Reklama

KONIEC CZERWCA. Choć nie jest to czas, gdy sakura zwiastuje nadejście wiosny albo jesienne liście stapiają się czerwienią z bramami torii oddzielającymi profanum od sacrum w sanktuariach japońskiej religii shintō, to lato w Japonii ma wiele plusów. Mimo temperatury powietrza dochodzącej do 39 st. C przy wilgotności przekraczającej 90 proc. Japończycy chronią się pod parasolami (co warto naśladować), dostępnymi w każdej drogerii. Te na ulicach Osaki atakują przechodniów kolorami i gadżetami niczym wesołe miasteczka. Działa.

Fot. Michał Szymko
Fot. Michał Szymko

Jeszcze więcej niż drogerii jest tu automatów. Mówi się nawet o 5,5 miliona maszyn, a więc jednej na 23 obywateli. Sprzedaje się w nich wszystko – od gorących i zimnych napojów, przez ciepły ramen i udon, po frytki, figurki, znaczki, maseczki, owoce morza i alkohol.

Wystawa Światowa Expo, muzyka i innowacje w Pawilonie Polski

Moja letnia podróż do Osaki jest związana z wizytą w Pawilonie Polski na Wystawie Światowej Expo. Mieszkam nieopodal rozrywkowej dzielnicy Namba, skąd na tereny wystawowe prowadzi prosta linia metra. Przejazd zajmuje pół godziny. Na peronach porządek, pracownicy stacji pilnują, by iść prawą lub lewą stroną korytarza w zależności od tego, dokąd zmierzasz. Wchodzący do pociągu ustawiają się w rzędach, by wypuścić tych, którzy go opuszczają. Jest też wagon dla kobiet. W silnie patriarchalnym japońskim społeczeństwie często wobec nich dochodzi do nadużyć. Z tego powodu aparaty fotograficzne w telefonach są zaopatrzone w głośne migawki, by nie można było robić zdjęć po kryjomu.

Fot. Michał Szymko
Fot. Michał Szymko

Na terenach Expo Pawilon Polski, zaprojektowany przez Alicję Kubicką i Borję Martineza Gomeza, wyróżnia się na tle innych budowli. Wewnątrz pokaz rodzimych innowacji, a także ciekawa ekspozycja „Aura” autorstwa kompozytora Jerzego Rogiewicza. Łączy ona tradycyjne rzemiosło i naturalne materiały z techniką cyfrową. To ponad 100 miotełek, których włosie składa się z gałązek wierzb zebranych w okolicach Żelazowej Woli. Ta „orkiestra” dzięki AI jest czuła na ruch, a więc odwiedzający mogą współtworzyć koncert opierający się na kilku utworach Chopina. A ten w Japonii cieszy się ogromną popularnością, o czym świadczą m.in. codzienne recitale, na które bilety rozchodzą się natychmiast.

Muzyczny podkład w poznawaniu miasta bardzo pomaga. Lokalną klasykę, choćby Ryu¯ ichiego Sakamoto, autora muzyki filmowej m.in. do „Małego Buddy” czy oscarowego „Ostatniego cesarza”, słuchałam, przechadzając się uliczkami Kioto. W Osace jednak lepiej brzmiał hip-hop Yukiego Chiby. Muzyki w Japonii jest w ogóle sporo i są to doświadczenia wyjątkowe – jak choćby charakterystyczne jedynie dla tego regionu – jazz kissa, kawiarenki, gdzie są odtwarzane płyty jazzowe jako punkt programu, nigdy jako tło. W Osace można to sprawdzić w Dear Lord, Bird/56 czy Top Rank.

Dōtonbori, WAD, vintage i Shinkansen – Osaka i Kioto w 24 godziny

Dwa ostatnie miejsca znajdują się w ekscentrycznej dzielnicy Dōtonbori, która wieczorem rozbłyskuje neonami, kusząc przechodniów, by skorzystali z lokalnego baru, głośnego klubu albo odwiedzili otwarty całą dobę sześciopiętrowy dom towarowy Don Quijote, położony nad kanałem. Jest tam wszystko – od przekąsek, przez gadżety, po beauty.

Fot. Michał Szymko
Fot. Michał Szymko

Kolejnego dnia relaksuję się w WAD, minimalistycznej kawiarni i galerii, w której można napić się najlepszej matchy i zaopatrzyć w ceramikę lokalnych twórców. Stamtąd tylko rzut kamieniem do Amerikamura. To rejon Osaki pełny vintage shopów, jak Jam, w których poluje się na perełki z lat 80. i 90. A potem? Na pociąg! Do Kioto jest 60 kilometrów. Shinkansenem, koleją dużych prędkości, pokonam tę odległość w 13 minut!

Fot. Michał Szymko
Fot. Michał Szymko
Fot. Michał Szymko
Fot. Michał Szymko

Kioto było stolicą Japonii aż do momentu obalenia szogunatu – 1869 roku. Nazywa się je miastem tysiąca świątyń (1600 buddyjskich i 400 shinto), więc warto zajrzeć do kilku. Choćby chramu shintō Fushimi Inari-taisha, sanktuarium kami Inari, bóstwa płodności, szczęśliwej rodziny i powodzenia. Słynie z tysiąca...

Reklama
Reklama
Reklama