Reklama

Rok 2025 był momentem przełomowym dla self-care w Polsce. Zamiast perfekcyjnych, wieloetapowych rytuałów i instagramowych ideałów, stawiałyśmy na prostotę, zdrowie psychiczne i małe, codzienne nawyki, które realnie poprawiają jakość życia. Raport WellBe Studio pokazuje, że dbanie o siebie stało się nie luksusem, a koniecznością — a jego przyszłość wyznaczą autentyczność, dostępność i rytuały oparte na równowadze. Jakie trendy z kategorii self-care były najbardziej widoczne w ostatnich miesiącach, a jak będziemy dbać o siebie w 2026 roku?

W tym artykule:

  1. Self-care w Polsce 2025: mniej presji, więcej równowagi
  2. Prostota i codzienne rytuały: esencja wellbeing
  3. Aktywność, odżywianie, pielęgnacja, psychika — cztery filary, które kształtują nawyki
  4. Trendy self-care na 2026: mikro-nawyki, personalizacja i mentalny balans

Self-care w Polsce 2025: mniej presji, więcej równowagi

Ostatnie lata zredefiniowały sposób, w jaki myślimy o self-care. Z jednej strony żyjemy szybciej niż kiedykolwiek, a niemal połowa Polaków deklaruje, że największą barierą w dbaniu o siebie jest brak czasu. Z drugiej — rośnie potrzeba spokoju, kontaktu z naturą, prostych rytuałów i dbania o zdrowie psychiczne. Raport „Self-care 2025” przygotowany przez WellBe Studio przedstawia obraz społeczeństwa zmęczonego presją i nadmiarem bodźców, gotowego na zmianę i spragnionego autentyczności.

Nadchodzi moment, w którym self-care przestaje być trendem, a staje się codziennym wyborem. Co ciekawe, jedną z najważniejszych zmian odnotowanych przez WellBe Studio jest przesunięcie motywacji z wyglądu na zdrowie. Aż 62% ankietowanych ćwiczy dla dobrego samopoczucia, energii i lepszego radzenia sobie ze stresem. „Ruch dla głowy” zastępuje „ruch dla formy”, a spokój wewnętrzny staje się nowym wskaźnikiem dobrostanu.

— Ta zmiana nie wydarzyła się nagle — dojrzewała od kilku lat, co potwierdzają również globalne raporty branżowe. Trend „wellbeing > wygląd” widać na całym świecie — mówi Katarzyna Ejdys-Kalwasińska, psycholożka i project ownerka w Well Be Studio.

Co piąta osoba deklaruje, że właśnie spokój stał się najważniejszym elementem jej self-care — to sygnał zmiany mentalności, który trudno ignorować:

„Idealny model self-care? Joga + prysznic + pielęgnacja + suplementacja + zdrowe, zbilansowane jedzenie + czas na przyjemności: spotkanie ze znajomymi, kino, teatr, spędzenie czasu w rytmie slow, bez pośpiechu, goniących obowiązków.”

Prostota i codzienne rytuały: esencja wellbeing

Choć social media wciąż promują wieloetapowe rutyny pielęgnacyjne, przeciętny polski self-care wygląda nieco inaczej. Poranki są szybkie, skupione na podstawowej pielęgnacji, napojach dodających energii i — coraz częściej — suplementacji. To moment startu dnia, nie czas na medytację czy praktyki mindfulness.

Wieczory natomiast służą nam, by się odprężyć: gorące kąpiele, seriale, rozmowy, a także… telefon, który jednocześnie pomaga się wyciszyć i, paradoksalnie, utrudnia pełny odpoczynek. Największym wyzwaniem są natłok myśli i przebodźcowanie — już teraz wiadomo, że priorytetem w 2026 roku będzie dla wielu z nas odcięcie się od cyfrowego szumu. Nie bez powodu ogromną popularność zyskuje JOMO, czyli radość z bycia offline (ang. joy of missing out).

Weekend to natomiast balans pomiędzy chęcią regeneracji a obowiązkami. Najwięcej radości dają aktywności w rytmie slow: bliskość natury, spokojne śniadania, czas z rodziną. Jednocześnie wielu Polaków odczuwa presję „dobrego wykorzystania czasu”, która paradoksalnie... odbiera część przyjemności.

– To nie są wellness-rytuały z Instagrama. To absolutna podstawa funkcjonowania układu nerwowego. Spokój to nie „czas w SPA” raz na miesiąc. To codzienne wybory, które zdejmują z nas napięcie – zaznacza Katarzyna Ejdys-Kalwasińska.

Aktywność, odżywianie, pielęgnacja, psychika — cztery filary, które kształtują nawyki

Ruch jest ważny, ale nieregularny. Największą przeszkodą jest brak czasu i energii — nie brak wiedzy. Dla wielu aktywność staje się rodzajem inwestycji w zdrowie, a nie przykrym obowiązkiem czy sposobem na rywalizację.

