narratora tej opowieści.

W tle mamy tu Polskę powojenną dramatycznie podzieloną na żołnierzy wyklętych, ich ojców wiernych piłsudczykowskiej tradycji i tych uwiedzionych przez nowy porządek świata pod radzieckim reżimem. Znad trumny Odrowąża widać jednak przede wszystkim tragedię osobistą i zmaganie z własną moralnością. Hanka i Jakub dźwigając ciało syna, uczą się wybaczania sobie i innym. "Ułaskawienie" jest potrzebne im nawzajem, także wobec siebie. A to właśnie będzie najtrudniejsze. 

Kolski wzrusza do szpiku kości. Na przykład wtedy, gdy Hanka i Jakub ratują niemieckiego jeńca, dzielą się z nim chlebem, przekazują mu oficerki syna, co jest dla obojga jednocześnie podeptaniem świętości ale też przełomowym "ułaskawieniem". Moment, gdy młody Niemiec cieszy się z nowych butów, wygłupia się i teatralnie maszeruje na chwilę włącza pauzę w tej tragedii.  Bo Jakub i Hanka widzą w nim przez kilka sekund swojego syna, mimo że Jurgen śpiewa ku chwale armii hitlerowskiej. Oficerki, tak jak trumna pod chatą rodem z obrazu Gierymskiego, są symboliczne i mają magiczną moc - nie wszyscy na nie zasługują, niosą nieszczęście. Hanka nienawidzi ich, ale poleruje je jak Jakub piłsudczykowskie orzełki. To nad tymi butami rozgrywa się najbardziej dramatyczna rozmowa z Jakubem, gdy Hanka wreszcie wylewa cały żal i opowiada się za życiem, nie bohaterstwem. Bo dzielny "syn Odrowąż", z którego tak dumny był Jakub, odebrał jej zwykłego "syna - Wacława Szewczyka".

Grażyna Błęcka-Kolska za rolę w "Ułaskawieniu" otrzymała w Gdyni nagrodę dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. I dedykowała ją zmarłej w tragicznym wypadku córce ze związku z Janem Jakubem-Kolskim - Zuzannie. Nietrudno domyślać się, jaki osobisty wkład i jaką siłę musiała włożyć, mierząc się z postacią Hanki. Tego bólu nie ukrywała zresztą, odbierając statuetkę. "Ułaskawienie" opuściło 43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych także z nagrodą za najlepszy scenariusz.