Shrekowanie królowało w randkach w 2025 roku. Czy ten trend naprawdę pomaga znaleźć miłość?
Miało być ratunkiem przed randkowym wypaleniem, a stało się jednym z najbardziej niepokojących trendów 2025 roku. „Shrekowanie” - popularne zwłaszcza wśród zetek - obiecywało miłość bez filtrów, ale często kończyło się frustracją i złamanym sercem.

Miłość od zawsze była jedną z najpotężniejszych sił napędowych naszego życia. Chcemy jak Fiona (czekająca na swojego księcia z bajki) - miłości prawdziwej, czułej, opartej na bliskości i zrozumieniu, a nie na pozorach. Tyle że poza bajkami poszukiwanie drugiej połówki rzadko bywa proste. Aplikacje randkowe, presja idealnego wyglądu, porównywanie się do wyretuszowanych obrazów z Instagrama sprawiły, że dla wielu osób randkowanie stało się źródłem frustracji, a nie ekscytacji.
Właśnie w tym kontekście w 2025 roku szczególnie mocno wybrzmiał trend, który miał być odpowiedzią na zmęczenie perfekcją. „Shrekowanie” - popularne zwłaszcza wśród pokolenia Z. - zakładało świadome - obniżenie standardów wizualnych w wyborze partnera. I choć na pierwszy rzut oka brzmi to jak powrót do idei, że „liczy się wnętrze”, eksperci biją na alarm: to droga donikąd.
Czym jest shrekowanie i dlaczego zetki tak chętnie po nie sięgały
„Shrekowanie” polega na umawianiu się z osobami uznawanymi za mniej atrakcyjne fizycznie, w przekonaniu, że będą one bardziej lojalne, wdzięczne i zaangażowane w relację. Nazwa oczywiście nawiązuje do kultowego „Shreka”, ale - jak zauważa Olivia Petter w artykule dla „The Independent” - to bardzo powierzchowne i błędne odczytanie bajki. Fiona nie zakochała się w ogrze z litości. Ich relacja była oparta na pokrewieństwie dusz, a nie na hierarchii atrakcyjności.
Trend zyskał popularność w mediach społecznościowych, zwłaszcza na TikToku, gdzie użytkownicy przekonywali, że „mniej atrakcyjny partner to mniejsze ryzyko zdrady”. Jedna z viralowych wypowiedzi brzmiała dosadnie: „Wszystkie tam byłyśmy. Dajemy szansę facetowi, który nas nie pociąga, myśląc, że doceni to, co ma. A potem ten troll nas traumatyzuje”.
Dlaczego shrekowanie nie działa?
Psycholożka i coachka randkowa Amy Chan w rozmowie z „USA Today” jasno podkreślała, że obniżanie poprzeczki wizualnej nie gwarantuje ani bezpieczeństwa emocjonalnego, ani dobrego traktowania. Wygląd nie ma żadnego związku z empatią, dojrzałością czy lojalnością. Podobnie Emma Hathorn z platformy Seeking.com zauważała na łamach tego samego portalu, że jeśli ktoś traktuje nas źle, automatycznie powinien stać się dla nas nieatrakcyjny - niezależnie od tego, jak wygląda.
Problem shrekowania polega na tym, że opiera się na fałszywym poczuciu kontroli. Zakładamy, że wybierając kogoś „z niższej ligi”, chronimy się przed zranieniem. W rzeczywistości często fundujemy sobie podwójne rozczarowanie: brak chemii i brak szacunku. To także uprzedmiotowienie drugiej osoby i budowanie relacji na cynicznej kalkulacji, a nie autentycznym zainteresowaniu.
Jak nie dać się zeshrekować i nie zeshrekować innych
Prawdziwa alternatywa nie polega ani na ślepym gonieniu za ideałem, ani na rezygnowaniu z własnych potrzeb. Jak podkreśla Amy Chan w „USA Today”, celem nie jest randkowanie wyłącznie z osobami konwencjonalnie atrakcyjnymi, ale rozwijanie umiejętności oceniania charakteru, wartości i dostępności emocjonalnej - niezależnie od „opakowania”.
Miłość nie działa jak matematyczne równanie. Nie da się jej wyliczyć ani zabezpieczyć przed potencjalnym zranieniem, obniżając standardy. Jeśli czegoś uczy nas „Shrek”, to właśnie tego, że prawdziwe happy endy nie rodzą się z litości ani strachu przed samotnością, ale z autentycznej bliskości i miłości. A tej nie da się zaplanować - można ją tylko spotkać. I tego wam właśnie życzę.

