Czy miłość offline to akt odwagi w cyfrowym świecie? Psycholożka demaskuje wpływ AI na relacje i związki [WYWIAD]
Potencjalni partnerzy znikają po jednej randce, nie odpisują, przerażają nas czerwonymi flagami z TikToka. Tymczasem sztuczna inteligencja nie ocenia, nie odrzuci i zawsze ma czas. Czy właśnie dlatego „zakochujemy się” w AI i jak wpływa to na realne związki? Pytamy psycholożkę i coachkę relacji Julittę Dębską.

Gabriela Cąber, redaktorka ELLE.pl: Jakie zmiany w relacjach międzyludzkich, a zwłaszcza romantycznych, zauważa Pani w związku z rozwojem technologii i AI? Jak szukamy miłości? Czy jest nam łatwiej dopasować potencjalnego partnera, a może to trudniejsze?
Julitta Dębska, psycholożka, coachka relacji: Reprezentanci Generacji Z, którzy nie znają świata bez telefonów komórkowych i aplikacji, są przekonani o tym, że żyją w najtrudniejszych dla tworzenia relacji i związków romantycznych czasach. Z sentymentem patrzą w przeszłość i udostępniają w mediach społecznościowych materiały o miłości z lat dziewięćdziesiątych. Tęsknią za czymś, czego nie znają. Za poznawaniem się w przypadkowych miejscach, rozmową z kimś obcym w pociągu, przyjaźnią, która rozpoczęła się na podwórku. Teoretycznie technologia sprawia, że mają większy dostęp do potencjalnych partnerów, a co za tym idzie wybór. Stali się jednak ofiarami paradoksu wyboru. Aplikacje randkowe dają im złudzenie niekończących się możliwości. Trudno jest im się zdecydować na konkretną osobę, ponieważ mogą stracić szansę na poznanie kogoś bardziej wartościowego. Część młodych osób nie wyobraża sobie poznania kogoś poza aplikacją randkową, chociaż większość właśnie o tym marzy. Wynika to między innymi z tego, że rozwój komunikacji online, sprawił, że osoby te nie czują się pewnie w relacjach twarzą w twarz. Mają poczucie, że brakuje im kompetencji społecznych. Są odważniejsi kryjąc się za ekranem telefonu.
Technologia bywa jednak okrutna dla użytkowników. Największe szanse na randkę mają ci, którzy nie potrzebowaliby do tego żadnej pomocy – atrakcyjni, wykształceni, majętni. Duża grupa nie przechodzi do interakcji w tzw. realu, a jedynie karmi się złudzeniami na temat tego, jak wyglądają inni ludzie budując w głowie fałszywy obraz oparty na zdjęciach z filtrem. Poznawanie ludzi w Internecie wiąże się też z ich notorycznym znikaniem, odrzuceniem, a to prowadzi czasem do decyzji o całkowitej rezygnacji z romantycznego związku. I tu pojawia się sztuczna inteligencja, która nas nie odrzuci, nie oceni i która będzie skupiona na naszym potencjale. Może to tłumaczyć, dlaczego relacje z AI są dla ludzi coraz bardziej atrakcyjne.
Oczywiście zjawiska, które opisałam nie dotyczą tylko Zetek, ale również starszych osób, które np. powracają na rynek matrymonialny. One zauważają, że reguły gry się zmieniły. Randki są bardziej hurtowe. Częściej brakuje jakiegokolwiek kontaktu po spotkaniu. Ludzie zamiast zweryfikować się w rzeczywistym świecie, w nieskończoność przedłużają etap pisania ze sobą. To daje złudzenie poznawania się, ale najczęściej prowadzi do rozczarowań.
Technologia to jedynie narzędzie. I to od nas zależy, jak będziemy z niego korzystać. Niestety często robimy to w sposób niezdrowy dla naszego dobrostanu.
Czy korzystanie z AI może wpływać na sposób, w jaki ludzie wchodzą w relacje uczuciowe — np. przez aplikacje randkowe, chatboty, czy interaktywne awatary?
