Reklama

Premiera filmu „Dom dobry” Wojciecha Smarzowskiego uruchomiła lawinę emocji, dyskusji i wyznań – tak silną, jakiej mało kto się spodziewał. Brutalnie prawdziwa historia, pokazująca przemoc w rodzinie funkcjonującej na wysokim poziomie, podważyła wiele społecznych mitów.

Przedstawicieka fundacji Feminoteka – partnera merytorycznego filmu – i ekspertka Joanna Gzyra-Iskandar, opowiedziała o kulisach współpracy z twórcami, reakcjach widzów oraz realiach, których nie widać na ekranie. Do rozmowy zaprosiłam także Julittę Dębską – psycholożkę i terapeutkę specjalizującą się w tematyce relacji.

Feminoteka: widzimy zdecydowany wzrost liczby zgłoszeń z prośbą o pomoc

Powstawanie „Domu dobrego” nie ograniczyło się do procesu filmowego – Smarzowski chciał, by historia była wiarygodna. Dlatego już kilka lat temu nawiązał kontakt z Feminoteką. Jak podkreśla Joanna Gzyra-Iskandar, ten dialog był pierwszym krokiem do głębszego zrozumienia tematu.

– Wojtek Smarzowski pierwszy raz rozmawiał z ekspertką Feminoteki kilka lat temu, kiedy zaczął interesować się tematem przemocy domowej pod kątem filmu. Kontakt odnowiliśmy parę tygodni przed premierą – mówi Joanna Gzyra-Iskandar.

Fundacja intensywnie pracowała z twórcami – nie tylko z reżyserem, ale także z obsadą. – Jedna z ekspertek Feminoteki spotykała się z reżyserem oraz aktorami i aktorkami, aby pomóc im poczuć się pewniej w rozmowach i wystąpieniach medialnych dot. przemocy… Chciałyśmy, aby byli przygotowani i znali podstawowe fakty, statystyki i rozumieli mechanizmy przemocy domowej – dodaje. Efekt? – zdaniem ekspertki – niezwykle satysfakcjonujący.

Na razie widzimy krótkofalowe efekty filmu w postaci chociażby lawiny historii kobiet, które opisują swoje doświadczenia przemocy, ale także zdecydowany wzrost liczby zgłoszeń do Feminoteki z prośbą o pomoc
– mówi.
Dom dobry hitem kinowym
mat. prasowe

Dom zły w domu dobrym: nowe oblicze przemocy

Wiele osób, które zobaczyły film, zderzyło się z faktem, że przemoc nie ma jednego oblicza. Ofiarą może być osoba zamożna, wykształcona, pozornie pewna siebie. Sprawcą – człowiek o wysokiej pozycji, ceniony i szanowany.

To właśnie tu szczególnie wybrzmiewają obserwacje Julitty Dębskiej dotyczące stereotypów i niewidocznych form przemocy. – Statystyki i doświadczenie kliniczne pokazują, że przemoc i wykorzystanie nieletnich nie są związane wyłącznie z biedą czy środowiskami dysfunkcyjnymi. Przemoc może pojawić się wszędzie – również tam, gdzie status i kultura osobista sprawiają, że otoczenie odrzuca możliwość, że „dzieje się coś złego”.

Przemoc w takich domach jest cicha, trudna do zauważenia, a przez to szczególnie dotkliwa
– tłumaczy psycholożka.

Joanna Gzyra-Iskandar podkreśla jednak, że to smutne, iż dopiero tak intensywny obraz uruchomił refleksję. – To straszne, że musiał dopiero powstać film bardzo brutalny, ale w tej brutalności prawdziwy, aby tak się stało. Że nie przemówiły dotychczas do ludzi historie kobiet doświadczających przemocy – mówi.

Julitta Dębska z kolei zwraca uwagę, że sam fakt, iż film opowiada historię przemocy w „dobrym domu”, jest kluczowy. – Zwykle wyobrażamy sobie sprawcę przemocy jako osobę z problemem alkoholowym, bez stałej pracy, agresywną, impulsywną – kogoś, kto „pasuje” do obrazu patologii. Tymczasem film pokazuje, że przemoc może pojawić się także w relacjach, które na pierwszy rzut oka wyglądają na idealne – tłumaczy psycholożka.

Dlaczego osoby doświadczające przemocy wracają do sprawców?

Przekonanie, że „wystarczy odejść”, wciąż bywa powszechne. Tymczasem rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana. – Osoby trwające latami w związkach, w których doświadczają przemocy i wracające do sprawców mają swoje powody... – przyznaje przedstawicielka Feminoteki.

Joanna Gzyra-Iskandar wymienia podstawowe z nich: społeczne oczekiwania wobec kobiet, groźby i manipulacje sprawców, uzależnienie finansowe czy niewydolność systemu pomocowego. – Ważne jest abyśmy wiedzieli – nawet jeśli tego po ludzku nie rozumiemy – że tak po prostu jest… To wręcz dowód na to, jakie jest ich położenie, a nie, że przemocy nie było – podsumowuje.

