„Dojrzewanie przynosi umiejętność patrzenia na siebie z czułością” mówi Magda Mołek
Magda Mołek od lat inspiruje kobiety swoją autentycznością, wrażliwością i otwartością na zmiany. W świecie mediów, gdzie presja młodości i perfekcji jest ogromna, ona konsekwentnie podąża własną ścieżką, stawiając na samoświadomość i wewnętrzną harmonię. W rozmowie dla ELLE opowiada o tym, jak z wiekiem zyskała nie tylko doświadczenie, ale i łagodność wobec siebie. Czy rzeczywiście mądrość przychodzi z czasem? Jak odnaleźć równowagę w życiu pełnym wyzwań? I dlaczego dojrzałość to nowy początek, a nie koniec pewnego etapu? Zapraszamy do rozmowy!

ELLE: Pani Magdo, mówi się, że mądrość przychodzi z wiekiem. Czy zgadza się Pani z tym stwierdzeniem?
Magda Mołek: I tak, i nie. Z wiekiem przychodzą pewne doświadczenia, zrozumienie świata i siebie, ale trudno mówić tu o mądrości jako o czymś, co przydarza się każdemu. Uważam, że raczej zdobywamy wiedzę i świadomość – są to elementy, które składają się na szeroko pojętą mądrość. Nie odważyłabym się jednak powiedzieć, że sam wiek równa się mądrości. W moim przypadku to raczej świadomość i pewna łagodność względem siebie i świata.
Czy czuje Pani, że ta świadomość, o której Pani mówi, przyszła z wiekiem?
Myślę, że tak. Dziś bardziej rozumiem siebie, jestem bardziej elastyczna, choć z zewnątrz może to być odbierane inaczej. Kobiety często przechodzą drogę od spełniania cudzych oczekiwań do realizowania własnych pragnień. Osiągnięcie tej świadomości i postawienie granic nie jest zawsze dobrze rozumiane przez otoczenie, ale wiem, że kluczowe jest wiedzieć, kim się jest i czego się chce. Wtedy łatwiej żyć w zgodzie ze sobą.
Czy Pani odczuwa presję związaną z wiekiem lub oczekiwaniami społecznymi?
Presję? Nie. Wiem, ile mam lat i nigdy tego nie ukrywałam. Spotykam się z komentarzami na temat wyglądu, ale nauczyłam się nie skupiać na zewnętrznych oczekiwaniach. Cenię autentyczność i wsparcie, które dostaję od kobiet – one dostrzegają moją postawę i doceniają, że w przestrzeni publicznej pokazuję się taką, jaka jestem.
Została Pani ambasadorką kampanii Vichy, której hasłem jest „Ja się dopiero rozkręcam.” Czy utożsamia się Pani z tym przesłaniem?
Zdecydowanie. Dziś umiem już gospodarować czasem dla siebie. Rozkręcanie się to dla mnie wewnętrzna równowaga, świadomość siebie, a nie jakieś szaleństwo. Chodzi o to, żeby w zgodzie ze swoim rytmem realizować to, czego pragnę. Każda z nas ma inny rytm – niektóre kobiety działają szybko, inne wolniej. Ja nauczyłam się, że warto znaleźć czas na przyjemność i radość. Kiedyś stawiałam siebie na końcu, ale teraz rozumiem, że życie ma być pełne małych przyjemności i pozytywnej energii.
Kampania Vichy zwraca uwagę na piękno dojrzałości jako nowego początku. Jak Pani odbiera to przesłanie?
Pięknie, bo dla mnie dojrzałość to właśnie moment odkrywania nowych możliwości, w zgodzie z sobą, a nie koniec jakiegoś etapu. Dojrzałość daje mi siłę, dzięki której wiem, kim jestem, i nie muszę niczego nikomu udowadniać.
Wspominała Pani o czasie dla siebie, co przy intensywnym trybie życia na wielu polach z pewnością nie jest łatwe do osiągnięcia. Jak Pani o siebie dba, zarówno fizycznie, jak i mentalnie?
Sport jest dla mnie ważny, choć miałam różne etapy w życiu – czasem go unikałam, ale ruch zawsze był obecny. Dużo spaceruję, szczególnie dzięki mojemu psu, i uwielbiam szybkie tempo. Ruch codzienny i umiarkowany wysiłek fizyczny to coś, co dobrze wpływa na moje samopoczucie. Staram się też otaczać ludźmi, którzy są mi przyjaźni i odpowiadają mojej energii. Z wiekiem dostrzegam, jak ważne jest wybieranie osób, które nadążają za naszym rytmem życia.
Czyli odpowiedni ludzie wokół są kluczowi?
Dokładnie tak. Im więcej mamy doświadczeń, tym lepiej rozumiemy, czego szukamy w relacjach. Z wiekiem kobieta lepiej wie, z kim chce iść przez życie – nie musimy już próbować dostosować się do każdego. A kontakt z bliskimi to też coś, co mocno mnie wspiera, daje mi energię i inspirację. Uwielbiam rozmawiać, także zawodowo, ale w życiu prywatnym cenię głębokie, szczere rozmowy. To wszystko – te małe rzeczy, przyjaciele, rodzina – tworzy całość, która pozwala mi zachować równowagę.
Wygląda na to, że z wiekiem znalazła Pani zrozumienie i akceptację dla siebie.
Tak, to dojrzewanie przynosi umiejętność patrzenia na siebie z czułością. Kiedyś szukałam aprobaty u innych, teraz odnajduję ją w sobie. To długi proces, ale bardzo owocny. Widzę siebie jako dojrzały owoc, który z wiekiem zyskał swoją pełnię – coś pięknego, dorodnego, gotowego do podziwiania.
To naprawdę inspirujące! Pielęgnacja jest również częścią dbania o siebie. Jak wygląda Pani poranna rutyna?
Rano zawsze mam czas na pielęgnację twarzy, chociażby 7–10 minut. Sięgam po ulubione sera i kremy, a do masażu twarzy używam kamienia gua sha, co świetnie działa na moją skórę. Kocham swoje zmarszczki – są zapisem moich przeżyć i doświadczeń. Pielęgnacja twarzy to dla mnie przede wszystkim odżywienie i dbanie o to, co z wiekiem staje się bardziej wymagające. Staram się też pić dużo ciepłej wody, co również świetnie działa na skórę.
Czy jest coś, czego nigdy by Pani nie zrobiła w ramach pielęgnacji?
Trendy zmieniają się bardzo szybko, ale trzymam się tego, co do mnie pasuje i nie sięgam po nic zbyt inwazyjnego. Staram się być otwarta, ale też zachować ostrożność. Myślę, że w pielęgnacji chodzi o to, by wybrać to, co daje nam poczucie komfortu i spełnienia, i tego się trzymam.
Materiał promocyjny marki Vichy