Reklama

Joga pojawiła się w jej życiu już na studiach. Zanim jednak zdecydowała się na własną markę, pracowała w korporacji i prowadziła biznes związany z przelotami myśliwcami. Rok temu wyruszyła w podróż za słońcem i przeprowadziła się do Tarify – mekki kitesurferów. Kiedy wieje wskakuje na deskę, gdy nie wieje wsiada z rodziną na rower. Dwa razy w tygodniu jeździ konno, a w wolnym czasie gra z przyjaciółmi w padla. Wieczorami wraca na matę, aby praktykować jogę. Paulina Niedzielska od 8 lat rozwija JOYINME – markę, w której łączy swoją pasję do jogi, świadomego stylu życia i ponadczasowej, wygodnej mody.

Taniec, tenis, snowboard, rower, jazda konna, kitesurfing… Uprawiasz wiele sportów. Co ma w sobie joga, czego nie mają inne dyscypliny?

PAULINA NIEDZIELSKA: Jest w jodze taka pozycja, która nazywa się Tadasana. Stoimy w niej prosto i skupiamy się na poszczególnych elementach po to, aby poczuć siebie. Kiedy pierwszy raz się w niej znalazłam, doświadczyłam czegoś niesamowitego. Poczułam wtedy ile może się dziać w człowieku w takiej prostej sytuacji i jakie to jest wspaniałe uczucie. Od tamtej pory uważam, że joga ma niesamowitą moc. To praca z ciałem i oddechem, która wymaga od nas pełnego skupienia na sobie i daje upust emocjom.

Joga kojarzy się z balansem, spokojem i harmonią. Jak znajdujesz tę równowagę w świecie biznesu, który jest raczej sprintem, wspinaczką, a może nawet skokami do wody?

Gdyby nie joga, to pewnie już by mnie w tym świecie nie było. Są takie momenty, że tylko ugruntowana praktyka jogi (stanie na głowie albo bardzo długa świeca) mnie uspokaja i sprawia, że zaczynam patrzeć na wszystko inaczej. Rynek jest bardzo szybki, zmienia się jak w kalejdoskopie, pojawiają się momenty, w których myślę sobie, że nie podołam, ale joga zawsze mi wtedy pomaga.

Rok temu wyprowadziłaś się z Warszawy. Jaką największą lekcję wyniosłaś z życia w Hiszpanii, której nie dałoby się nauczyć w Polsce?

Tutaj jest mi zdecydowanie łatwiej się zdystansować, wcześniej skończyć pracę. W Warszawie zawsze miałam poczucie, że mogę zrobić więcej i lepiej. Życie w Hiszpanii dało mi przestrzeń do tego, aby w dobrym momencie powiedzieć „stop”.

Domyślam się, że nie tylko sama przeprowadzka do Hiszpanii dała ci taką możliwość…

Zdecydowanie nie, ale bardzo mi w tym pomogła. To przede wszystkim wieloletnia praca nad sobą. Stąd też aktualna kolekcja „Stay Grounded”, w której zapraszam dziewczyny do tego, żeby pomyślały o tym, czy mają w głowie przestrzeń na to, żeby zwolnić, pójść na spacer, mieć chwilę dla siebie.

Inspirujesz również zdrowym stylem życia. Czy zdarza ci się ulegać popularnym trendom czy w tej kwestii zawsze ściśle trzymasz się swoich zasad?

Chciałabym, żeby to, co JOYINME niesie ze sobą, było bardzo spójne i dlatego ja też staram się być spójna w tym, co robię. Zapraszam ludzi do tego, aby w świadomy sposób wybierali produkty lepszej jakości, żeby myśleli zarówno o tym, co mają na talerzu, jak i o tym, jak wpływa na nich ruch.

Staram się nie ulegać trendom, ale bacznie je obserwuję. Jestem przeciwniczką diet, a zwolenniczką świadomych wyborów. Mocno doceniam wartość suplementów, ale tych dobrze dobranych do indywidualnych potrzeb.

