Demure to najmodniejsza estetyka na jesień 2025. Dlaczego wszystkie dziewczyny chcą się teraz ubierać jak Carolyn Bessette-Kennedy?
Etymologia? Nie jest jasno określona. Proweniencja? Prawdopodobnie francuska. Znaczenie? Bardzo złożone. Kolekcje na jesień–zimę 2025/2026 pokazują, że w tym sezonie wszyscy będziemy chcieli być demure.

Pierwszy raz o demure usłyszeliśmy z TikToka transpłciowej Jools Lebron. „Very demure, very mindful” – mówi influencerka, ubierając się do pracy w klasyczny mundurek. Demure w jej wydaniu oznaczało pewną fałszywą postawę, zakrywanie własnej tożsamości dla dobra systemu. Ale sam trend ewoluował, został przesiany przez miliony interpretacji i tak narodził się cykl „demure office”, czyli pokazywania swoich biurowych stylizacji – z pozoru grzecznych, w istocie zmysłowych. Bo demure to antyteza. Gra przeciwieństw, która zalotnie puszcza oko do odbiorcy. Wyważona i prowokująca. Powściągliwa i wysublimowana.
Styl demure opanował wybiegi na sezon jesień-zima 2025/2026
Platforma badawcza WGSN określiła demure jako jedno z najważniejszych słów tego roku, co udowodniły pokazy na jesień–zimę 2025/2026. Przykłady? U Stelli McCartney modelka ma na sobie błękitną marynarkę i garniturowe spodnie. Grzecznie. Ale zapięte pod samą szyję body odsłania kości biodrowe. Niegrzecznie.

U Victorii Beckham cały czarny look. Doskonale skrojony płaszcz za kolano. Garniturowe spodnie. Golf o fasonie crop topu subtelnie odkrywa brzuch. Very demure. U Calvina Kleina Kendall Jenner idzie w krótkiej, beżowej halce. Zakrywa ją wielki brązowy, jednorzędowy płaszcz do kostek. Zamiast oczywistych szpilek – skórzane mule, które dodają casualowego charakteru. Demure to ciemnozielona, dzianinowa spódnica i kardigan opadający na ramiona, który odkrywa pudroworóżowy, satynowy stanik na pokazie Prady. Wreszcie to zachowawcza, brązowa garsonka Gucci, do której dodano fioletowe rajstopy.

Kim jest „demure girl”?
Kogo zatem określamy słowem „demure”? Na przykład Carolyn Bessette-Kennedy, ikonę mody lat 90., którą w 2026 roku poznają wszyscy dzięki „American LoveStory”, czyli obecnie kręconej przez Ryana Murphy’ego ekranizacji jej burzliwego związku z Johnem F. Kennedym Jr., synem Johna Kennedy’ego i Jackie Kennedy Onassis, nazywanym księciem Ameryki. Bessette-Kennedy, nienagannie przemierzająca ulice Nowego Jorku w drodze do pracy w biurze Calvina Kleina, nieświadomie stworzyła kodeks etykiety demure girl, zanim to słowo na dobre weszło do kanonu.

