Reklama

Na Kopenhaskim Tygodniu Mody spotkaliśmy się z Mają Bohosiewicz, założycielką marki dla nowoczesnych minimalistek Le Collet, która właśnie została ambasadorką marki Perwoll. Za kulisami pokazu The Reclaimed Collection rozmawiałyśmy o tym jak mądrze budować garderobę, dbać i pielęgnować ubrania oraz dlaczego przyszłością zrównoważonej mody jest upcycling.

Jak to się stało, że zostałaś ambasadorką Perwolla?

Wydaje mi się, że był to bardzo naturalny wybór. Zacznijmy od końca. Uwielbiam prać i bardzo często to pokazuje. Wręcz muszę powiedzieć, że jest to moje guilty pleasure, i jedna z ulubionych aktywności w domu. Po drugie, prowadzę markę modową, która zwraca uwagę na świadome zakupy i budowanie ponadczasowego stylu. Po pierwsze, jestem zasięgową influencerką i moim celem jest szerzenie świadomości.

W jaki sposób w Le Collet podchodzicie do zrównoważonej mody?

Wiesz co, to jest bardzo trudny temat. Nie ma żadnych regulacji prawnych jeszcze, które mogłyby nam w tym pomóc i wszyscy trochę idziemy po omacku. Ja staram się razem z działem produkcji bardzo świadomie dobierać tkaniny. I nie mam tutaj na myśli: Bawełna tak, poliester absolutnie nie. Nie chcę być źle zrozumiana, ale to dana rzecz warunkuje jakiej tkaniny powinniśmy użyć. Stawiamy na naturalne składy, ale wbrew pozorom poliester jest czasem potrzebny, aby rzecz stała się bardziej wytrzymała i dłużej nam posłużyła.

Świadoma moda to taka, która nie biegnie za chwilowym trendem, ale obroni się przez dłuższy czas. I ja bardzo staram się i bardzo bym chciała, żeby w przyszłości w ogóle Le Collet miał tylko taką bazę i raz na jakiś czas trendujące smaczki. Są rzeczy, które z tej mody po prostu nigdy nie wychodzą: spodnie w kant, oversize’owa lub dopasowana marynarka czy biały t-shirt.

Maja Bohosiewicz na pokazie Perwoll The Reclaimed Collection
Maja Bohosiewicz na pokazie Perwoll The Reclaimed Collection

Gdybyś miała podać 3 filary dobrego dbania o ubrania to wymieniłabyś...

Numer jeden kupowanie jakościowych rzeczy, bo jakość nigdy nie wyjdzie z mody. Numer dwa odpowiednia pielęgnacja i dbanie o tkaniny na co dzień. Numer trzy dawanie ubraniom nienoszonym nowego życia, na przykład poprzez upcycling.

Skoro pranie to Twój konik, zdradź nam kilka cennych rad o pielęgnacji ubrań?

Zdecydowanie. Gdy moje ulubione t-shirty zaczynają szarzeć, zamiast kupić nowe, piorę je w detergencie Perwolla do bieli i problem z głowy. W Polsce lubimy prać długo i namiętnie a w zasadzie nasze ubrania najbardziej lubią krótkie obroty i zimną wodę. Złe pranie niestety wpływa na żywotność ubrań - kurczą się, niszczą, blakną. Ale to bardzo ciekawe, że nie wszystkie rzeczy wymagają prania. Wełniane swetry mogą być na przykład tylko i wyłącznie wietrzone lub wystawiane na mróz. Podobnie dżinsy, tak naprawdę im rzadziej je wrzucasz do pralki tym lepiej.

A największy modowy grzech?

Kupowanie w masowych sieciówkach, które widząc popyt produkują w nadmiarze.

Nadprodukcja to jeden z największych problemów świata mody, jak sobie z tym radzicie w Le Collet, pamiętam, że na początku kupowaliście materiały z deadstocku, czyli takie, których nie użyły duże domy mody?

Bardzo często robimy takie dropy, szczególnie jeśli mamy jakieś wysokiej jakości rzeczy, czyli np. Tailoring - płaszcze, marynarki, garnitury, bo je się szyje z wełen i kaszmirów. To są bardzo drogie tkaniny, które kosztują normalnie około 30-60 euro za metr, jeżeli dodasz do tego transport i szycie w Polsce, które muszę powiedzieć, jest jednym z droższych, to cena końcowa produktu byłaby ogromna. Dlatego szukamy takich deadstocków z domów mody, ponieważ te ceny są dużo lepsze i my możemy zaproponować klientkom na przykład marynarkę z trzech rodzajów wełny, w tym kaszmir, alpaka i jedwab, za cenę poniżej 2000 zł. Normalnie musiałaby kosztować okolicach 4 tysięcy.

