Brytyjska modelka, aktorka. Pierwsza twarz The Body Shop.

ELLE: W jaki sposób regenerujesz swoją skórę po tygodniu mody?
LILY COLE: Przez kilka dni stosuję krem Embryolisse do suchej skóry, który kupuję we francuskich aptekach.
ELLE: Twoje trzy podstawowe kroki do pięknej skóry?
L.C.: Choćby nie wiem, jak bym była zmęczona, zawsze oczyszczam twarz kremem do demakijażu Epicuren (amazon.com). A jeśli mam pomalowane oczy, sięgam po wodę micelarną Sen-sibio Bioderma. Regularnie dwa razy w tygodniu robię piling. Ostatnio zachwycił mnie glikolowy marki Ren (galilu.pl). Ale przede wszystkim nawilżam skórę preparatem Cell’Liquid Gold z linii kosmetyków mojej nowojorskiej kosmetyczki, Christine Chin.
ELLE: Które kosmetyki do makijażu najbardziej cenisz?
L.C.: Na dzień podkład Perfection Chanel, cień w kolorze Cafe Au Lait amerykańskiej marki specjalizującej się w kosmetykach naturalnych La Bella Donna. Na wieczór zawsze wybieram czarne, ale lekkie smoky eye albo mocno różową pomadkę marki The Body Shop, której zostałam ambasadorką.
ELLE: Stworzyłaś z nimi limitowaną kolekcję makijażu. Co jest w niej najbardziej wyjątkowego?
L.C.: To, że żaden produkt ani nie jest testowany na zwierzętach, ani nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego. Chodzi mi o pancerze skorupiaków, które często wykorzystuje się do nadawania kosmetykom koloru. Moja kolekcja powstała z całkowitym szacunkiem dla natury. A przy tym kosmetyki są naprawdę świetnej jakości. Kremowy róż do policzków i ust to mój faworyt.
ELLE: Możesz zdradzić sekret swoich pięknych, rudych włosów?
L.C.: Olejek arganowy plus raz na kilka tygodni kuracja nawilżająca w londyńskim salonie John Frieda u mojej ulubionej fryzjerki Nicoli Clarke.
ELLE: Co robisz dla zdrowia?
L.C.: Zaczynam dzień od soku wyciskanego z marchwi. Staram się też wysypiać i uprawiać jogę kilka razy w tygodniu. Dzięki temu mam lepsze nastawienie do samej siebie, a przy okazji do całego świata. Nie wiem, na czym to polega, ale tak to u mnie działa.
ELLE: Jak wygląda Twoja dieta?
L.C.: Od lat nie jadam mięsa, ale jem ryby. Staram się wybierać produkty bio i eko, choć nie zawsze się tego trzymam, zwłaszcza gdy jem poza domem. Bezwzględnie za to staram się unikać cukru.
ELLE: Ciekawi mnie, jakie zapachy lubisz?
L.C.: Żadnemu nie jestem wierna. Uwielbiam je zmieniać, a najbardziej miksować. Ostatnio łączę olejek różany Amma z ekstraktem z agawy, który odkryłam na wakacjach w Tulum w Meksyku.
ELLE: Masz jakiś fetysz urodowy?
L.C.: Biały lakier na paznokciach u stóp. Moja pedikiurzystka, która pracuje w tym zawodzie już dwanaście lat, powiedziała mi, że nikt wcześniej jej o to nie prosił...

TEKST: Marta Rudowicz

ŹRÓDŁO: magazyn ELLE