Wspomnienia jej najbliższych, zebrane w 257-stronicowy album „CBK: A Life in Fashion” autorstwa Sunity Kumar Nair, odsłoniły światu tę tajemniczą postać świata mody. Wstawała wcześnie rano, najczęściej po imprezie. Szła pod prysznic, związywała mokre włosy klamrą i wychodziła do metra. Mieszkała w East Village, wówczas jednej z tańszych dzielnic Manhattanu. Wspominała, że wracając do domu, mijała bezdomnych i naćpanych, ale nie czuła się niebezpiecznie. Wchodząc do biura, rozpuszczała już suche, pofalowane blond włosy. Nosiła minimum makijażu. Doprowadzała swoje najntisowe cienkie brwi do porządku. Wkładała albo jedną ze swoich ulubionych białych koszul, albo męski sweterek w odcieniu granatu. Była znana z noszenia ołówkowych spódnic za kolano – czy to przypadek, że na pokazach w tym sezonie jest ich o 91 proc. więcej? Najchętniej wybierała uniseksowy model Ann Demeulemeester, który nonszalancko zsuwała z bioder i spinała paskiem. Stylizacje przełamywała japonkami, czółenkami lub dopasowanymi kozakami na słupku. „Gdy wchodziła do pokoju, nie widzieliśmy nikogo poza nią” – mówili współpracownicy. Wes Gordon, dyrektor kreatywny Caroliny Herrery, określił jej styl jako gorący i zimny, minimalistyczny i pragmatyczny, sensualny i zachowawczy jednocześnie.
Styl niedopowiedzenia – definicja Carolyn Bessette-Kennedy
Demure to niedopowiedzenie, które stroniąca od paparazzich Bessette-Kennedy opanowała do perfekcji, nic dziwnego, że nazywano ją amerykańską księżną Dianą. Demure w jej wydaniu oznaczało oszczędność biżuterii, niewielką liczbę ubrań doskonałej jakości, zachowawczą paletę barw (głównie biel, czerń, granat, beż), jeden luksusowy zegarek (nosiła Tank Cartiera), dopasowane, wełniane płaszcze (uwielbiała te Prady) i kilka par dżinsów o kroju bootcut (Levi’s 517). Jakość była absolutną podstawą jej stylu. W słynnym wywiadzie udzielonym amerykańskiemu „Glamourowi” w 1992 roku powiedziała, że gdy nie stać cię na dobrą jakość, noś tylko czerń, bo ona zakryje wszystkie mankamenty ubrania. Nieakceptowalne było dla niej również logo, dlatego często przytacza się scenę, gdy będąc na zakupach w Pradzie, poprosiła, by z jej kombinezonu narciarskiego usunąć znaczek marki. Do historii przeszły jej stylizacje u boku Kennedy’ego, bo stali do siebie w kontraście niczym Hailey i Justin Bieberowie. Ona – szykowna i posągowa. On – fan sportu, w ubraniach athleisure i czapce z daszkiem założonej tyłem na przód.

Z ulic Nowego Jorku na mały ekran
Styl tragicznie zmarłej Bessette-Kennedy (wraz z mężem zginęła w 1999 roku w katastrofie lotniczej) w świecie mody jest niczym dobro kulturowe. Właśnie dlatego, gdy wyciekły pierwsze zdjęcia z planu serialu, w internecie zawrzało. Ja sama chwyciłam się wówczas za głowę. Sarah Pidgeon, aktorka wcielająca się w postać Carolyn, miała na sobie camelowy płaszcz, czarny golf i cygaretki w tym samym kolorze oraz dużą torebkę Birkin. Ten opis nie zdradza jednak niuansów. Płaszcz wyglądał jak z taniej sieciówki, torebka jak z witryny nawet nie zwiastuje żadnych śladów użytkowania. Podobnie w kolejnych ujęciach. Satynowa spódnica rodem z poliestru, plastikowa, skórzana marynarka i converse’y. „Błagam, nie” – czytałam tysiące negatywnych komentarzy pod zdjęciami. Takiego zjednoczenia świata mody nie widziałam od dawna. Kilka dni później producent serialu tłumaczył w wywiadzie, że to nie są prawdziwe stylizacje i tak naprawdę chcieli tylko dać trop paparazzim. Podobno beżowy płaszcz, który miała na pierwszych studyjnych zdjęciach, został włożony tylko dlatego, że oryginalny Prady z 1997 roku nie był jeszcze gotowy. „Wydajemy kolosalną kwotę na kostiumy” – zapewnił magazyn „Puck” i dodał, że w serialowej garderobie wiszą skórzane marynarki Calvina Kleina z 1997 roku, multum ubrań Prady, w tym ikoniczna beżowa, ołówkowa spódnica z 1996 roku, sukienka w kwiaty z kolekcji cruise Chanel z 1996 roku czy jej ulubione modele szpilek Carolyn od Manolo Blahnika. Dlaczego tak się czepiamy szczegółów? Bo po Bessette-Kennedy została jedna z największych spuścizn mody, uchwycona na zaledwie kilkudziesięciu zdjęciach stylizacji. Ze światem mody nie ma żartów, jeżeli portretujesz ikonę, zrób to autentycznie – grzmieli komentujący. Mimo zapewnień Murphy’ego fani nie odetchnęli z ulgą, pozostają czujni, a ostateczny rozrachunek nastąpi w dniu premiery.
Wielki powrót Calvina Kleina i stylu demure na wybiegi
Wielki powrót Calvina Kleina na wybieg po dziewięciu latach nie mógł lepiej zbiec się w czasie z premierą serialu. Pracująca w latach 90. w komunikacji marki Bessette-Kennedy była najlepszą reklamą domu mody określanego wówczas przystanią minimalistek. Calvin Klein w latach swojej świetności nie miał nic wspólnego z obecną komercyjną tandetą. Marka ociekała wysublimowanym seksapilem, a jedną z ulubionych rzeczy Bessette był ikoniczny produkt założyciela, czyli slip dress, w której nawet pojawiła się na swoim ślubie. Drugim charakterystycznym produktem była ołówkowa spódnica, ta słynna, którą w filmie „Diabeł ubiera się u Prady” zamawia Miranda Priestly, notabene kolejne uosobienie bycia demure.