Wyobraźmy sobie, że nie musimy przechodzić przez ten trud przerzucania kolejnych profili w lewo, w prawo. Nie jesteśmy narażeni na odrzucenie i nieprzyjemne interakcje. Twórcy aplikacji randkowych myślą o rozwiązaniach, które umożliwią zastąpienie nas przez wirtualnego awatara na wstępnym etapie poznawania innych użytkowników. Awatar przejmie etap selekcji, a nawet pierwszych spotkań. To ma zaoszczędzić nasze nerwy, czas i sprawić, że zobaczymy się na randce z kimś najlepiej dopasowanym do nas. Z jednej strony takie rozwiązanie może pomóc nam uniknąć tego najmniej przyjemnego etapu poznawania nowych ludzi. Awatar może stać się naszą wirtualną swatką. Z drugiej zaś strony, mam poczucie, że jeśli faktycznie takie rozwiązania staną się popularne, to możemy stracić magię związaną z etapem zauroczenia.
Co z treściami edukacyjnymi w kontekście związków, których w sieci jest mnóstwo, ale – jak, mam nadzieję, wiemy – nie wszystkie są sprawdzone i rzetelne?
Roli psychologicznych treści edukacyjnych, zarówno tych dotyczących związków romantycznych, jak i tych, które dotykają naszego dobrostanu i zdrowia psychicznego, nie da się jednoznacznie ocenić. Z jednej strony dostęp do wiedzy sprawia, że jesteśmy bardziej świadomi i otwarci na różnorodność. Jeśli słuchamy profesjonalistów, to możemy nauczyć się lepiej komunikować z partnerem, stawiać zdrowe granice, identyfikować zarówno potrzeby partnera, jak i swoje oraz odpowiadać na nie. Dobre i rzetelne treści charakteryzują się po pierwsze tym, że mają swoje poparcie w badaniach i teoriach psychologicznych. Po drugie, zachęcają nas przede wszystkim do pracy nad sobą, a nie do przyłapywania innych ludzi na tym, co robią źle. Niestety algorytmy nagradzają tych twórców, którzy tworzą swoje treści w oparciu o strach, złość, gniew. W konsekwencji na różnych platformach przeważają informacje o tym, jak sprawdzić, że partner jest narcyzem lub toksykiem. W sieci popularne są również informacje o tzw. czerwonych flagach w związku, czyli zachowaniach, które mają wskazywać na to, że coś w relacji dzieje się nie tak, jak powinno. Problem polega na tym, że treści o zaburzeniach osobowości są tworzone przez osoby, które nie mają do tego przygotowania psychologicznego, powielają inne treści bez zrozumienia ich lub tworzą nowe na podstawie własnych doświadczeń. I to może być na pewnym etapie dla kogoś pomocne, bo odbiorca może czuć się chociażby zrozumiany. Natomiast ważnym ryzykiem jest to, że takie informacje mogą pogłębiać lęk przed innymi ludźmi i wchodzeniem w relacje. Mogą sprawiać, że każda napotkana osoba będzie potencjalnie zagrażająca. W Internecie już prawie wszystkie normalne zachowania zostały wytłumaczone jako tzw. „red flags”. Nie uczy nas to więc krytycznego myślenia i poddawania zjawisk refleksji, ale szybkiego oceniania i etykietowania.
W social mediach coraz częściej mówi się o „trendzie” polegającym na rozmowie z Chatem GPT (czy innymi narzędziami) jak z terapeutą czy potencjalnym partnerem. Te rozmowy często przybierają bardzo głęboką, intymną formę: użytkownicy proszą o emocjonalne wsparcie, a AI mu go udziela. Czy widzi Pani ryzyko, że sztuczna inteligencja stanie się w ten sposób realnym substytutem relacji romantycznych?
