Reklama

Wydaje się, że moda w końcu zrozumiała to, co dzieci wiedziały od zawsze: muszle to coś więcej niż pamiątki z wakacji. W sezonie wiosna–lato 2025 wracają na dobre – jako złote kolczyki, rzeźbiarskie naszyjniki i miniaturowe rzeźby do noszenia przy sobie.

Reklama

Dlaczego właśnie teraz? Bo idealnie wpisują się w czas przesytu i potrzeby sensu. Są naturalne, niedoskonałe, pełne znaczeń. Przypominają o dzieciństwie, ale też o rytmie przyrody. O pięknie ukrytym w strukturze i sztuce kolekcjonowania momentów.

Projektanci coraz częściej sięgają po organiczne formy, a muszla – ze swoim spiralnym kształtem, naturalną teksturą i bogatą symboliką – idealnie wpisuje się w tę potrzebę. Na wybiegach wiosna–lato 2025 dominują motywy morskie: u Chloé pojawiły się muszlowe zawieszki, paski, asymetryczne kolczyki i teksturowane bransoletki przypominające znaleziska z plaży. Isabel Marant i Tory Burch stawiają na bardziej dyskretne odniesienia – drewniane koraliki, puka shells i nawiązania do ośmiornicy.

Cate Blanchett z kolei postanowiła pójść na całość – na czerwcowym przyjęciu Serpentine Gallery pojawiła się w gorsetowym topie wyszywanym muszlami i perłami projektu Dilary Findikoglu, wyglądając jak futurystyczna Wenus. Internet oszalał.

LONDON, ENGLAND - JUNE 24: Cate Blanchett attends The Serpentine Gallery Summer Party 2025 at Serpentine on June 24, 2025 in London, England. (Photo by Karwai Tang/WireImage)
Karwai Tang/WireImage

Muszla jako symbol. Od starożytności po haute couture

Nie trzeba być archeolożką, żeby wiedzieć, że muszle mają długą historię. Używano ich już 30 tysięcy lat temu. W starożytnym Egipcie miały znaczenie religijne, a w Ameryce Południowej – również ekonomiczne: służyły jako waluta. Grecy i Rzymianie kojarzyli je z płodnością, kobiecością, boginią Afrodytą, później Wenus. Nie bez powodu Botticelli umieścił ją właśnie na muszli.

VCG Wilson/Corbis via Getty Images
Złote paciorki w kształcie muszli kauri, 220–100 p.n.e., złoto, rzymski Egipt, długość 17 cm, Muzeum J. Paula Getty'ego, Malibu, Kalifornia / fot. Getty Images

Motyw ten nie raz powracał w sztuce, modzie i designie. W latach 50. Janine Janet dekorowała witryny Balenciagi muszlowymi rzeźbami. W latach 90. Gianni Versace wprowadził barokowe morskie printy, a Azzedine Alaïa zdobił swoje sandały muszelkami „coffee bean”. Alexander McQueen z kolei zamieniał małże w dramatyczne, dekonstrukcyjne dzieła sztuki.: razor clam dress, mussel bodice czy inspirowaną ostrygą suknię z 2003 roku.

fot. eBay
fot. eBay
A model walks the runway at the Spring 2003 Alexander McQueen show in Paris. (Photo by Giovanni Giannoni/WWD/Penske Media via Getty Images)
Alexander McQueen, kolekcja Wiosna 2003 (Giovanni Giannoni/WWD/Penske Media via Getty Images)

Muszle oczami polskich projektantek biżuterii

Współczesna fascynacja muszlami to coś więcej niż kolejna odsłona „mermaidcore”. To znak czasu, potrzeba sięgnięcia po coś, co ma znaczenie – symboliczne, emocjonalne, kulturowe. Widać to także w projektach polskich marek, które podchodzą do tematu z wyjątkową wrażliwością. Jak mówi Pola Chrobot, założycielka Mokave, spiralna forma muszli jest zakorzeniona w wielu kulturach jako znak cykliczności, ochrony, wewnętrznej siły i „procesu, który nieustannie się toczy – jak fala”.

Morze ma w sobie coś szczególnego mistycznego – to w morskich i oceanicznych głębinach narodziło się życie; to świat bogaty w zasoby, formy, stworzenia – a to wszystko chowane pod taflą.
Pola Chrobot

Muszla to materiał, z którego powstała najstarsza odnaleziona biżuteria. Dla mnie wszystko, co pierwotne, jest pociągające. Fascynuje mnie jej forma i symbolika – spiralny kształt, znak rozwoju, powrotu do siebie, opowiada projektantka. Inspiracją dla kolekcji „Marea” nie była więc wakacyjna nostalgia. – Lubię, kiedy przedmioty niosą znaczenie – nie są tylko ozdobą. Każdy symbol, który pojawił się w tej kolekcji, to dla mnie zakotwiczenie – przypomnienie, że wszystko ma swój rytm.

Nieco inaczej myśli Agata Wojtczak, współzałożycielka marki Maar. Jak sama przyznaje, jej fascynacja wodą zaczęła się od czegoś zgoła innego. – Jeśli mam wskazać swój symbol odpoczynku, to będzie to hotelowy basen, nie morze. Ale wodne motywy pojawiają się u nas od początku – mówi. Pierwsza kolekcja Maar nosiła tytuł „Pomarańcza nad basenem”, a w kolejnych pojawiały się wodorosty, niebieskie pierścionki i, w końcu, muszle. – Pierwsze kolczyki z muszlami pokazaliśmy w kolekcji jesienno-zimowej, w stylizacji z futrem. Trochę na przekór sezonowi. Potem stworzyliśmy naszyjnik Wenus – inspirowany starym puzderkiem, który znaleźliśmy na Kole.

W najnowszej kolekcji „Blue Lagoon” pojawia się naszyjnik Scallop. Co ciekawe, jako jedyny nie został wyrzeźbiony w wosku przez Antoniego Bielawskiego, współtwórcę Maar, ale odlany bezpośrednio z prawdziwej muszli znalezionej na targu staroci. – To była bardzo piękna muszla z łacińskim podpisem. Antoni ją tylko wygładził i dostosował do naszego stylu. W środku, w miejscu gdzie kiedyś była perła, jest cytryn. Można ją nosić dwustronnie.

Muszelkowa moda nie jest tylko letnim kaprysem

Choć to trend idealny na lato – do lnianej sukienki, sandałów i drinków z palemką – muszle coraz częściej wychodzą poza typowo sezonowy kontekst. Pojawiają się w towarzystwie garniturów, do wieczorowych stylizacji, do minimalistycznych stylówek w klimacie „quiet luxury”. Można je nosić solo, jako statement, albo miksować z inną biżuterią – tak jak kiedyś nosiło się charmsy czy talizmany.

Reklama

Według raportu Coterie na sezon lato 2025, motywy muszli to jeden z najmocniejszych trendów w akcesoriach. I to nie tylko przez estetykę – ale również ze względu na rosnącą popularność materiałów naturalnych i ręcznego wykonania. A więc: zapomnijmy o diamentach. W tym sezonie najcenniejsze są te skarby, które kiedyś trzymaliśmy w kieszeni po spacerze plażą. Tylko że teraz mają formę złotych kolczyków, rzeźbionych pierścionków i naszyjników, które wyglądają jak dzieła sztuki. Takie, które można nosić nie tylko na wakacjach.

Reklama
Reklama
Reklama