JOMO, czyli analogowy dobrostan na wagę złota. Jak być offline i czerpać z tego radość?
W rzeczywistości, w której same narzucamy sobie presję bycia online, JOMO, czyli radość z bycia daleko od świata digitalu, to prawdziwy luksus. Jak kobiety czerpią z analogowego życia – i czy w obecnych czasach jest ono w ogóle możliwe?

Im bardziej zbliżam się do trzydziestki, tym częściej dookoła słyszę głosy przekonujące, że luksusem wcale nie jest pójście na kolejną kawę, wernisaż czy koncert. Przeciwnie: nieocenioną wartość ma spokój, rozumiany także jako bycie poza zasięgiem. W świecie, który nieustannie domaga się naszej uwagi, coraz więcej moich koleżanek (i kolegów!) wybiera JOMO – z ang. joy of missing out – czyli radość z nieuczestniczenia. To stosunkowo nowa, bardzo potrzebna odpowiedź na przeciążenie cyfrowe i globalną epidemię samotności. Jak ją praktykować i jak my, kobiety, podchodzimy do świadomego bycia „tu i teraz”?
W tym artykule:
- Od FOMO do JOMO – zmiana, której potrzebowałyśmy?
- Analogowy dobrostan – kierunek kobiecego samorozwoju
- Dlaczego to kobiety najczęściej wybierają JOMO?
- JOMO w praktyce: jak wprowadzić je do codzienności?
Od FOMO do JOMO – zmiana, której potrzebowałyśmy?
Przez ostatnią dekadę to FOMO – z ang. fear of missing out – definiowało nasze relacje z technologią. Lęk przed byciem pominiętą czy pominiętym, kompulsywne scrollowanie mediów społecznościowych, presja bycia „na bieżąco” i równoległe uczestniczenie w tysiącu wirtualnych wątków. Social media podkręcały to tempo, dając nam pozór bliskości, który w rzeczywistości pogłębiał poczucie izolacji.
Dziś dane malują zupełnie inny obraz:
23% dorosłych na świecie deklaruje, że odczuwa samotność (Gallup 2024),
tylko 15,3% osób uznało swoje najprzyjemniejsze doświadczenie za cyfrowe, a 41% – za fizyczne (Accenture 2025),
niemal 38% świadomie docenia JOMO.
Z (czasem bolesnego) zderzenia cyfrowego szumu z realnymi emocjami rodzi się nowe zjawisko: radość z wylogowania. JOMO to nie rezygnacja, ale wybór: nowa forma obecności, w której to my decydujemy, co wpuszczamy do naszej codzienności.
Analogowy dobrostan – kierunek kobiecego samorozwoju
Raport Studia 225 jasno pokazuje: kobiety coraz częściej redefiniują relację z technologią. Żyjemy w świecie „pomiędzy” – hybrydowa codzienność stała się normą, a praca, relacje i odpoczynek mieszczą się na jednym ekranie. Ten nieustanny stan cyfrowego podłączenia prowadzi do przeciążenia systemu nerwowego, rozproszenia i emocjonalnego wypalenia.
Zmęczenie cyfrowe to nie metafora – to zjawisko o realnych skutkach somatycznych. Nadmiar informacji, światła, bodźców i powiadomień jest dziś jednym z największych zagrożeń dla dobrostanu psychicznego i fizycznego.
W odpowiedzi kobiety poszukują przestrzeni fizycznej obecności: warsztatów, spotkań w małych grupach, wspólnego tworzenia, rozmów bez ekranów pomiędzy nami. Tęsknota za światem analogowym może być silnym impulsem do zmiany stylu życia. Co więcej, popularność zyskuje nurt slow tech – podejście do technologii oparte na umiarze i uważności. Technologia ma przecież wspierać, a nie determinować naszą codzienność.
Studio 225 powstało jako odpowiedź na cyfrowe przeciążenie i tęsknotę za światem „dotykalnym”. To przestrzeń, która uczy świadomego „odłączenia” – nie po to, by uciekać od technologii, ale by na nowo zbudować z nią zdrową relację.
Program łączy warsztaty o zmęczeniu cyfrowym z zajęciami manualnymi, które wymagają odłożenia telefonu i skupienia wszystkich zmysłów. Jak mówią Julia Turewicz i Marta Teodorowska, założycielki studia: „Odzyskanie balansu wymaga powrotu do fizycznego doświadczania świata.”
Dlaczego to kobiety najczęściej wybierają JOMO?
Kobiety przez lata funkcjonują w przeciążeniu wielozadaniowością – także cyfrową. To one najczęściej koordynują relacje, komunikację, organizację życia rodzinnego i zawodowego. Hybrydowa codzienność sprawiła, że cyfrowe przeciążenie stało się jeszcze większe.
Dlaczego to właśnie kobiety doceniają JOMO?
Chcą kontaktów opartych na uważności,
szukają głębokich relacji, gdzie liczy się „jakość”,
traktują bycie offline jako formę troski o siebie,
odzyskują przestrzeń dla własnych emocji i potrzeb.
JOMO staje się narzędziem, które nie tylko podnosi jakość życia, ale też przywraca poczucie sprawczości w świecie, który domaga się nieustannej obecności.
JOMO w praktyce: jak wprowadzić je do codzienności?
Wprowadzenie JOMO do codzienności nie wymaga radykalnych zmian – zaczyna się od niewielkich, powtarzalnych rytuałów, które stopniowo przywracają uważność i równowagę. Pomocne może być rozpoczęcie dnia bez telefonu, choćby przez pierwsze pół godziny po przebudzeniu, kiedy ciało i umysł najbardziej potrzebują ciszy, światła i spokojnego wejścia w rytm dnia. Dobrym sposobem na praktykowanie radości z offline’u jest także zaplanowanie w tygodniu (albo codziennie!) jednej, stałej godziny bez ekranów, która z czasem staje się naturalnym momentem oddechu.
Wiele osób odzyskuje poczucie sprawczości dzięki analogowemu notatnikowi – miejscu, do którego można wracać z myślami, planami i emocjami, bez rozpraszającego błysku powiadomień. JOMO można doświadczyć również w relacjach: wystarczy umówić się na spotkanie i świadomie schować telefon, pozwalając sobie na pełną obecność. Pomagają też zajęcia manualne – ceramika, gotowanie, malowanie czy pielęgnacja roślin – bo wymagają skupienia na tym, co fizyczne i namacalne. To właśnie takie drobne, powtarzalne gesty stopniowo uczą nas wyciszenia i przypominają, jaką przyjemność daje życie poza ekranem.