Czego nauczyło Cię prowadzenie własnej marki?

Wiesz co, dało mi dużo doświadczenia a propos w ogóle dbania o ubrania, ale też takiego mojego wewnętrznego szafowego minimalizmu. I są we mnie dwa wilki, bo jeden wilk to mój dział sprzedaży, który mi mówi, co musimy uszyć, żeby zrobić odpowiedni obrót. I drugi wilk, który chce uszyć tylko co potrzebne, aby niepotrzebnie nie budować potrzeby kompulsywnego posiadania nowości.

Weronika Sączawa i Maja Bohosiewicz ambasadorki marki Perwoll
Weronika Sączawa i Maja Bohosiewicz ambasadorki marki Perwoll

Porozmawiajmy o modzie z drugiego obiegu. Jesteśmy za kulisami pokazu Perwoll The Reclaimed Collection. W tym roku tematem są pozostawione bagaże na lotnisku. Rocznie znajduje się ich 1,8 milionów a w środku jest ponad 27 milionów ubrań. Na pokazie zobaczyliśmy właśnie ubrania z walizek przerobione przez projektantkę Victorię Lee. W jednej ze stylizacji pozujesz w kampanii, opowiedz mi o niej.

Uważam, że w ogóle koncepcja jest bardzo ciekawa. Victoria przejrzała walizki, wyprała ubrania w Perwollu, potwierdzam bo pięknie pachniały, a następnie uszyła stylizację dla każdego ambasadora. Ja akurat miałam wielkie szczęście, ponieważ mi trafił się wyjątkowy top z jedwabiu, asymetryczny, bardzo modowy i szerokie, długie, lniane spodnie. Victoria opowiedziała mi, że żyła trochę w świecie marzeń, myślała, że gdy otworzy walizki znajdzie miliony pięknych, vintage rzeczy, ale potem zdała sobie przecież sprawę, że jeżeli ktoś zostawia i porzuca walizkę na lotnisku, to najprawdopodobniej w środku są zużyte t-shirty a nie sukienki Vivienne Westwood.

Na wybiegu pojawiły się topy uszyte z krawatów albo sukienki z ręczników. Polskę reprezentowała Weronika Sączawa ( IG @komunikatywnie), która po wybiegu przeszła w klasycznej, czarnej marynarko-sukience z wycięciem na plecach.

Wyglądała wspaniale! Co stanie się z ubraniami po pokazie?

Tu niespodzianka, będzie je można kupić na Sellpy.

Stylistka zrównoważonej mody i Dyrektor ds. Mody marki Perwoll Victoria Lee
Stylistka zrównoważonej mody i Dyrektor ds. Mody marki Perwoll Victoria Lee

W Le Collet również zaczęliście upcyclingować ubrania prawda?

Tak, upcyclingowaliśmy naszą marynarkę, która wiedzieliśmy, że już pewnie więcej się nie sprzeda. Była w 100% z wełny, wiedzieliśmy, że ma super jakość, ale wrzucenie jej na wyprzedaż w niższej cenie nie pokryłoby nawet kosztów produkcji. Wpadliśmy na pomysł współpracy z Neat Vintage. Dziewczyny znalazły starą tkaninę z firanki i dorobiły do marynarki kokardki. To była pierwsza tego typu współpraca. Ale u nas bardzo często rzeczy, które nie zostały hitem sprzedaży, są przerabiane na coś innego. Z długich spodni robimy szorty, z długiej marynarki robimy krótką z jakimś wiązaniem, sukienkę przerabiamy na bluzkę i spódnicę.

To jest super. Wiesz, że nawet Chanel teraz zakłada markę, która będzie upcyclingować pozostałe materiały?

Wspaniałe!

Absolutnie, natomiast zdajesz sobie sprawę, że jeszcze kilka lat temu żyliśmy w świecie, w którym jeżeli coś się nie sprzedało, to po prostu było palone?

Wiesz co, ja nie do końca w ogóle chciałabym chyba o tym wiedzieć, bo bym już nie zasnęła nigdy w nocy. Cieszę się, że poszerzamy świadomość i jesteśmy w takim miejscu jak Kopenhaski Tydzień Mody, który nie tylko pokazuje piękne rzeczy, ale przede wszystkim odpowiedzialne.

Finał pokazu Perwoll The Reclaimed Collection podczas Tygodnia Mody w Kopenhadze
Finał pokazu Perwoll The Reclaimed Collection podczas Tygodnia Mody w Kopenhadze
Reklama
Reklama
Reklama