Kiedy myślę o relacji romantycznej z AI, to przypomina mi się film wyreżyserowany przez Spike’a Jonez’a - „Her”. Główny bohater, samotny i cierpiący po rozstaniu z żoną, znajduje zrozumienie właśnie u AI. Pomiędzy nim a sztuczną inteligencją ukrytą w aplikacji nawiązuje się intymna więź. Z czasem przeradza się ona w romantyczny związek. Jeszcze do niedawna fantastyczna wizja reżysera, na naszych oczach staje się całkiem realna. Jonez zaproponował według mnie bardzo prawdopodobny scenariusz, w którym AI nie zastępuje całkowicie relacji z innymi ludźmi, ale jest alternatywą dla nich. W filmie widzimy np. podwójne randki, w których uczestniczy ludzka para i para mieszana – człowiek i aplikacja. Już teraz ludzie korzystają z podobnych narzędzi AI. Niektórzy mają poczucie, że tworzą bliską więź ze sztuczną inteligencją. Problem polega na tym, że tak jak w „Her”, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak ona się rozwinie, jak szybkie będą zmiany i jakie będą miały konsekwencje dla nas.
Czy relacje z AI mogą zaspokajać niektóre potrzeby emocjonalne? Jeśli tak – to jakie?
Musimy spojrzeć prawdzie w oczy, AI jest w stanie zrealizować wiele naszych potrzeb. Rozmowa ze sztuczną inteligencją może dawać poczucie bycia słuchanym, widzianym, rozumianym. Obecnie większość narzędzi AI jest ustawiona w taki sposób, by odpowiadać użytkownikom z dużym szacunkiem i zrozumieniem. AI mówi tak jakby miało prawdziwą empatię. Odpowiada dyplomatycznie i stara się dbać o emocje użytkowników. Komplementuje ich i wskazuje mocne strony, zasoby. To sprawia, że człowiek może czuć się również doceniony, ważny. W takiej relacji użytkownik może czuć się bezpiecznie, ponieważ nie jest oceniany, krytykowany. AI nie obraża się, nie kłóci. Realizowana jest więc również potrzeba spokoju. Do tego, czat jest dostępny 24 godziny na dobę. Koleżanka lub mąż mieliby po pewnym czasie dosyć tego, że od rana do wieczora chcemy z nimi rozmawiać, zadajemy kolejne pytania, a AI daje nam stuprocentową uwagę i jest dostępne w każdej chwili.
Pamiętajmy jednak, że AI nie odczuwa emocji, nie ma świadomości, nie kocha. Relacja z AI może więc wzmacniać iluzję więzi, ale nie zastąpi autentycznej, dwustronnej relacji międzyludzkiej. Wiele narzędzi AI działa w modelu subskrypcyjnym, a więc może być zaprojektowane tak, by wzbudzać emocjonalne przywiązanie użytkownika tylko po to, by generować przychód. To może być manipulacyjne. AI może mówić to, co chcemy usłyszeć i może odpowiadać na różne nasze potrzeby, a to może sprawić, że będziemy mieli nadmierne oczekiwania wobec ludzi, którzy nie są tak „idealni”.
Z drugiej strony, czy sztuczna inteligencja może wspierać rozwój relacji romantycznych, np. jako mediator, „doradca związkowy”, czy narzędzie do nauki komunikacji emocjonalnej?
