Japonia - między modą, tradycją i designem
Za sprawą takich projektantów jak Rei Kawakubo, Issey Miyake czy Kenzō Takada Japonia uchodzi za bijące serce mody innowacyjnej, funkcjonalnej, wymykającej się zachodnim schematom. Jak naprawdę wyglądają ulice Tokio i Kioto? Z czego wynika specyficzna japońska estetyka?

- Natalia Kędra
Słyszymy Issey Miyake, widzimy plisy, setki plis. Słyszymy Rei Kawakubo, myślimy o szalonych, przeskalowanych bryłach jej projektów. Mówimy Kenzo, widzimy spore logo z tygrysem. Ten ostatni trop jest jednak mylący… Współczesne, streetwearowo-popartowe Kenzo to kiuerunek obrany przez francuskich właścicieli marki. Sam Takada specjalizował się w synkretycznym łączeniu wpływów Zachodu ze Wschodem, inspirowanym nie tylko rodzimą Japonią, ale i swoimi licznymi podróżami.
W istocie Japonia nie ulega pokusie logomanii. Oczywiście część Japonek nosi z dumą torebki zachodnich domów mody, ale duża część klientów luksusowych butików w tokijskiej dzielnicy Ginza to rosyjscy turyści, poszukujący cen niższych niż w Paryżu czy Mediolanie. Siłą japońskiej mody jest za to połączenie innowacyjności i celebracji tradycji.
Historia kontra nowoczesność
Widok tradycyjnego kimona i średnio wygodnych klapków geta, szczególnie na ulicach Kioto, nie powinien dziwić. Noszą je nie tylko gejsze i maiko (młode dziewczyny szkolące się do tej profesji), a także zwyczajne Japonki, gdy chcą poczuć się eleganckie. Te starsze i te najmłodsze, gdy chcą zrobić sobie piękną sesję zdjęciową z chłopakiem albo wybiorą się na sakurę, czyli kwietniową praktykę podziwiania kwitnących wiśni.

Kimono, szczególnie uszyte z tkanin wysokiej jakości, to poważny wydatek. Oszczędnym z pomocą przychodzą lumpeksy, gdzie ceny zaczynają się od kilkudziesięciu złotych. Sklepy vintage to stały element japońskich ulic - od pasaży centrum Kioto, po modną dzielnicę tokijskiej bohemy Shimokitazawę. Im bardziej oddalone od punktów turystycznych, tym lepiej wyposażone i tańsze. Znajdziemy w nich nie tylko elementy tradycyjnego japońskiego stroju i harmonijkowe bluzki Issey Miyake, ale także klasyczne płaszcze Burberry i torebki Loewe (nawet z nowszych kolekcji!).

Na turystów buszujących po lumpeksach, zwłaszcza tych nieobeznanych w japońskiej kulturze, czekają jednak pułapki. Największą jest yukata, przypominająca kimono długa szata z drukowanej bawełny. W rodzimym kraju może być bazą oryginalnych stylizacji, na japońskich ulicach wzbudzi jednak konsternację. Yukata to strój domowy, odpowiednik naszego szlafroka, nie wypada jej nosić na zewnątrz.
Dla Japończyków swobodne miksowanie estetyki Wschodu i Zachodu, tradycji z nowoczesnością jest zupełnie naturalne. Preferowane są jednak rodzime marki. Nic dziwnego, Japonia zasłużyła sobie na mocną pozycję na międzynarodowym rynku denimu, stawiając na rzemieślnicze techniki i personalizację. Nawet sieciówki są tam bardziej atrakcyjne dla kupujących. Zachowując bardzo atrakcyjne ceny, przyciągają funkcjonalnością, starannym wykonaniem i dobrymi składami materiałów.
Wyjątkiem są… suknie ślubne. Przyjęło się, że panna młoda wybierająca ceremonię w chramie, czyli świątyni szintoistycznej, nosi tradycyjne białe kimono - shiromuku. Z kolei podczas coraz bardziej popularnych ceremonii świeckich (przypominających śluby z amerykańskich filmów), standardem jest suknia w stylu zachodnim.

