Ponad 30% Polek nie akceptuje swojego ciała. Czym jest bodyshaming i dlaczego ma na nas destrukcyjny wpływ?
Bodyshaming dotyka każdego z nas, niezależnie od wieku czy płci. Skąd bierze się potrzeba oceniania cudzego ciała i jak bronić się przed krzywdzącą krytyką? Sprawdź, dlaczego warto mówić o bodyshamingu głośno i bez tabu.

- ELLE
Spis treści:
- Czym jest bodyshaming?
- Skąd się bierze bodyshaming?
- Skutki bodyshamingu
- Przykłady bodyshamingu w Polsce i na świecie
- Jak reagować i przeciwdziałać?
Każdy z nas choć raz usłyszał komentarz dotyczący swojego wyglądu. Czasem to „niewinna” uwaga cioci podczas rodzinnego obiadu, innym razem bezpośredni atak w mediach społecznościowych. Bodyshaming, czyli krytykowanie lub zawstydzanie innych z powodu ich ciała, stał się nieodłącznym elementem współczesnej kultury. Wbrew pozorom dotyka nie tylko celebrytów – jego ofiarą może stać się każdy, niezależnie od wieku, płci czy stylu życia.
Dlaczego tak łatwo przychodzi nam ocenianie cudzego ciała? Skąd bierze się presja, by wyglądać „lepiej” lub „inaczej”? I jakie są konsekwencje tego, że wciąż tak chętnie komentujemy wygląd innych? O bodyshamingu – jego przyczynach, skutkach i sposobach przeciwdziałania – warto mówić głośno, bo zbyt długo był tematem tabu.
Czym jest bodyshaming?
Bodyshaming to krytyka, wyśmiewanie lub zawstydzanie kogokolwiek z powodu wyglądu jego ciała (wagi, wzrostu, sylwetki, rysów twarzy itp.). Psycholog Kamila Drężek przypomina, że bodyshaming zaczyna się już wówczas, gdy słyszymy komentarz o swoim ciele, którego nie prosiliśmy. Zwraca uwagę, że nawet pozornie pozytywne stwierdzenia, np. „schudłaś”, mogą być elementem takiego działania. W praktyce oznacza to, że każda uwaga dotycząca wyglądu – nawet „zdrowo wyglądasz” czy „zmizerniałaś” – może zostać odebrana jako bodyshaming. Nie chodzi tylko o złośliwe obrażanie; wystarczy „dobrze ujęty” komentarz, by poczuć się dotkniętym. Bodyshaming dotyczy nie tylko kobiet – może spotkać też mężczyzn – i zdarza się zarówno w szkole czy w pracy, jak i wśród znajomych czy rodziny
Skąd się bierze bodyshaming?
Przyczyną bodyshamingu jest mix społecznych oczekiwań, mediów i utartych stereotypów dotyczących urody. Nasze wyobrażenie o „idealnym ciele” kształtują kolorowe magazyny, reklamy i media społecznościowe – pełne wyretuszowanych, nierealistycznych wizerunków. W efekcie osoby nierealizujące tych wzorców częściej spotykają się z negatywnymi uwagami. Trendy kulturowe również promują ocenę ludzi przez pryzmat wyglądu, np. w dietetyce i reklamie często sugeruje się, że ciała „innego rodzaju” są niewystarczające lub wymagają zmiany. Jak zauważa aktywistka Maja Staśko, system kapitalistyczny po przemianach 1989 roku zakorzenił w nas przekonanie, że nasze ciała są „nieidealne”, a media i socjalne filtry dodatkowo zniekształcają poczucie własnej wartości. W efekcie często sami rywalizujemy w ocenianiu ciał – czasem nieświadomie przejmując krytyczne komunikaty od rodziny i znajomych czy w internecie.
Skutki bodyshamingu
Zjawisko to może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Najczęściej prowadzi do obniżenia poczucia własnej wartości, chronicznego stresu i zaburzeń lękowych. Według badań organizacji Mental Health Foundation osoby niezadowolone ze swojego wyglądu rzadziej cieszą się życiem i częściej doświadczają depresji czy lęku. Nawet 1 na 8 dorosłych przyznał się do myśli samobójczych z powodu problemów z obrazem własnego ciała. Wśród nastolatków sytuacja jest jeszcze poważniejsza – aż 37% badanych nastolatek czuło się przygnębionych, a 31% zawstydzonych swoim ciałem. Bodyshaming w internecie potęguje te skutki – ofiary nienawistnych komentarzy często popadają w izolację, objadanie się lub przeciwnie – w zdrowotnie niebezpieczne diety. Nowe badania potwierdzają też związek bodyshamingu z zaburzeniami odżywiania: we włoskim badaniu 1 na 4 uczniów doświadczył bodyshamingu z powodu wagi, a aż 37% miało przynajmniej jedno takie doświadczenie w życiu. U nastolatków wystąpiła wtedy większa nierównowaga – osoby hejtowane zgłaszały wyższy poziom niezadowolenia z ciała i więcej objawów zaburzeń odżywiania niż rówieśnicy.