Przede wszystkim odróżniłabym dwie sytuacje. Pierwszą, w której samodzielnie korzystamy z czata do tego, by zdiagnozował sytuację, dał wskazówki dotyczące tego, jak postępować w relacji. I drugą, polegającą na połączeniu AI i pracy psychologów i psychoterapeutów. Ja swoich klientów przestrzegam przed opieraniem się na opiniach, które wydaje czat. Jest kilka powodów. Po pierwsze, takie otwarte i niewyspecjalizowane narzędzia popełniają błędy. Zdarza się, że wymyślają teorie psychologiczne, podają nieistniejące źródła. Znamy też przypadki samobójstw, które były wynikiem rozmowy człowieka z AI. Dla przykładu użytkownik, który zmagał się z depresją został zachęcony przez sztuczną inteligencję do tak drastycznego poradzenia sobie z problemem. Znane są również przypadki tego, że ludzie nawiązujący romantyczną relację z AI są nakłaniani do odebrania życia sobie lub tym, którzy stoją na ich drodze do szczęśliwej miłości między AI a użytkownikiem. To oczywiście skrajne sytuacje, ale miały miejsce. Kiedy mowa więc o tak delikatnej materii, jaką jest nasze zdrowie psychiczne, emocje lub relacje, byłabym bardzo ostrożna. Na przykład, porzucony przez partnera człowiek jest w silnych emocjach i wtedy jest łatwy do zmanipulowania i zachowań, których w innej sytuacji nie brałby pod uwagę. Po drugie, po tych śmiertelnych wypadkach związanych z komunikacją z AI, większość czatów jest teraz ustawiona tak, by przekazywać użytkownikom komunikaty bardzo delikatne i poprawne politycznie. To znów sprawia, że mamy poczucie, że sztuczna inteligencja owija w bawełnę, mówi to, co chcemy usłyszeć, przyznaje nam rację, nawet tam, gdzie jej nie mamy. Nie wiemy jednak, kiedy wymknie się spod kontroli jak Grok, czyli sztuczna inteligencja na platformie X, która nagle zaczęła obrażać użytkowników i wypisywać kontrowersyjne treści. Z tych powodów, na obecnym etapie nie zachęcałabym do tego typu zastosowania AI.
Drugim rodzajem sytuacji jest wsparcie pracy profesjonalistów przez AI, co już ma miejsce. Znany amerykański coach relacji ma swoją aplikację opartą na AI. Odbiorcy mogą zadawać w aplikacji pytania i otrzymują odpowiedzi w jego stylu i wypowiedziane jego głosem. Ów ekspert od relacji najpierw nauczył sztuczną inteligencję swojego sposobu komunikacji i podejścia do rozwiązywania problemów dostarczając jej treści, a teraz uwalnia w ten sposób swój czas i umożliwia uzyskanie porady większej liczbie klientów. Oczywiście nie jest to równie wartościowa forma, jak rozmowa z drugim człowiekiem i możliwość skorzystania w pełni z jego ekspertyzy, ale twórca zadbał o to, by odpowiedzi były zgodne z jego etyką pracy, wartościami i co ważne, informacje przekazywane przez użytkowników nie są przetwarzane i wykorzystywane, jak to może zadziać się w przypadku narzędzi, które mamy w wolnym dostępie.
W jakich obszarach relacji partnerskich AI może wspierać psychologów i terapeutów – np. monitorując dynamikę relacji, emocje, wzorce konfliktów?
Istnieją platformy, które wspierają psychologów i psychoterapeutów na etapie diagnozy oraz aplikacje oparte na AI, które mogą służyć jako wsparcie terapii pomiędzy sesjami ze specjalistą. Tak, jak w przypadku innych profesji najłatwiejsze do zastąpienia człowieka są te obszary, które oparte są na procedurach, schematach i przetwarzaniu dużej liczby informacji. Dlatego wyobrażam sobie to, że w przyszłości diagnozować może przede wszystkim AI. Łatwe do wdrożenia przez AI są też te nurty terapeutyczne, które opierają się przede wszystkim na procedurach. Nie bez powodu jednak, podkreśla się to, że w pracy psychologicznej jednym z najważniejszych czynników przekładających się na efekt, jest relacja klienta z terapeutą. Poza wiedzą, chłodną analizą, przetwarzaniem danych, człowiek może zaoferować bezpieczną relację, która jest autentyczna i w moim przekonaniu najtrudniejsza do zastąpienia.
Jakie są potencjalne zagrożenia dla prywatności i intymności w związku z analizą danych emocjonalnych i prywatnych szczegółów (np. historia życia uczuciowego, niekiedy trudności, a nawet zaburzeń) przez sztuczną inteligencję?