Julitta Dębska rozwija tę myśl z perspektywy psychoterapii. – Mechanizmy takie jak gaslighting, wyuczona bezradność, huśtawka emocjonalna, PTSD czy współuzależnienie sprawiają, że ofiara stopniowo traci poczucie kontroli. Przemoc nie tylko rani – ona wiąże.

Sprawca staje się jednocześnie źródłem strachu i jedyną osobą, od której – w przekonaniu ofiary – może przyjść ukojenie
– wyjaśnia Julitta Dębska.

Przemoc w „dobrym domu”: sygnały, których nie wolno ignorować

Przemoc w zamożnych, wysokofunkcjonujących rodzinach często pozostaje niewidoczna – stereotypy sprawiają, że nikt jej tam nie oczekuje. Do sygnałów, które mogą wskazywać na jej wystąpienie należą: nagłe nieobecności w pracy, wycofanie z relacji, widoczne na ciele ślady przemocy, „dziwne wypadki”, obniżony nastrój. Co, jeśli same lub sami znajdujemy się w takim położeniu?

– Pierwszym krokiem może być porozmawianie z bliską osobą, której możemy zaufać i która będzie dla nas wsparciem: wysłucha, zrozumie, przenocuje nas albo pójdzie z nami na policję. Gorąco zachęcam tez do zapoznania się z planem awaryjnym, który możemy zrealizować, jeśli jesteśmy w takiej sytuacji, że być może nagle będziemy musiały uciekać. Zainstalujmy sobie darmową aplikację Safe You, która po naciśnięciu jednego przycisku wysyła alert z prośbą o pomoc do naszych wybranych kontaktów i zaczyna nagrywać dźwięk z otoczenia, który może być później materiałem dowodowym. Można też dzwonić do organizacji pomocowych takich jak Feminoteka, Niebieska Linia czy Czas Kobiet w Poznaniu, aby porozmawiać o swojej sytuacji i dowiedzieć się, jakie mamy prawa i wspólnie zastanowić się, co dalej – instruuje Joanna Gzyra-Iskandar.

W razie potrzeby można zadzwonić na infolinię Feminoteki: 888 88 33 88.

Film pokazuje również wątek przemocowego związku mężczyzny. Statystyki potwierdzają jednak, że to kobiety i dzieci nadal najczęściej stają się ofiarami.

W ok. 90% sprawcami przemocy domowej są mężczyźni… Statystycznie więc najczęściej sprawcami przemocy wobec mężczyzn są inni mężczyźni.

Choć Feminoteka pracuje z kobietami, zdarzają się telefony od mężczyzn – ci kierowani są na Niebieską Linię, gdzie mogą otrzymać pomoc.

Dom dobry - zwiastun filmu
mat. prasowe

Jak pomóc, gdy podejrzewamy, że ktoś doświadcza przemocy?

Pomaganie osobie doświadczającej przemocy bywa trudne, bo jej zachowania często wydają się sprzeczne. – Czasem ofiara zachowuje się tak, jakby tej pomocy nie chciała. Wielokrotnie spotykałam się z sytuacjami, w których ofiary zaczynały mówić o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, po czym zmieniały wersję zdarzeń, wycofywały się z tego – przekonuje Julitta Dębska.

Taki schemat pojawia się na każdym etapie wychodzenia z przemocowej relacji. Wynika z lęku, zależności i braku realnych możliwości działania. – Po pierwsze ofiary są uzależnione emocjonalnie, a czasem finansowo od sprawców. Po drugie, nie mają pomysłu na to, jak sobie poradzić, gdzie pójść, jak zacząć nowe życie. Po trzecie, zwyczajnie boją się konsekwencji, zemsty, eskalacji przemocy – mówi psycholożka. – Należy pamiętać, że to tylko wierzchnia warstwa, a pod spodem kryje się lęk, strach, obawy, paraliż, współuzależnienie, wstyd.

Właśnie dlatego tak ważna jest konsekwencja i praktyczne wsparcie. – Nie powinniśmy się poddawać i powinniśmy być konsekwentni w reagowaniu na przemoc. Ważne jest zarówno wsparcie emocjonalne, jak i pomoc w rozwiązaniu problemów formalnych i bytowych. To, czego najbardziej w takiej sytuacji ofiara potrzebuje, to dach nad głową, jedzenie, bezpieczne miejsce, w którym może się schronić – dodaje Dębska.

Gdzie system zawodzi – i jak go naprawić?

Jednym z najmocniejszych wątków filmu jest niewydolność instytucji: policji, sądów, urzędów. Niestety – jak podkreśla Joanna Gzyra-Iskandar – to wciąż rzeczywistość, z którą mierzą się osoby szukające pomocy. Dlatego Feminoteka walczy o obowiązkowe szkolenia dla policji i sądów.