Przykłady bodyshamingu w Polsce i na świecie
W mediach społecznościowych nie brakuje przykładów hejtowania ciała. Nawet znane osoby nie są od niego wolne – komentujący często poniżają celebrytów za wagę, wzrost czy kształt. Na świecie słynne przypadki to krytyka Lizz Yach, czyli Lizzo, za sylwetkę czy ataki na aktorkę Nicolę Coughlan, znanej z serialu „Bridgerton”, z powodu „nietypowej” figury. W Polsce media cytowały komentarze pod zdjęciami Julii Wieniawy – młodej aktorki i piosenkarki – gdzie jedna z internautek napisała o niej „ale deska” w kontekście jej szczupłej sylwetki. Wieniawa otwarcie zwróciła uwagę, że nawet pozornie niewinne określenie może ranić i „ładnie obrazuje, że bodyshaming dotyczy nawet pięknych, zadbanych osób”. Podobnie inne gwiazdy, m.in. Joanna Osyda czy Julia Kamińska – dzieliły się w mediach społecznościowych tym, że komentujący wytykali im wady dotyczące ich sylwetki. To dowód, że problem dotyczy codzienności – od Internetu po rodzinne spotkania czy szkołę.
Jak reagować i przeciwdziałać?
Przeciwdziałanie bodyshamingowi zaczyna się od edukacji i zmiany kulturowej. Po pierwsze – warto uczyć dzieci i młodzież, że wartość człowieka nie zależy od rozmiaru czy kształtu ciała. Psychologowie zachęcają do otwartej rozmowy: jeśli komentarz o wyglądzie rani, mamy prawo powiedzieć o tym wprost i wyznaczyć granice. Ważne jest też wspieranie postawy ciałopozytywnej (body positivity) lub ciałoneutralnej (body neutrality) – uznania, że każde ciało zasługuje na szacunek, a jego wygląd nie definiuje wartości człowieka. Badania pokazują, że nawet krótkotrwała zmiana treści obserwowanych w mediach społecznościowych na te promujące różnorodność ciał (body positivity) może poprawić satysfakcję z własnego wyglądu. W australijskim eksperymencie młode kobiety, które przez dwa tygodnie codziennie oglądały posty celebrujące różne typy sylwetek, odnotowały zmniejszenie niezadowolenia z ciała i mniejszą skłonność do porównywania się z innymi. dowód, że świadome kreowanie przyjaznego przekazu ma realny wpływ.
Również kampanie społeczne i działania instytucji mogą osłabiać bodyshaming. W Polsce Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę (FDDS) prowadzi kampanię „Ciało nie określa”, promującą neutralny stosunek do ciała – jej raporty alarmują, że 30% nastolatków doświadczyło internetowego hejtu z powodu wyglądu, a 9% przyznało się, że „nienawidzi swojego ciała”. W odpowiedzi uruchomiono programy edukacyjne i warsztaty dla młodzieży o samoakceptacji. Również duże firmy angażują się w promocję pozytywnego obrazu ciała – np. sieć sklepów Kaufland zainicjowała kampanię pod hasłem „Every body needs love!”, podkreślając, że „każde ciało zasługuje na miłość”. Pracę nad zmianą stereotypów wspierają także inicjatywy rządowe i NGO, np. nauczyciele i psycholodzy coraz częściej wprowadzają do szkół zajęcia o roli mediów i samoocenie, a w niektórych krajach rozważa się regulacje dotyczące retuszowanych reklam.
Społecznie ważna jest też reakcja otoczenia: świadkowie bodyshamingu powinni wspierać ofiary i zwracać uwagę hejterom na krzywdę, jaką czynią. Wartość uznawana w badaniach, że poczucie własnej wartości koreluje z opiniami innych ludzi – dlatego to, jak wspieramy różnorodność ciała, wpływa na to, jak inni się czują. Lekarstwem na bodyshaming jest więc empatia i edukacja – uczmy się mówić o ciele taktownie, szanując wybór innych.
Bodyshaming to powszechne zjawisko wynikające z nierealistycznych wzorców urody i niewrażliwości społecznej. Może prowadzić do poważnych problemów psychicznych i fizycznych, dlatego ważne jest, by reagować na nie świadomie: unikać ocen na podstawie ciała, edukować otoczenie, wspierać ofiary oraz promować akceptację wszystkich sylwetek. Dzięki odpowiednim kampaniom społecznym, wsparciu rówieśników i osobistej uważności można zmniejszyć zasięg hejtu związanego z wyglądem i budować kulturę większego szacunku dla ciała każdego z nas