Coraz częściej słyszę o tym, że ludzie mający różnego rodzaju problemy sercowe, relacyjne, opisują je w czatach opartych na AI. Przekazują sztucznej inteligencji mnóstwo szczegółów, faktów ze swojego życia. Mają poczucie, że przed AI nie muszą się niczego wstydzić. To może działać oczyszczająco jak spowiedź. I do tego, mogą mieć przekonanie, że poza czatem nie ma osoby, której mogliby to wszystko powierzyć. Oczywiście jest to szersze zjawisko, które nie ogranicza się tylko do wsparcia w zakresie relacji, ale codziennego doradztwa właściwie we wszystkim. Bywa, że AI zna stan naszego konta, historię chorób, związków, zdrad. Kiedy pojawiło się AI to toczyły się dyskusje, które nie nadążały oczywiście za rozwojem technologii, o tym, jak chronić swoją prywatność. Niektórzy obawiali się realizacji wizji Orwella. Mieli w głowie system nagród i kar obowiązujący w Chinach. Natomiast okazało się, że nikt nas nie zmusza. Sami z lekkością powierzamy każdego dnia najbardziej intymne informacje o sobie czemuś, czego nie jesteśmy w stanie w pełni kontrolować. Nie chcę tworzyć czarnych scenariuszy, ale naprawdę nawet najwybitniejsi znawcy AI nie są w stanie opisać tego, do czego AI będzie zdolne za 5 lub 10 lat i co może zadziać się z wiedzą, którą w ten sposób udostępniamy. Z uwagi na to, że prawo nie ma szans nadążyć za rozwojem sztucznej inteligencji, zachęcałabym do ostrożności. Psychologa czy terapeutę obowiązuje kodeks etyki. Kiedy rozmawiamy z AI, miejmy świadomość tego, że godzimy się na to, że te informacje zostaną przetworzone i wykorzystane w nieznany dla nas sposób. Najbardziej prawdopodobne są te sposoby, które przynoszą komuś zysk, czyli np. dostosowane do nas przekazy reklamowe. Takie dane mogą być też zastosowane do prognozowania wyników wyborów. Nie mamy jednak pewności, czy kiedyś nie zostaną użyte jako podstawa do szantażu nas lub naszych bliskich.
Jak zatem mądrze korzystać ze wszystkich narzędzi (sztuczna inteligencja, aplikacje randkowe, treści rozwojowe w internecie), które pomagają nam w znalezieniu partnera i rozwoju związku?
Zdaje się, że nie mamy szans uciec przed technologią, więc warto skupić się na znalezieniu zdrowego balansu między online i offline. Z mojego doświadczenia pracy w gabinecie, ale też z wyników badań psychologicznych i socjologicznych wiem, że coraz trudniej jest nam zachować dobrostan w świecie, w którym brakuje nam prawdziwych, międzyludzkich interakcji. Nawet jeśli wydaje nam się to bardzo trudne, rekomendowałabym wystawianie się na kontakt z innymi ludźmi w świecie offline. Możemy to robić metodą małych kroków. Dosłownie, każdego dnia wyjść z domu i zrobić te kroki w stronę parku, kawiarni, biblioteki i innych miejsc, w których są żywi ludzi. Kiedy dostajemy propozycję spotkania, wyjścia ze znajomymi, nie szukajmy pretekstu do odmowy, ale zgódźmy się. Pomyśl o tym, gdzie czujesz się dobrze i gdzie mogą być ludzie podobni do ciebie. Pójdź tam. Technologia może nas wspierać, ale zadaniem większości z nas jest obecnie ograniczenie korzystania z niej. A jeśli już decydujemy się na aplikację randkową lub treści rozwojowe w internecie, to wybierzmy sobie dwa, trzy najbardziej pasujące do nas miejsca. Apkę, która pozwoli nam poznać ludzi o podobnych wartościach, czy media społecznościowe psychologa, którego treści nam pomagają. Nie karmmy się wszystkim, bo szybko staniemy się przebodźcowani.
Julitta Dębska jest psycholożką, coachką relacji i badaczką specjalizującą się w psychologii miłości. Wspiera osoby przechodzące przez trudne momenty w relacjach romantycznych, takie jak rozstania, zdrady czy kryzysy. Na swoim kanale YouTube dzieli się praktyczną wiedzą i narzędziami, pomagając odbudować zdrowe podejście do miłości.