Głównym problemem, jeśli chodzi o polskie instytucje i osoby w nich pracujące jest to, że szukając pomocy, nigdy nie wiemy, na kogo trafimy. Być może akurat będzie dyżurował empatyczny funkcjonariusz, która zna wszystkie procedury i będzie zdeterminowany, aby pomóc, ale równie dobrze możemy trafić na policjanta, który powie może niech pani śpi dzisiaj na kanapie, niech pani nie drażni męża lub spyta: a czym tym razem pani tak zdenerwowała męża?. To jeden z powodów, dla których osoby pokrzywdzone boją się zgłaszać przemoc: mają obawy, że zostaną „spławione”, zlekceważone, a wręcz wtórnie skrzywdzone. Nasze psycholożki nieraz słyszały od kobiet, że to, jak potraktował je system było gorsze niż to, co zrobił im sprawca. Polska ma niezłe rozwiązania prawne i proceduralne, ale brakuje szkoleń i pieniędzy. Dlatego uruchomiłyśmy petycję do naszych władz, aby organizować szkolenia dla osób pracujących z pokrzywdzonymi – aby już żadna kobieta nie usłyszała na przesłuchaniu: czemu pani nie odeszła wcześniej – może się pani jednak podobało – podsumowuje ekspertka Feminoteki.

„Czerwone flagi” i pierwsze symptomy zachowań przemocowych

Jedną z ważnych lekcji płynących z filmu jest uważność na pierwsze sygnały, które mogą świadczyć o tym, że relacja rozwija się zbyt szybko lub w niepokojącym kierunku. Jak zaznacza Julitta Dębska: – Wymiana cytatów w aplikacji randkowej to za mało, by stwierdzić, że poznaliśmy kogoś, kto może być partnerem na życie i kimś, przy kim możemy poczuć się bezpiecznie. W „Domu dobrym” Gośka przymykała oko na drobne i większe kłamstwa, na kreowanie fałszywego wizerunku, przejawy agresji i wulgarności.

Te zachowania były maskowane statusem, obyciem i wykształceniem partnera, co – jak mówi psycholożka – imponowało jej rodzinie i sprawiało, że tłumiła swoją własną intuicję. W filmie pojawiają się także sygnały, które bohaterka zignorowała całkowicie. Jedną z nich była informacja od byłej żony Grześka, która ostrzegała ją przed nim i dała wskazówkę, by jak najszybciej uciekała.

Moje klientki i klienci najczęściej nie wierzą relacjom byłych żon i mężów. Stoją za swoimi partnerami i partnerkami. Natomiast jeśli dostajemy jakiś niepokojący przekaz, to warto go nie ignorować
– przekonuje specjalistka.

Jedną z najpoważniejszych „czerwonych flag” jest zatajanie kwestii finansowych, co miało miejsce w „Domu dobrym”. – Taka postawa ma już nawet określenie w psychologii – jest to zdrada finansowa – precyzuje Julitta Dębska.

Z trudnego domu do toksycznego związku: jak tworzyć zdrowe i świadome relacje?

Historia z „Domu dobrego” pokazuje, że bolesne doświadczenia wyniesione z domu – przemoc, manipulacja, uzależnienie rodzica – mogą wpływać na dorosłe wybory relacyjne. Jednak przeszłość nie musi determinować przyszłości. – Jeśli nie mamy dobrych wzorców relacyjnych, to nie znaczy, że nigdy nie stworzymy udanej relacji i nie będziemy potrafili stworzyć bezpiecznego związku – mówi psycholożka.

Wychowanie w środowisku, w którym zabrakło stabilności czy bezpieczeństwa, sprawia jednak, że „normalność” może być trudna do rozpoznania. – Może nam brakować wiedzy o tym, jak wygląda normalność, jak to jest czuć spokój i bezpieczeństwo przy bliskiej osobie. Nieświadomie możemy odtrącać dobrych ludzi i wybierać tych, których zachowanie jest podobne do postępowania naszych rodziców. Możemy również odtwarzać zachowania swoich opiekunów, nawet jeśli tego nie chcemy – wylicza Julitta Dębska.

W procesie zdrowienia i budowania dojrzałych więzi pomaga terapia. To ona pozwala rozpoznać niezdrowe schematy, zrozumieć ich źródła i wypracować nowe sposoby funkcjonowania. Psycholożka podkreśla jednak mit, który szczególnie warto obalić: to nieprawda, że osoby z trudnym dzieciństwem częściej trafiają na przemocowych partnerów. Stereotyp ten może sprawić, że przegapimy sygnały świadczące o tym, że ktoś z pozoru „idealnej” rodziny potrzebuje pomocy:

Ofiarą przemocy może stać się każdy
– uczula psycholożka.

Joanna Gzyra-Iskandar jest dyrektorką ds. komunikacji oraz rzeczniczką ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet w Fundacji Feminoteka. Od 11 lat zawodowo zajmuje się PR-em i komunikacją, od 5 lat w organizacjach pozarządowych. Jako aktywistka działa w obszarach zwalczania przemocy ze względu na płeć, dostępu do bezpiecznej aborcji oraz praw osób LGBTQ+.

Julitta Dębska jest psycholożką, coachką relacji i badaczką specjalizującą się w psychologii miłości. Wspiera osoby przechodzące przez trudne momenty w relacjach romantycznych, takie jak rozstania, zdrady czy kryzysy. Na swoim kanale YouTube dzieli się praktyczną wiedzą i narzędziami, pomagając odbudować zdrowe podejście do miłości.

Reklama
Reklama
Reklama