W takim razie rano pijesz kawę czy matchę?

Zaczynam dzień od ciepłej wody, dopiero później piję matchę, ale nie eliminuję kawy z mojego jadłospisu. Możliwe, że odrzucenie kawy mogłoby mieć zbawienny wpływ na moją codzienność, ale chyba jeszcze nie jestem na to w pełni gotowa.

Jeśli mogłabyś dać ludziom jedną praktykę, która realnie zmienia życie, co by to było?

Uważam, że jednym z najlepszych nawyków jakie mam, jest wynoszenie telefonu z sypialni. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo negatywny wpływ ma na nas niebieskie światło ekranów.

Wspólne treningi, budowanie społeczności i prawdziwych relacji to istotne założenia, z których marka JOYINME słynie. Dlaczego jest to dla ciebie tak ważne w czasie, kiedy wszystko przenosi się do internetu?

Bezpośredni kontakt z klientkami czy klientami daje nam prawdziwego „kopa”, który sprawia, że faktycznie widzimy sens swojej pracy. Myślę, że bardzo trudno pracuje się, kiedy się tego sensu nie widzi.

Mocno się upieram przy tym, żeby wychodzić do ludzi, zapraszać ich do bycia razem, do wspólnego ruchu, do dzielenia się swoją energią. Absolutnym corem naszych działań jest odnalezienie w sobie radości i właśnie przez tego typu akcje chcemy udowadniać, że to wcale nie musi być bardzo trudne. Chodzi o ten „fun” z bycia razem tu i teraz, który motywuje do działania.

"Joy", czyli radość. To piękna nazwa marki, którą można interpretować na wiele sposobów. W jaki sposób ty ją interpretujesz i jak chciałabyś, żeby interpretowały ją twoje klientki?

Nazwa nie jest przypadkowa. Chciałabym, żeby ludzie pamiętali o tym, że chwila skupienia i znajomość samego siebie to jest najlepszy sposób na to, żeby poczuć radość albo zacząć jej szukać, ponieważ radość to jest najlepszy stan, w jakim tylko możemy być – w pełni ze sobą. Tego życzę każdemu.

JOYINME to marka, która zaprasza do świata jogi na wiele sposobów. Jednym z nich jest także moda. Jak udaje wam się tworzyć ubrania tak ponadczasowe?

Szukamy balansu pomiędzy długowiecznością a aktualnymi trendami, ale niezmiennie staramy się tworzyć ubrania, które są jakościowe i kapsułowe. Zależy nam na tym, żeby poszczególne elementy z naszych kolekcji były ze sobą spójne i pasowały do siebie niezależnie od tego, kiedy zostały kupione. Z jednej strony dostosowujemy się do wymagającego rynku, z drugiej stawiamy na wygodę, która nigdy nie wychodzi z mody.

Gdybyś miała wybrać jedną rzecz, w którą twoim zdaniem warto zainwestować, co by to było?

Poza naszymi legginsami, oczywiście bluza Kind. To model o wydłużonym kroju i obniżonej linii ramion, który jest naszym absolutnym hitem. Przy tworzeniu ubrań bardzo mocno skupiamy się na sensoryczności i ta bluza oddaje to w 100%. Jest uszyta z milutkiej, wręcz otulającej bawełny, którą często porównujemy do przytulanki.

Na koniec chciałabym cię zapytać jeszcze o to, czego nauczył cię własny biznes?

Pokazał mi, że z każdej sytuacji da się wyjść - nawet tej bardzo trudnej. Najważniejsze jest to, żeby zareagować szybko, ale ze spokojem. Warto wziąć kilka głębokich oddechów, zrobić plan, przeanalizować za i przeciw oraz zastanowić się, co może się wydarzyć. Zmieniajmy rzeczy, na które mamy wpływ i pamiętajmy, że cierpliwość również dużo zmienia.

Reklama
Reklama
Reklama