Reklama

„Nowe, to na śmierć zapomniane stare” – ta zasłyszana lata temu maksyma krawcowej projektanta powraca w jego najnowszej kolekcji niczym echo, które rozbrzmiewa w tkaninach, detalach i konstrukcjach. „Echa” nie są pokazem mody w tradycyjnym rozumieniu. To osobista opowieść o powrocie do źródeł – od pierwszych godzin spędzonych z matką przy maszynie do szycia, przez resztki i końcówki materiałów zbieranych przez szesnaście lat, do pracy ręcznej jako rytuału odzyskiwania spokoju i kontroli. Powstało dwadzieścia dwie sylwetki, które łączą emocję z krawiectwem, teatralność z intymnością.

Patchwork wspomnień

Kolekcja „Echa” to celebracja pracy manualnej – szycia, cięcia, drapowania i haftowania. Ewert sięgnął po satyny, szyfony, żakardy, koronki i gipiury, a także po autorskie tkaniny konstruowane ręcznie, czasem wręcz godzinami przeszywane w kratki, siatkowane czy łączone w patchworkowe struktury. Kolorystyka jest zarazem teatralna i wysublimowana: czerń i biel zestawiono z mszystą zielenią, złotem, stalą, odcieniami szarości i pudrowym różem. W wielu sylwetkach pojawiają się maski – nie dodatki, ale integralne elementy stylizacji – nadające kolekcji niemal rytualny charakter.

Teatralne formy

Każdy z projektów opowiada osobną historię. „Meluzyna” to aż dwanaście metrów satyny w odcieniu mszystej zieleni, skontrastowanej z szyfonem układanym w falbany cięte z koła. „Yin Yang” igra czernią i bielą w nieregularnych pasach, dopasowując sylwetkę gorsetowym wiązaniem. W „Tetris” geometryczny żakard staje się kurtką o postrzępionych szwach, zestawioną z lejącymi spodniami. W „Kapłance” monumentalna peleryna inspirowana szatami liturgicznymi układa się jak płynąca tafla. Płaszcz „Daimon” to 50 godzin ręcznej pracy – czarny drelich przeszyty w kratkę, ozdobiony białymi aplikacjami i surowymi wykończeniami. Spektakularne są także zwiewna, żółta „Aurora” czy neonowa „Salamandra”, w której ramoneska z gipiury kontrastuje z suknią przypominającą termiczne mapy.

Odniesienia i symbole

Ewert bawi się kontrastami: od gotyckiej „Morticii” z dopasowanej czarnej dzianiny i falban po bajkową „Świteziankę” w odcieniach mchu, czy „Samuraja” i „Chiyo” inspirowanych japońską kulturą. W „Żurawiu” pojawia się ręczny haft, w „Arrakis” – oversizowy żakardowy trencz, w „Atara” – barokowa asymetria ze złotem i pudrowym różem. Obok surowych konstrukcji, jak „Void” czy „Splątana” z metaliczną dzianiną i łańcuchem, znajdziemy także romantyczne czy wręcz teatralne formy, w których falbany, bufiaste rękawy i ręcznie naszywane aplikacje nadają całości dramatyzmu. Warto dodać, że kolekcja powstała w niespełna miesiąc – w dużej mierze własnoręcznie – jako odpowiedź na nadmiar bodźców i potrzebę dyscypliny.

Reklama
Reklama
Reklama