W diecie szukamy małych, ale konsekwentnych zmiana: jemy mniej cukru, więcej warzyw, regularność posiłków. W pielęgnacji z kolei widać wyraźny racjonalizm.

Niestety, mentalny self-care nadal nie jest w Polsce stabilnym nawykiem. Sen, spacery, muzyka i czas offline to najpopularniejsze formy regeneracji. Mindfulness i medytacja mają potencjał, ale wymagają uproszczenia i lepszej dostępności: często nie wiemy, na jakiś źródłach się opierać i jak z nich korzystać.

„Gdybym mogła dbać o siebie na 100 %, chodziłabym codziennie do SPA/sauny/jacuzzi oraz na spacery. Ćwiczę i tańczę codziennie, więc te rytuały bym pozostawiła. Dodatkowo włączyłabym techniki oddechowe lub medytację.”

Trendy self-care na 2026: mikro-nawyki, personalizacja i mentalny balans

Nadchodzący rok przyniesie umocnienie kierunków widocznych już teraz. Przyszłość wellbeing'u będzie budowana nie na spektakularnych transformacjach, a raczej na mikro-nawykach i konsekwencji. Coraz mocniej kierujemy się ku prostym, powtarzalnym rytuałom, które realnie da się wpleść w rytm codziennego funkcjonowania. To właśnie one — pięciominutowe praktyki relaksacyjne, krótkie domowe treningi, uważniejsze jedzenie, chwile offline — będą definiować self-care w 2026 roku.

— Zmiana, którą widzimy w danych i w praktyce psychologicznej, polega na odejściu od wielkich planów na rzecz małych kroków. Mikro-nawyki działają, bo są odporne na chaos dnia codziennego — nie wymagają siłowni, wolnej godziny ani idealnych warunków. W psychologii nazywamy to „dopasowaniem nawyku do realnych zasobów”. Jeśli coś trwa 2–10 minut, mózg nie uruchamia oporu. Stąd popularność krótkich treningów, 15-minutowych spacerów, minimalnych rytuałów wieczornych — wyjaśnia Katarzyna Ejdys-Kalwasińska.

Technologia stanie się naturalnym wsparciem w utrzymaniu tych nawyków: aplikacje przypominające o piciu wody, narzędzia do monitorowania snu czy funkcje AI personalizujące codzienne nawyki pomogą budować regularność bez wprowadzania presji. To jednak jedynie dodatkowe wsparcie — Polacy i Polki nadal najbardziej ufają tradycyjnym filarom: ruchowi, diecie, odpoczynkowi i kontaktowi z naturą.

— Technologia powinna wspierać, a nie przebodźcowywać. Zegarki, pierścienie i aplikacje pomagają nam rozumieć swój organizm, ale nie mogą zastąpić kontaktu z drugim człowiekiem ani kontaktu ze sobą. Jeśli nadmiar danych zaczyna zwiększać presję („czy mój sen dziś był wystarczająco dobry?”), technologia przestaje być narzędziem, a staje się kolejnym stresorem — dodaje ekspertka.

W 2026 roku wzrośnie także znaczenie mental wellness, ale w formatach prostych i dostępnych: krótkie ćwiczenia oddechowe, techniki wyciszenia, mikro-medytacje idealne dla osób przeciążonych obowiązkami. Dominować będzie idea higieny cyfrowej — stopniowe odcinanie się od nadmiaru bodźców, które dziś jest jednym z największych wyzwań dobrostanu.

W odżywianiu zauważalny będzie dalszy zwrot ku naturalności: proste, nisko przetworzone produkty, ograniczenie mięsa, jedzenie „dla dobrego samopoczucia”, a nie trendów. Pielęgnacja? Praktyczna i racjonalna — mniej presji, więcej jakości, bezpieczeństwa i wiarygodności.

Jednocześnie self-care staje się coraz bardziej społeczny. Wspólne rytuały, lokalne inicjatywy, grupowe aktywności i wyzwania będą odgrywać większą rolę w podtrzymywaniu motywacji. Polacy marzą o lepiej dostępnych usługach wellness, SPA, dobrej jakości kosmetykach i większej ilości czasu wolnego.

— Run-cluby, spacery w parach, wyzwania grupowe czy małe społeczności online stały się narzędziem wsparcia, a nie tylko sportu. Po erze samotnych treningów w domu wraca potrzeba bycia częścią społeczności. Ruch staje się nie tylko „dbaniem o formę”, ale formą kontaktu — zauważa Katarzyna Ejdys-Kalwasińska.

Jedno jest pewne: self-care w Polsce dojrzewa. Z trendu inspirowanego mediami społecznościowymi przekształca się w realną praktykę, w której liczą się nie spektakularne gesty, ale codzienne wybory. Rok 2025 pokazał, że chcemy dbać o siebie bez presji i bez perfekcjonizmu. Rok 2026 umocni te potrzeby.

Reklama
Reklama
Reklama