Marka Calvin Klein upadła wraz z początkiem XXI wieku i odejściem założyciela. Jak pisze Nicole Phelps na vogue.com: „Żaden z jego następców nie zrozumiał sensualności minimalizmu marki. Francisco Costa był suchy, a Raf Simonsnawet nie był minimalistą” – pisze. Nowa dyrektor kreatywna Veronica Leoni i pierwsza kobieta na czele Calvina Kleina, wydaje się rozumieć, o co chodzi z byciem demure. 41-letnia Włoszka, która dotychczas szkoliła swoje rzemiosło u Jil Sander, The Row i pod czujnym okiem Phoebe Philo w Céline, pokazała diametralnie inną wizję niż dekadę temu Simons. Jej projekty nie ociekały seksapilem niczym z lat 90., nie były jednak ascetyczne jak w The Row. Usadowiły się pomiędzy. Pomiędzy wyjściem do pracy i na randkę. Pomiędzy elegancją a casualem. „Starałam się uchwycić jego (Calvina Kleina) pierwotną energię i stworzyć garderobę, która działa 24/7 — z jednej strony filmową, a z drugiej osadzoną w prawdziwym życiu” – powiedziała za kulisami pokazu. Świadomie czy nieświadomie jej „pomiędzy” było idealnym ucieleśnieniem stylu Bessette-Kennedy. Oczami wyobraźni widzę ją, jak idzie przez Soho w looku numer 10 – gołębiej, strukturalnej marynarce i luźnej, ołówkowej spódnicy – i jak zamawia drinka w barze w looku 50 – w satynowej kurtce i bermudach z tej samej tkaniny. Ale w swoich wyobrażeniach mogę iść dalej.
Jak ubierałaby się Carolyn Bessette-Kennedy dziś?
Dzisiaj pewnie ubierałaby się u Stelli McCartney, myślę, że mogłyby być przyjaciółkami. Na kolację u boku męża włożyłaby look 32, czyli geometryczną małą czarną z kontrastującymi lakierowanymi kozakami za kolano. Myślę, że doskonale pasowałyby do niej płaszcze projektantki z paskiem na biodrach, a w looku 7, czyli skórzanej, szarej spódnicy za kolano i sweterku polo, chodziłaby do biura. Słynną torebkę Birkin, z którą dziś obnosi się zdecydowanie za dużo osób, wymieniłaby na coś „cichego” od The Row albo Phoebe Philo. Pytanie, czy odnalazłaby się w socialmediowej epoce, w świecie, w którym wszyscy chcieliby wszystko o niej wiedzieć? Czy mogłaby pozwolić sobie na bycie demure i skrywanie się za osłoną niedopowiedzenia?