Moda nie ma wieku ani płci
Kimono to nie jedyny wspólny element garderoby młodszych i starszych Japonek. Bariery wieku zdają się tam nie istnieć, zwłaszcza, że lokalne zwyczaje każą ubierać się dość skromnie i unikać golizny. Spódnice midi zdecydowanie dominują nad mini, a głębokie dekolty obowiązują tylko w stylizacjach a la lolita. Króluje za to upodobanie do solidnego krawiectwa, łatwo rozpoznawalnego w intrygujących formach i krojach.
Z przyjemnością patrzy się na świetnie skrojone płaszcze Japonek i Japończyków. Co ciekawe, często bardziej zaskakują i zachwycają sylwetki męskie. W mocnym kontraście do steranych garniturów urzędników w średnim wieku, stoją wysmakowane formy spodni, koszul i prochowców młodszych Japończyków i przedstawicieli wolnych zawodów.

Wolność od stereotypowych barier rozciąga się daleko. Młodzi mężczyźni bardzo chętnie noszą torebki i to nie tylko minimalistyczne nerki, ale i skórzane modele, których w Europie nie nazwalibyśmy unisex. Japonki i Japończycy po 30. równie chętnie jak nastolatki ozdabiają swoje torby kolorowymi breloczkami i maskotkami. Wszystkie chwyty są dozwolone, a kwintesencją wolnej ekspresji są młodzieżowe subkultury z tokijskiego Harajuku.

W tej niewielkiej dzielnicy spotykają się przedstawiciele najbardziej dziwacznych i skomplikowanych stylów w modzie. Najbardziej rozpoznawalne z europejskiej perspektywy są stroje z nurtu lolita, gothic lolita czy rockabilly, ale to zaledwie wierzchołek góry lodowej… Nie sposób przegapić stylizacji Decora, pełnych żywych barw, pomponów, a nawet pokaźnych maskotek przyszytych do kurtek i butów. Kogal czerpie z kolei ze szkolnych mundurków, a Ganguro wygląda jak parodia stylu uczestniczek programu “Jersey Shore”.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby Instagram i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Design i funkcjonalność
Zaskakującą osią kontrastu w japońskiej estetyce jest zestawienie buddyjskiej filozofii wabi-sabi z pojęciem kawaii. To ostatnie wyraża pragnienie, by wszystko, co nas otacza było urocze, słodkie, nieco infantylne. Nie ogranicza się do breloczków z pluszowymi zwierzątkami, ale rozlewa na każdą dziedzinę życia. Słodkie jak dziecięce kreskówki są znaki informacyjne na ulicach, bidony na wodę i długopisy, kalendarze i opakowania kosmetyków.
Z drugiej strony wabi-sabi, wywodzące się z tradycji buddyzmu zen przekonanie o pięknie ukrytym w prostocie i niedoskonałości. Wabi, surowe piękno, charakteryzuje japoński wystrój wnętrz, ale też podejście do technologii, która musi łączyć funkcjonalność z wysmakowaną formą. Dla Japończyka każdy przedmiot musi być piękny, niezależnie czy mówimy o aparacie fotograficznym, smartfonie czy o podgrzewaczu tytoniu. Projektanci produktów kierowanych na ten rynek muszą poszukiwać pięknych proporcji i stylowych barw, więc nawet podgrzewacze, jak popularne wśród Japończyków glo Hilo, muszą charakteryzować się estetyką na wysokim poziomie.

Z kolei drugi człon buddyjskiego pojęcia, sabi, każe odnajdywać piękno w niedoskonałości, asymetrii, śladach wieku i zużycia. Może wyjaśniać, dlaczego Japończycy tak chętnie kupują przedmioty z drugiej ręki albo tłumaczyć ich upodobanie do ręcznej ceramiki, w której dwie czarki na herbatę nigdy nie są identyczne.

Japonia uczy rozpoznawać dobry design, poszukiwać piękna w każdym momencie i przedmiocie, szukać oddechu wśród nadmiaru obrazów. Harmonia między nadmiarem a minimalizmem pozwala przetrwać w eksplozji kolorów i świateł wielkiego miasta, od których można odpocząć w tradycyjnej herbaciarni albo pozbawionym nadmiaru przedmiotów domu.

